Rozdział 13: Huncwot Z Węża Rodem

25 5 0
                                    

Regulusa otaczało zimno oraz uczucie kompletnej beznadziei. Rozlewało się powoli po jego ciele niczym trucizna. Kiedy zebrał w sobie resztki sił, dopadł do krat błagając o litość. Nie chciał spędzić w tym okropnym miejscu ani chwili dłużej. Jednak nikt go nie słuchał. Jedynymi towarzyszami byli dementorzy wysysający z niego resztki szczęścia. Nie obchodziło ich czy zasługiwał na te tortury. Mógł na zawsze zapomnieć o wolności. Wyrok już został ogłoszony. Dożywocie.

Sonia wydała go aurorom. Potraktowała jak zwykłego zbrodniarza, którym naprawdę się okazał. Wysłała aurorów, aby go ukarali. Widzieli jego znak na ramieniu. Te myśli dręczyły go podczas bezsennych nocy. Prześladowały nie dając mu ani chwili spokoju. Śmierciożerca. Kłamca. Morderca. Chłopak miotał się po posadzce próbując pozbyć się nieznośnych demonów szepczących mu niezmienne sentencje do ucha.

Zobaczył jej jasną postać wśród dojmującej ciemności. W zasadzie zawsze tam była. Zapewne tylko po to, aby kpić sobie z jego cierpienia. Pokazać mu jego zepsucie moralne na tle jej nieskazitelności. Regulus pomimo bliskości tego ideału, wcale się nie oszukiwał. Zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę jest nieosiągalny.

— Przestań mnie dręczyć! — błagał próbując odwrócić wzrok od jej łagodnego uśmiechu. — Nie wystarczy ci, że muszę tu przez ciebie gnić?

— Nic nie zrobiłam. Sam się tu uwięziłeś Regulusie. — Uklękła i wyciągnęła rękę w jego kierunku. — To więzienie twoich własnych myśli i ograniczeń. Przyjmij swoją karę z pokorą, a będziesz wolny. Już zawsze.

Tylko Sonia mogłaby wypowiedzieć aż tak abstrakcyjne stwierdzenie. Cela wydawała się zbyt namacalna, aby mogła stanowić tylko wytwór chorej wyobraźni. Pokręcił głową nie chcąc przyjąć prawdy do świadomości. Nie był w stanie się stąd wydostać. Nie miał w sobie wystarczająco odwagi, aby coś zmienić.

Regulus gniótł w dłoni świstek papieru, aby kompletnie nie odpłynąć w trakcie naprawdę długiego monologu Slughorna o swoich genialnych byłych wychowankach. Myśli  Ślizgona ciągle męczył wczorajszy sen. Najwyraźniej czytanie Zbrodni i Kary przed ciszą nocną nie było raczej najlepszym pomysłem. Lektura budziła zbyt wiele drażliwych wspomnień, aby mógł przejść obok niej obojętnie.

Tamara mocniej ścisnęła ramię swojego chłopaka, aby go zdyscyplinować za to niedopuszczalne zachowanie. Nienawidziła bycia ignorowaną. Tym bardziej w tak bardzo wpływowym towarzystwie, które zebrało się specjalnie z okazji świątecznej imprezy Klubu Ślimaka. Wyglądała naprawdę zjawiskowo w krótkiej do kolan cekinowej sukience błyszczącej jadowitą zielenią. Pomimo ich wczorajszej kłótni potrafiła wykrzesać z siebie promienny uśmiech. W końcu dostała to czego tak bardzo chciała. Natomiast Regulus był zmuszony męczyć się na imprezie w której nawet nie chciał brać udziału.

Od pewnego czasu nieustannie czuł jakby jego życie było jednym wielkim teatrem. Nieumiejętnie próbował udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jednak Ślizgonów nie dało się tak łatwo oszukać. Ich wrodzony spryt po prostu na to nie pozwalał. Nie mówili tego wprost, ale zaczęli naprawdę nie znosić jego nowej wersji.

Regulus Black  zachowywał się niczym tykająca bomba mogąca wybuchnąć w każdej chwili. Jego działania były zupełnie nieprzewidywalne, wręcz losowe. W jednej chwili potrafił normalnie rozmawiać z Damonem i innymi kolegami, a w drugiej zamykać się w dormitorium na kilka godzin nie chcąc nikogo wpuścić do środka. Przerażał swoim wyćwiczonym milczeniem lub agresywnym krzyczeniem bez powodu. Jednak prawdziwego szoku doznali, gdy przez przypadek wpadł na korytarzu na Lily Evans. Zamiast zgodnie ze swoim zwyczajem przezwać ją od szlam, pomógł jej pozbierać książki oraz grzecznie przeprosił za zamieszanie. Sam winowajca nie był pewien dlaczego tak postąpił. Plotka rozeszła się szybciej niż mógł się spodziewać. Tym czynem stracił resztki szacunku większości mieszkańców Slytherinu.

Zmartwychwstanie | Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz