6

83 5 7
                                    

Narrator

Cała drużyną spała tylko trener siedział i czekał aż dojadą. Jest 2.36 , a dojazd na miejsce jest planowany na około 3 co oznacza że za niedługo wszyscy dojadą na miejsce .

Time skip
///////////////////////////////////////////////

O godzinie 3.14 autobus się zatrzymał , a trener musiał obudzić wszystkich . Nie lubił tego , bo miał świadomość że o tej godzinie nikt nie będzie chciał wstać. Menagerki wstały odrazu obudzone przez Nelly , która ustawiła sobie budzik na równo 3 i wszystkie poszły do hotelu.

                            Jude

-wstawajcie , dojechaliśmy- usłyszałem głośny głos trenera.

Nie chciało mi się podnosić ale nie miałem wyjścia . No nie powiem, Caleb jest bardzo wygodny jako poduszka . Wreszcie otworzyłem oczy i spojrzałem w stronę Caleba.

- która godzina ? - zapytałem zaspanym głosem.

- ooo . Księżniczka nareszcie wstała- powiedział Caleb . Nie wiedziałem czy robi se ze mnie jaja czy to tak na serio więc postanowiłem to olać .

- to która godzina ? - odpowiedziałem lekko podirytowany ale nie dawałem tego po sobie poznać.

- 3.20 - wreszcie otrzymałem odpowiedź od chłopaka.

- 3.20 ? To idę spać - mówiąc to oparłem się o Caleba i zamknąłem oczy.

Było spoko przez kolejne pół minuty ale potem oberwałem lekko od chłopaka.

- nie idziesz spać . Dojechaliśmy I mamy wychodzić

Po tym jak wszyscy wyszli uznaliśmy że walizki weźmiemy rano , bo teraz każdy był zmęczony . Odwróciłem się jeszcze i zobaczyłem za sobą Xaviera . Niósł śpiącego Jordana . Pistacjowowłosy miał ręce na jego szyli , głowę na ramieniu , a nogi miał owinięte w tali czerwonowłosego. Gdybym ich nie znał to pomyślał bym że są parą.

Kiedy już weszliśmy do hotelu trener powiedział nam z kim mamy pokoje . Pokoje były 2 , 3 i 4 osobowe . Ja byłem w 4 osobowym z Markiem , Nathanem i Calebem. No ciekawie tylko nie wiem jak będziemy się dogadywać , a szczególnie się zastanawiam jak Caleb będzie dogadywał się z Nathanem i Markiem.

Poszliśmy we czwórkę do pokoju i się położyliśmy . Każdy leżał na swoim łóżku , zanim usnąłem spojrzałem na Caleba . Chłopak leżał i robił coś w telefonie ale mało mnie to obchodziło , bo byłem zmęczony . Chwilę potem usnąłem .

                          Xavier

Wyszliśmy z autobusu ale nie chciałem budzić Jordana więc zaniosłem go do hotelu . Nie był ciężki co ułatwiło mi zadanie. Dostaliśmy razem pokój , a walizki mieliśmy wziąć rano .

Kiedy doszedłem już do pokoju , otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Były tam dwa łóżka , na jednym położyłem Jordana , który dalej spał i nawet na chwilę się nie obudził kiedy go kładłem lub brałem na ręce . Musiał być bardzo zmęczony , bo prawie cały dzień spał .

Kiedy ułożyłem Jordana na łóżku , przykryłem go kołdrą I już chciałem odejść na swoje łóżko ale jakoś wyszło że pocałowałem go jeszcze w czoło . Chłopak przez sen lekko się uśmiechnął . Wreszcie zgasiłem światło i położyłem się na swoim łóżku.

Rano 9.30
/////////////////////////////////////////////////

   Obudziła mnie Silvia i kazała obudzić Jordana , bo ona musiała iść obudzić resztę drużyny. Wstałem zaspany z łóżka i podeszłem do chłopaka. Spojrzałem na niego.

- hej . Jordan . Wstawaj już - powiedziałem wmiare głośno i potrząsnąłem lekko chłopakiem.

- c-co się dzieje ? - powiedział cicho Jordan zaspanym głosem i lekko otworzył oczy.

- dzień dobry - uśmiechnąłem się - jak się spało ? Wyspałeś się ?

- siadaj - Jordan usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok siebie , a ja posłusznie usiadłem obok.

- to jak się spało ?

- dobrze ale jakim cudem znalazłem się w łóżku hotelowym . Ostatnie co pamiętam to jak byliśmy rano lub w południe w autobusie  - odpowiedział Jordan.

- jak dojechaliśmy było około 3 i nie chciałem cię budzić więc cię zaniosłem - kiedy to powiedziałem chłopak lekko się zarumienił.

- N-no to dzięki w takim razie

- chciałem jeszcze o coś zapytać - powiedziałem

- jasne . Pytaj o co chcesz - odpowiedział chłopak.

- wczoraj przespałeś prawie cały dzień i jeszcze całą noc przespałeś i tak się zastanawiam czemu - widziałem że Jordan czasem chodził nie wyspany cały dzień ale teraz żeby spać tyle czasu to było trochę dziwne.

- p-po prostu trochę mało ostatnio śpię - odpowiedział chłopak ale po jego minie widziałem że tu chodzi o coś więcej.

- przecież widzę że coś jest nie tak . Co się dzieje ? - zapytałem troskliwie i przesunąłem się bliżej Pistacjowowłosego .

Na twarzy chłopaka było widać strach i niepewność . Nie chciał mówić o co chodzi , a ja nie chciałem go stresować ale myślę że lepiej żeby powiedział co się dzieje.

- ej no , co sie dzieje ? - zapytałem zmartwiony całą sytuacją - wiesz że możesz mi powiedzieć

- j-ja - chwilę się zastanowił ale już nie odpowiedział tylko przytulił się do mnie.

Trochę mnie ta reakcja zdziwiła ale objąłem chłopaka i jedną dłonią zacząłem głaskać jego głowę . Jordan zaczął cicho płakać.

- teraz to już widzę że to coś poważnego . Jak nie chcesz to nie mów ale jak powiesz to może będę w stanie ci pomóc - mówiąc to jeszcze mocniej przytuliłem chłopaka .

On tylko płakał i się do mnie przytulał.

Co się z nim dzieje ? Oby to nie było nic złego. Martwię się o niego , a szczególnie kiedy jest w takim stanie. Znając go nie będzie mógł się skupić na treningach czy meczach.

Po jakiś 10/15 minutach siedzenia w jednej pozycji usłyszałem pukanie.

- część chłopaki ! Mogę wejść ? - to był głos Marka.

Zastanawiałem się chwilę i spojrzałem na Jordana. Wytarł łzy z twarzy i kiwnął głową na tak .

- tak , wchodź - odpowiedziałem głośno.

Drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł kapitan . Był uśmiechnięty i chciał się odezwać ale spojrzał na mnie i Jordana , który miał całą czerwoną twarz od płaczu.

- co się stało ? - zapytał zdziwiony.

- wiesz kapitanie . My chyba dziś odpuścimy sobie trening . Zostanę z Jordanem - odpowiedziałem.

- jasne , rozumiem . Gdyby coś się działo to zadzwoń. Powiem chłopakom i trenerowi że dziś was nie będzie - Mark powiedział to i wyszedł.

Po jakiejś minucie spojrzałem na Jordana , a chłopak popatrzył na mnie . Patrzyłem mu prosto w oczy . Były takie ładne .

- powiesz mi co się dzieje ? - zapytałem łagodnie.

- no ... dobrze - odpowiedział niepewnie chłopak.

Odsunął się trochę ode mnie ale dalej był blisko. Chwilę się zastanowił i wreszcie zaczął.

- ja... - widziałem że trochę się stresował więc złapałem jego dłonie co ewidentnie dodało mu otuchy.



                                                                     

Kochani to by było na tyle z dzisiejszego rozdziału .

967 słów.

Piszcie czy wam się podoba. To chybawszystk co chciałam powiedzieć . Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Miłego dnia/wieczoru/nocy.

"Pomogę ci" hiromido Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz