Rozdział 24: Wojna Na Wszystkich Frontach

26 3 0
                                    

Kilka godzin wcześniej

Sonia zdawała sobie sprawę z tego, że płacz nie jest w stanie rozwiązać niczyich problemów i tylko pogłębia poczucie kompletnej beznadziei. W jej przypadku byłyby wręcz niebezpieczne. Każde odstępstwo od normy prowokowało mammę do nieprzewidywalnego wachlarza reakcji. Pomimo to kiedy dziewczyna wpadła do dworu Shafiqów cała we łzach, nawet nie próbowała się powstrzymywać. I tak to był prawdziwy cud, że w ogóle dotarła w tym stanie do domu.

Jej własne emocje przysłoniły bodźce odbierane z zewnątrz. Prawie nie słyszała uciążliwych pytań matki o swoje kiepskie samopoczucie, Sonia wyminęła ją prawie bez słowa. Po raz pierwszy w życiu była zbyt zrozpaczona, aby pomyśleć o matce. Istniała tylko pierwotna, ale nieodparta potrzeba. Ukryć się przed wszystkimi zanim ktoś znowu spróbuje ją zranić.

W tym celu schowała głowę w miękkiej różowej poduszce i próbowała przekonać samą siebie, że jeżeli bardzo się postara, rozpłynie się w niebyt lub zapadnie pod ziemię. Szczerze mówią, to byłaby dla niej najlepsza opcja. Nie wyobrażała sobie ponownie spojrzeć żywemu człowiekowi prosto w oczy. Nie po tym jak jej tak zwany najlepszy przyjaciel, wydał jej największy sekret bez najmniejszych oporów. Zdeptał poczucie własnej wartości charłaczki niczym bezużytecznego robaka.

Skoro powiedział Regulusowi, mógł równie dobrze wykrzyczeć to całemu światu. Stare traumy i strachy zaatakowały ją ze wzmocnioną mocą, doprowadzając do niekontrolowanych drgawek. Na dodatek paradoksalnie czuła, że zasłużyła sobie na wszystko co ją dzisiaj spotkało.

Regulus miał rację, była kłamczuchą i hipokrytką. Pouczała go przez tyle czasu o uczciwości, a sama była największym zaprzeczeniem własnych nauk. Niby przez ten cały czas wiedziała, że robi źle, a pomimo to nie potrafiła przestać. Wyuczone kłamstwo zapuściło swoje korzenie zbyt głęboko, aby była w stanie z nim walczyć. W sposób jak najbardziej samolubny, broniła się przed staniem się wyrzutkiem społecznym. A teraz jej kokon bezpieczeństwa pękł w jednej chwili i nie było już możliwości, aby ponownie go odbudować. Został tylko charłak bez żadnych perspektyw na przyszłość.

Dla Soni oczywistością było, że Regulus Black będzie nią gardził do końca swoich dni. W końcu sam powiedział jej, że zapewne nigdy nie zdoła jej nawet wybaczyć, a co dopiero zaakceptować prawdziwe ja. Tak samo jak zrobili to rodzice, gdy nie potrafiła zapanować nad dziecięcą miotełką i okazała się ich największym życiowym rozczarowaniem. Zawsze była dla nich wszystkich niewystarczająca. Było posłuchać Otisa i zaoszczędzić sobie tego druzgoczącego bólu.

Miłość była dwusiecznym ostrzem na które nabiła się zbyt wiele razy, aby udało jej się ponownie wstać. Pappa ją porzucił. Mamma nienawidziła. Otis zdradził. Regulus opuścił. Najwidoczniej jej przeznaczeniem było odrzucenie przez wszystkich, których kiedykolwiek darzyła uczuciem. Bez względu na włożoną w to ilość pracy i poświęcenia, zawsze na końcu pozostawała samotna. Sonia oddałaby wszystko, aby jej umysł podobnie jak mammy, mógł ją obronić przed okrutną rzeczywistością i zamknąć w idealnym świecie fantazji. Niestety, zamiast tego torturował ją niepodważalnymi faktami.

Nie wiedziała kiedy na tych ponurych myślach, minęła jej cała noc. Upływ czasu był nieistotny dla wewnętrznych katuszy, które właśnie przeżywała. Łzy w końcu musiały wyschnąć, ale to nie było w stanie jej uspokoić. Szybko bijące serce szukało nowego sposobu na wyrzucenie z siebie nadmiaru złych emocji. Na nieszczęście charłaczki, najpierw spojrzała w lustro. Widok własnej zmizerniałej twarzy obudził w niej uczucie o które nikt nigdy by jej nie podejrzewał. Czystą wściekłość.

- Dlaczego musisz być taka żałosna? - w jej głosie zabrzmiało coś niepokojącego, gdy cicho zadała pytanie swojemu odbiciu w lustrze. - Bać się wszystkiego i każdego? Dać sobą dobrowolnie pomiatać choć wiesz, że tylko pogarszasz swoją i tak już dość marną sytuację? Czy twoja dobroć coś ci kiedyś dała oprócz nieustannego poniżania? Twoje marzenia są tylko iluzją. Charłaki nie mają takiego luksusu. Pappa miał rację. Nie masz w sobie nic z Shafiqów. Jesteś hańbą rodziny. Pomyłką.

Zmartwychwstanie | Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz