Rozdział 23: Andromeda Tonks

17 3 0
                                    

Grimmuld Place 12 powinno być pierwszym miejscem do którego Regulus udałby się po ciężkim dniu, ale oczywiście tak się nie stało. Nie miał najmniejszej ochoty wracać do domu. Zamiast tego poprzednią noc spędził w jednym z pokoi gościnnych w Dziurawym Kotle. Barman wydawał się zaskoczony, gdy dziedzic Blacków zażądał noclegu z zaledwie kikoma galeonami w dłoniach, ale nie zadawał zbędnych pytań. Już gorszych typów zdarzało mu się tutaj przenocowywać.

Po zamknięciu drzwi prostym Colloportusem dla pewności, Regulus zachowywał się zaskakująco spokojnie. Sam był zdziwiony jaka wewnętrzna cisza go ogarnąła. Nie czuł potrzeby krzyku czy niszczenia przedmiotów, zdążył już wyrzucić z siebie wszystkie gwałtowne emocje podczas rozmowy z Sonią. Pozostała tylko dojmująca pustka, która pozostała po wyrwanym brutalnie zaufaniu. Ciągnęła go nieprzyjemnie w dół, a jednak tym razem nie doprowadziła do obłędu. Prawdopodobnie jego organizm zdążył się przyzwyczaić do licznych życiowych zawodów.

Położył się na łóżku chcąc odpocząć, ale sen nie nadchodził. Może nawet i lepiej, biorąc pod uwagę koszmary, które mogłaby podsunąć mu wyobraźnia. Poza tym Regulus miał myśli niczym przesłonięte mgłą, chroniącą go przed pogodzeniem się ze swoim niezbyt optymistycznym losem. Nie chciał niepotrzebnie torturować się nowo odkrytą wiedzą. Nie pozostało mu nic innego jak tępe patrzenie się w sufit aż do wschodu słońca.

Kiedy w końcu zszedł do zatłoczonego pubu, był zmuszony wziąść się w garść. Przynajmniej na tyle ile był w stanie się do tego zmusić. Regulus siedział grzecznie przy stoliku popijając Piwo Kremowe, gdy do jego uszu dotarł śmiech ludzi z sąsiedniego stolika. Taki beztroski, a przypominał ukłucia mugolskich igieł. Nadzwyczaj irytujący oraz niepotrzebnie bolesny. Dlaczego wszyscy wokół musieli być tacy szczęśliwi, gdy on otrzymywał cios za ciosem? Ślizgon poczuł silną potrzebę, aby zażyć świeżego powietrza. Inaczej mógłby zrobić coś naprawdę głupiego, czego potem bardzo by żałował.

Spacer ostatnio nie działał na niego zbyt uspokajająco, wręcz prowokował jego bombę emocji do wybuchu. Z drugiej strony nie wiedział co innego mógłby ze sobą teraz zrobić. Nie mógł chować się w nieskończoność. Pocieszał się myślą, że możw po prostu za bardzo skupiał się na samym sobie zamiast chłonąć krajobraz. Tak, na pewno w tym tkwił jego największy problem.

Szczerze mówiąc, po prostu nie był jeszcze gotowy na nieuniknioną rozmowę z rodzicami. Nie miał zamiaru mówić im o charłactwie Soni, ale w końcu kiedyś sami się tego domyślą. A potem wyczytają całą pogrążającą go prawdę z twarzy syna. W ich oczach będzie winny kłamstwa tak samo jak panna Shafiq. Wystarczający powód, aby wypalić podobiznę Regulusa z rodzinnego gobelinu. Każda wymówka odkładająca perspektywę takiego losu w dalszą przyszłość, była dla niego wystarczająco dobra.

Starał się dostrzec choć najmniejsze pozytywy przechadzki po Ulicy Pokątnej. Skupianie się na dobrych rzeczach, osłabiało wpływ tych złych. Może był obrażony na Sonię, ale nadal wysoko cenił jej złote rady. Tak było po prostu łatwiej żyć. Zaczął rozglądać się po wystawach. Sprawdzanie nowych dostępnych mioteł do Qudditcha zawsze napawało go ekscytacją. Przynajmniej dopóki nie zaczął przegrywać każdego meczu przez roztargnienie i co chwilę przypominającym o swoim istnieniu Mrocznym Znaku.

Wspomnienie o śmierciożercach natychmiast zniechęciło Regulusa do dalszego wpatrywania się w nowe modele Nimbusów. Musiał znaleść coś innego. Zdecydował się na sklepy z miksturami i eliksirami. Wszystkie pieniądze wydał na nocleg w Dziurawym Kotle, lecz i tak nie miał zamiaru nic kupować. Po prostu sprawdzi, które składniki mogłyby przydać mu się w Hogwarcie na zajęciach dla zaawansowanych. Później poszedłby też do biblioteki wypożyczyć kilka książek o czarnej magii. To był całkiem dobry plan.

Zmartwychwstanie | Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz