Rozdział 15. W łóżku Brama Larsena

1.7K 237 39
                                    

Waliło mi w czaszce. Potężnie. Miałam wrażenie, że utknęłam wewnątrz Big Bena. Dzwonienie, rozbrzmiewające w mojej głowie było tak potężne, że wydawało się nierzeczywiste.

A jednak. Trwało i trwało bez końca.

Jęknęłam żałośnie, zakopując twarz głębiej w poduszkę. Wszystko mnie bolało. Głowa, mięśnie, żołądek. Chyba umierałam.

– Może trochę aspiryny, kochanie?

Kochanie?

Zaraz, zaraz...

Dlaczego ten bardzo znajomy głos, w tak bardzo kpiący sposób, oferował mi coś na ból głowy? Dochodząc z tak bliska?

Natychmiast otworzyłam oczy. Głowa zapulsowała mi jeszcze intensywniej, gdy przede mną zamajaczyło zupełnie obce otoczenie.

– Co jest, do cholery? – wykrztusiłam.

Okropne zasłony na oknach, wykładzina na podłodze, marszcząca się tapeta, biurko, na którym stał laptop i kubek z kawą, no i do tego łóżko, w którym leżałam. Mniejsze od mojego, twardsze i pachnące mężczyzną, którego dobrze znałam.

Siedział kawałek dalej, na skraju materaca, z rozbawieniem przyglądając się mojej dezorientacji.

– Dzień dobry, słoneczko – powiedział radośnie wzorem idealnego męża z sitcomów.

Uśmiechał się. Lecz był to uśmiech chytry i pełen nieskrywanego samozadowolenia.

Doskonale się bawił.

I doskonale wyglądał. Dziś miał na sobie zwykłą bordową koszulkę i dżinsy, a i tak prezentował się, jakby wyszedł z ekranu. Ten kolor pięknie współgrał z jego karnacją.

– Co ja tutaj robię?

Ja z kolei z pewnością wyglądałam jak gówno. Nie musiałam się widzieć, żeby być tego świadomą. Na głowie miałam zapewne gniazdo, a...

Podciągnęłam kołdrę pod szyję, gdy ze zgrozą coś sobie uświadomiłam. Nie miałam na sobie spodni. Ani koszulki z wczoraj.

– Zasnęłaś w samochodzie, więc przywiozłem cię tutaj – poinformował mnie, jakby to była najzwyczajniejsza rzeczy na świecie. Jakby zdarzyło się nie po raz pierwszy, a było jakąś wspólnie wypracowaną rutyną.

Miałam ochotę zadusić go gołymi rękami. Może bym to zrobiła, gdybym nie była obecnie tak zaabsorbowana brakami i zmianami w swojej garderobie.

Wymacałam się ręką. Przez chwilę bałam się, że jestem całkiem naga, albo półnaga w strategicznych miejscach, ale wciąż miałam na sobie majtki i stanik. Przykrywała je także dość obszerna, prosta szara koszulka. Jej rozmiar wskazywał na to, że należała do znajdującego się nieopodal mężczyzny. Wzięłam głęboki wdech.

Do tego nim pachniała.

Okej, więc nie było tak tragicznie. Miałam na sobie ubrania.

To jednak o niczym jeszcze nie świadczyło. Zaczęłam się bać, że coś między nami zaszło.

Zgromiłam Brama wzrokiem. Był taki spokojny. Wyluzowany. Jego mina nie zdradzała nic odnośnie finiszu poprzedniej nocy. Bawił się opakowaniem aspiryny, w oczach tańczyły mu psotne iskierki.

– Dlaczego nie do mojego domu?

Westchnął.

– Chcesz szczerej czy dyplomatycznej odpowiedzi?

Wkurzyłam się. Za bardzo mnie bolała głowa na jego gierki.

Co ja wczoraj robiłam?

Próbowałam sobie przypomnieć ostatnia rzecz, jaką pamiętałam, ale w głowie miałam pustkę. Urwał mi się film. Wiedziałam, że wyszłam wczoraj z Jamie. Piliśmy. Oczywiste. Potem... mignęła mi twarz Camerona.

Zamiana. Odzyskać Wren CollinsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz