Rozdział 18: Kelly

13 2 0
                                    

Kelly zarzekała się, że nie pójdzie na żadne przyjęci, gdy jej przyjaciółka była w tak złym stanie psychicznym. Elizabeth siedziała na swoim łóżku pod ciepłą pierzyną, trzymając w ręce filiżankę herbaty, którą dała jej Grace.

— Ubieraj się. Idziesz tam, nie będę twoją wymówką — powiedziała Liz. — Mam moje ziółka na uspokojenie. A ty pamiętaj, że idziesz w roli szpiega. W tej sekcie roi się od czystokrwistych, a komuś może coś się wymsknąć albo zdradzi ich jakiś mały ruch.

— A przede wszystkim — odezwała się Grace — musisz wybadać Regulusa i jego niecne zamiary względem naszej słodkiej Lizzie.

— Słodka jak trucizna.

Liz machnęła różdżką i poduszka poszybowała prosto w głowę Kelly. Ta ją zręcznie złapała i rzuciła w Liz. Dziewczyna rozmasowała ramię, poszukując wzrokiem pomocy u Grace.

— Gracie, ona chciała mi zmiażdżyć rękę.

— Kelly! Chcesz pozbawić ręki swoją jedyną szukającą? — spytała z udawanym oburzeniem Grace, przytulając do siebie Liz. Liz przez chwilę wpatrywała się w przestrzeń, aż gwałtownie wyprostowała się z szerokim uśmiechem.

— Więc randka się udała?

— Jaka randka? — spytała Kelly, przeszukując swoją szafę. Nagle upuściła sukienki i szybko podeszła do łóżka, na którym siedziały przyjaciółki. — Zaprosiłaś Sophię na randkę? Czemu dowiaduję się o tym ostatnia?

— To nie była randka...

— No jasne — wtrąciła ironicznie Liz. — Po prostu upiekła jej babeczki i spędziły razem bardzo miłe popołudnie.

Drzwi do dormitorium się otworzyły, a dziewczyny w jednej chwili zamilkły. Do środka weszła Lauren. Kelly rzuciła jej krótkie spojrzenie i bez żadnego słowa wróciła do szafy.

— Wyglądasz lepiej — zauważyła Grace, zwracając się do Lauren.

— Wcale się tak nie czuję. Nawet leki od pani Pomfrey nie pomagają...

— Mam nadzieję, że to nic zakaźnego — wymamrotała Kelly. — Przed nami mecz.

Lauren wywróciła oczami. Chciała coś odpowiedź, pewnie coś o tym, by Kelly przestała w kółko gadać o Quidditchu, ale Liz wyczuła napięcie i szybko powiedziała:

— Przymierz tę czerwoną.

Kelly zniknęła w łazience. Wróciła już przebrana i chwilę stała przed lustrem, aż w końcu pokręciła głową.

— Nie podoba mi się.

— Co ty gadasz? — mruknęła Liz. — Wyglądasz cudownie. Jak jakaś bogini.

Liz zerwała się z łóżka i kazała usiąść Kelly. Potem sięgnęła po kosmetyczkę, a następnie poleciła jej zamknąć oczy.

— Sama mogę zrobić sobie makijaż...

— Prędzej wydłubiesz sobie oko.

— No proszę, ile masz energii.

— Ziółka pomogły. A teraz cicho.

Starania Liz się opłaciły, bo gdy Kelly pojawiła się na spotkaniu, była niemal nie do poznania. Minęła Jasmine w progu, która zmierzyła ją wzrokiem od góry do dołu, a następnie skierowała się na wolne miejsce tuż obok Blacka.

— Jasmine? Upuściłaś coś.

Gdy Krukonka obejrzała się na nią, Kelly szybko ją minęła, zajmując miejsce obok Ślizgona. Chłopak spojrzał na nią z uniesioną brwią.

Dzieci GryffindoruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz