Sonia nie czuła się zbyt komfortowo na Ulicy Pokątnej w otoczeniu tak wielu czarodziejów. Największy ruch panował zawsze pod koniec sierpnia, ale niektórzy woleli zabrać się za szkolne zakupy już w lipcu. Automatycznie kuliła się w sobie, gdy mijała kogoś po drodze. Wydawało jej się, że wszyscy się na nią nieprzychylnie patrzą. Charłak. Czy mogą siłą ją stąd wyrzucić? Jej biedne nerwy mogły temu nie podołać. Przez chwilę myślała nawet, aby dać sobie spokój i zamknąć się w domu na następną dekadę. Jednak wytrwale powtarzała sobie, że musi to wszystko przetrwać przynajmniej dla Otisa.
Przeglądała zakupione eliksiry w torebce, nie chcąc wyglądać podejrzanie. W ramach alibi obiecała mamie, że uzupełni ich domowy zapas. Co było dość trudne bo cały pozostały majątek po mężu, Ingrid przeznaczała na strojne ubrania i nikomu tak naprawdę nie potrzebne wyposażenie domu na pokaz. Ledwo starczało na porządny posiłek, a bankructwo było tylko kwestią czasu. Na szczęście jej córce udało się zdobyć wszystko po przecenach. Sprzedawcy byli bardzo wyrozumiali ze względu na jej niedawną przeprowadzkę.
Już chciała wrócić do Dziurawego Kotła, gdy poczuła uderzenie w okolicach pleców. W ostatniej chwili udało jej się uratować buteleczki przed rozbiciem. Sama przypłaciła to, nie całkiem bezbolesnym upadkiem na ziemię.
— Na Merlina! Przepraszam panią bardzo! Naprawdę nie chciałem! — krzyknął przerażony około jedenastoletni chłopczyk z miotłą, gdy przez przypadek wpadł na Sonię.
— Nic się nie stało. Obrywałam już z gorszych rzeczy. — Uśmiechnęła się nerwowo. — To chyba najnowszy model, prawda?
— Prezent od mamy z okazji dostania się do szkoły magii! — Podekscytował się. — Nie mogę się doczekać aż zacznę poznawać wszystkie te zaklęcia! Moi rodzice nie są magiczni, więc to dla mnie nowość. Opowiesz mi jak to jest chodzić do Hogwartu?
— Nie chodziłam do Hogwartu, ale każdy absolwent tej szkoły, którego miałam przyjemność poznać, uznaje go za drugi dom. Bardzo mi przykro, jestem umówiona z przyjacielem.
Pomachał jej na pożegnanie i dołączył do swoich kolegów kupujących podręczniki. Nie zdawał sobie sprawy jaką wielką przykrość sprawił tym Sonii. Dlatego nie lubiła takich miejsc jak Ulica Pokątna. Przypominały jej o wszystkim czego nigdy nie będzie mogła doświadczyć. Nie chciała czuć tej rozdzierającej serce zazdrości, gdy przypatrywała się ukradkiem roześmianym dzieciom pokazującym sobie nawzajem różdżki. To nie była ich wina, że urodziła się wybrakowana.
Z ulgą przeszła przez czarodziejski mur prowadzący z powrotem do mugolskiego świata. Dziurawy Kocioł może i nie był jej ulubionym miejscem w Londynie, ale idealnie nadawał się na potajemne spotkania. Otis już tam na nią czekał. Dziewczyna rozpogodziła się na jego widok. Wszędzie poznałaby swojego dawnego towarzysza niedoli w Wmigberuk. Z zainteresowaniem wpatrywał się swoimi lekko wyłupiastymi niebieskimi oczami w Proroka Codziennego. Wyróżniał się wśród klientów swoim idealnie dobranym mugolskim strojem. Dla syna mugolki to była codzienność. W końcu łaskawie podniósł na nią swoją pucołowatą twarz naznaczoną nastoletnim trądzikiem.
— Przyszłaś całe trzy minuty przed czasem, Sonieczko. Jestem tobą naprawdę rozczarowany. Stać cię na więcej.
Zignorowała jego ironiczne przytyki. Kiedy wstał, po prostu uściskała go serdecznie, co od razu odwzajemnił. Czuła od niego znajomy zapach miętowej herbaty, a palcami wyczuła kilka kocich włosów. Dla niego każda okazja była dobra na zabawę z puszystymi przybłędami. Wszyscy alergicy go za to nienawidzili.
Otis był dla niej jak młodszy brat, którego nigdy nie miała. W zasadzie przyjaźń z nim była jedyną pozytywną stroną chodzenia do rehabilitacyjnej szkoły dla charłaków. Spędziła tam tylko rok, ale bez humoru Umbridge'a nie wytrzymałaby w tym koszmarnym miejscu nawet jednego dnia. Do dziś miewała koszmary o swoim pobycie w Wmigberuk.
CZYTASZ
Zmartwychwstanie | Regulus Black
FanficSą granice, których przekroczenie jest niebezpieczne; przekroczywszy je bowiem, wrócić już niepodobna Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara Regulus to klejnot w rodzinie Blacków. Od dziecka wychowywany w przekonaniu, że jest człowiekiem niezwykłym. N...