Arges

56 8 8
                                    

Niebo stanęło w miejscu,
Ziemia zadrżała w ogniu...
Piekło dla wszystkich żywych!
Życie to krew!
Kochałem całą duszą,
Święciłem każdą chwilę,
W imię Wiecznej Miłości,
W imię Marzeń...

Zabrałeś moją Miłość!
Zmieniłeś życie w nieraj!
Dlatego ja, teraz...
Przeklinam Cię!!!!

Ciemność woła, Ciemność...
Zatańczy wokół nas, ostatni raz...
Znów będziesz ze mną,
Dopóki świt nie zgasi gwiazd,
Które wciąż w oczach masz...

***

Czasami zastanawiam się, jak patrzy na to wszystko Draco. Nie sądzę, by nie rozumiał, co dzieje się między mną a Severusem, jednak mimo wszystko każdorazowo w takich sytuacjach usuwa się nam z drogi. Tak jak dzisiaj.

Dom wydawał się wręcz pusty, gdy weszliśmy do środka i Severus nakazał mi poczekać na siebie w jego sypialni. Kiedy zamknąłem dokładnie za sobą drzwi, momentalnie odkryłem, że to zdecydowanie nie jest miejsce, w którym przebywając, czuję się rozluźniony. Nagle staję się boleśnie świadom obecności Malfoya i nie mogę wyobrazić sobie tego, by nawet zaklęcia prywatności miały móc to zmienić. Może nie powinienem tak o tym wszystkim myśleć, zwłaszcza, że przez wiele czasu byłem pozbawiony czegoś, co można by nazwać prywatnością. A przynajmniej tak o tym myślę; w rzeczywistości w tamtych czasach prywatność po prostu nabrała nowego znaczenia i było nią wszystko to, co ze sobą dzieliliśmy.

Dobiega mnie jakieś skrzypnięcie i peszę się, patrząc na drzwi. Nie powinienem myśleć o Tomie, nie teraz. Jest w tym coś nieprawidłowego, brudnego. Powinienem był zostawić go daleko za sobą, skupiając się na tym, by żyć. Mimo wszystko, z każdą chwilą, każdą pojedynczą myślą, w której uciekam do jego osoby, upewniam się, że to nigdy nie zadziała.

Mimo wszystko, mimo moich wątpliwości i lęków, nie widzę powodu, bym nie spróbował raz jeszcze. Nie potrafię stwierdzić czy ostatni. Nie potrafię powiedzieć, na ile starczy mi siły. Jednak nie poddam się. Nie złamał mnie Voldemort, nie złamało połączenie, ani nawet morderstwo, które było ku temu najbliższe. Przez które wciąż nie mogę spokojnie spać, przez które ścigają mnie demony, wspomnienia i krzyki. Stany lękowe, ciągła ostrożność i wstręt do samego siebie. Jednak ze wszystkiego, co mogłoby stać się dla mnie destrukcyjne, ze wszystkich rzeczy tą najgroźniejszą, która mogłaby popchnąć mnie do czegoś, czego mógłbym żałować, jest tęsknota.

Biorę gwałtowny wdech.

Wyciszam umysł i nagle wszystko znika. Przez chwilę, krótką chwilę kiedy mam wrażenie, że patrzę w głąb własnej czaszki, mam poczucie, że wszystko będzie dobrze. Jestem dziwnie wyciszony, zupełnie jak za sprawą użytej myślodsiewni, wyrzucenia nieprzyjemnych szczegółów z własnej głowy.

I wydech.

Koncentruję się na klamce, siadając powoli na łóżku. Tak jak podejrzewałem, materac jest dosyć twardy i nie zapada się pod wpływem mojego ciężaru. Początkowo po prostu tak siedzę, czekając aż Severus pojawi się z powrotem, i nasłuchuję dobiegających mnie dźwięków. Dopiero po chwili właściwie zauważam, że w pomieszczeniu jest na tyle chłodno, że robi mi się gęsia skórka. Mam nadzieję, że Severus wkrótce wróci, bo naprawdę nie jest to moment, żeby używać magii do przywrócenia moim ubraniom ich wcześniejszego stanu. Póki co po prostu wsuwam dłonie pod uda, mając nadzieję, że w ten sposób jakoś uda mi się je rozgrzać.

Momentalnie przypominam sobie wspomnienie, które pokazał mi Severus. Czuję ciepło rozlewające się po moim ciele, gdy myślę o tym, jak różnie mogłoby się to wszystko potoczyć, gdybym te kilka lat temu nie uciekł, tylko został i pozwolił sobie pomóc. Może, gdybym wówczas został, nie utraciłbym tak wielu rzeczy. A tak czuję się, jakbym utracił szansę na szczęście. I zapewne tak właśnie jest.

I że cię nie opuszczę | SnarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz