17. Obliviate.

39 9 59
                                    

Kolejne tygodnie spędzili gromadząc dowody w sprawie Gealach i Sallowa.

Wielokrotnie odwiedzili Hogwart, wystrzegając się przy tym dyrektora Blacka, który mógłby przekazać informacje o ich śledztwie swojej bratanicy — Sagittcie. Wypili też więcej niż kilka kolejek w gospodzie „Pod Świńskim Łbem" i zdecydowanie zbyt wiele piwa kremowego „Pod Trzema Miotłami". Sprawdzili każdy sklep, każdy zajad, każdą gospodę i przesłuchali wszystkich, mogących mieć jakikolwiek informacje związane ze sprawą. Każdego barman, sklepikarza, przechodnia.

Pytali o pojawiającego się w dziwnych miejscach lisa, o chłopaka o sprytnych, czekoladowych oczach i dziewczynę z płomiennorudymi włosami. W swojej desperacji zaczęli również zagadywać mugoli, pokazując im przy tym narysowany przez Aurorę Fawley szkic przedstawiający Reilynn.

Czasem podczas tych poszukiwań Andrew miał wrażenie, że ktoś ich obserwuje, śledzi ich kroki. W tych momentach łapał się na tym, że czuł przyjemne napięcie rozchodzące się po ciele, a jego dłoń sama kierowała się w stronę kieszeni i schowanego w niej portretu dziewczyny.

W takie dni nie wracał do domu po pracy.

Żegnał się wtedy z Onai w Ministerstwie i aportował się do Dziurawego Kotła, by móc zaszyć się w kącie z butelką Ognistej. Pierwsze dwie szklanki wypijał wpatrując się tempo w innych czarodziejów, ale polewając trzecią wyciągał z kieszeni szkic. Rozkładał go na stole i pił dalej, wpatrując się w lekko zmrużone oczy dziewczyny i wijące się wokół jej twarzy włosy.

Nigdy nie wypijał więcej niż pół butelki. Kończył piątką szklankę, rzucał ostatnie spojrzenie na portret i powoli, nieśpiesznie kierował się w głąb mugolskiego Londynu. Wprost do mieszkania Aurory Fawley.

Czekała na niego z otwartymi ramionami, które kilka minut później zamykała wokół niego w miękkiej, puchowej pościeli.

Pierwsze kilka razy pytała jeszcze, dlaczego przychodził pijany, ale gdy wychodził, zamiast udzielać odpowiedzi — przestała.

Tylko jeden raz zdecydował się zostać u niej do rana. Pełen nadziei, że alkohol i bliskość jej pachnącego różanym olejkiem ciała odciągnie jego myśli od wilgoci i zgnilizny toczącej las. Chciał zapomnieć o rudych lokach, o granatowych oczach, o piegach układających się w konstelacje, o pokrytej bliznami skórze pod swoimi palcami — ale nic co robiła Aurora nie mogło sprawić, by zapomniał o tym, jak przyjemnie się czuł, gdy to inne usta sunęły po jego brzuchu.

- Pomyślałam, że powinniśmy w końcu powiedzieć w pracy o naszym związku — rzuciła jednej nocy, kiedy tłumacząc się nagłym wezwaniem znów wymykał się z jej łóżka.

Z trudem powstrzymał się, by nie zapytać „jakim związku". Spojrzał tylko na Aurorę, na jej jasne włosy połyskujące w świetle rzucanym przez okoliczną latarnię i na jej słodki uśmiech. Leżała zakopana w pościeli, wpatrując się w niego z dziwnym błyskiem w oczach, niewzruszona brakiem reakcji z jego strony.

- Wiem, że inni pewnie będą na to patrzyli, jako na karierę przez łóżko, ale mam dość siedzenia w domu i zastanawiania się, czy przyjdziesz — kontynuowała. - Minęły prawie dwa miesiące. Dwa miesiące, a ja nigdy nawet u ciebie nie byłam. Chciałabym zobaczyć, jak mieszkasz, czy masz kolekcję mugolskich płyt, czy raczej domową bibliotekę...

I podczas gdy Aurora mówiła coraz więcej, on wciąż zapinał koszulę próbując sobie wyobrazić tę słodką aż do granic dziewczynę wchodzącą do jego apartamentu. Pijącą kawę przy jego stole. Zrzucającą z siebie ubrania w drodze do łazienki. Leżącą nago w jego pościeli.

Wzdrygnął się na tę myśl.

- Na razie lepiej nikomu o tym nie mówić — mruknął łapiąc za rzucone w kąt pokoju buty. Pośpiesznie wciągnął je na nogi. - Owen nie będzie z tego zadowolony.

Time thief [Andrew Larson x OC] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz