Rozdział 1

726 73 6
                                    

Zaczynamy!!!!!! 

Jasmine

- Mamo zobacz Teddy ma czapeczkę!

Aby dać ujście mojej złości, ale tak, żeby młody się nie zorientował, jak najciszej wypuszczam zgromadzone w płucach powietrze i z uśmiechem spoglądam we wsteczne lusterko. Wesoły Dylan trzyma w rączkach szarego misia z serduszkiem wyszytym na brzuszku oraz papierową czapeczką zrobioną wraz z moją przyjaciółką Rose poprzedniego wieczoru i unosi go do góry, aby mi pokazać.

- Ale cudownie wygląda! Ciekawe kto zrobił mu takie piękne nakrycie głowy? - udaję, że się zastanawiam.

- Ja! - krzyczy wyrzucając rączki w górę.

- Naprawdę? Nie wiedziałam, że mam tak zdolnego synka.

Wracam wzrokiem do drogi i próbuję siłą spojrzenia sprawić, aby samochody przede mną w końcu ruszyły.

- Tak! Jeszcze chwila, a będę pracował w twojej firmie razem z ciocią Rose i będziemy razem rysowali ubrania!

Dzisiejszy poranek zdecydowanie nie można zaliczyć do najlepszych. Po moim późnym powrocie z kolacji biznesowej poprzedniego wieczoru zdążyłam tylko wziąć prysznic i padłam ze zmęczenia. Co niosło ze sobą brak przygotowania wszystkiego do szybkiego porannego zbierania się, co jak wiadomo z trzyletnim dzieckiem potrafi być ciekawe. Tak więc wyjechaliśmy z domu z półgodzinnym opóźnieniem i utknęliśmy w szczerze przeze mnie znienawidzonym porannym korku.

- Najpierw musisz jeszcze trochę urosnąć Misiaczku. Poza tym... - przerywam na chwilę, bo w końcu korek rusza - Poza tym czy jeszcze wczoraj rano nie twierdziłeś, że zostaniesz pilotem?

- Tak, ale ciocia mówi, że jak zostanę pilotem to będę cię bardzo rzadko widział, a ja nie chcę od ciebie odchodzić. Będę z tobą mieszkał przez całe życie! - nie odrywając wzroku od jezdni uśmiecham się pod nosem.

- Doprawdy? Zamierzasz mieszkać ze mną przez całe życie?

- Tak! - krzyczy z entuzjazmem.

- A jak kiedyś będziesz miał dziewczynę, to co powiesz jej, że dalej mieszkasz z mamą? - droczę się z nim.

- Tak! I powiem jej jeszcze, że jesteś najlepszą mamą na świecie! Że kocham cię najbardziej na świecie! Że jesteś najpiękniejsza! Że się mną najlepiej zajmujesz, a jak ja będę duzy, a ty stara to ja zajmę się tobą! I, że nikt nie ma lepszej mamy! I... - zapowietrza się od nadmiernej ekscytacji, a moje serce rośnie na słowa, które padają z jego ust.

- Misiaczku oddychaj - blondyn nabiera głośno powietrza i wybucha śmiechem - Myślę, że w tej kwestii twoje zdanie z czasem jeszcze się zmieni.

- Nie mamusiu! Nigdy cię nie opuszczę, żebyś nigdy nie musiała być sama!

Po kilkudziesięciu minutach jazdy w końcu docieramy do domu Edwarda. Mężczyzna czeka już na nas w progu.

- Dziadek! - krzyczy Dylan, kiedy tylko go dostrzega i próbuje odpiąć pasy fotelika.

- Skarbie proszę, poczekaj chwilę, bo znowu źle klikniesz i się zablokuje, a ja naprawdę jestem już spóźniona - spoglądam ukradkiem w tylne lusterko.

- Dobrze mamusiu!

Parkuję na podjeździe przed parterowym domem, w którym mieszkają rodzice Dereka. Edward Maxwell obecnie mój wspólnik, który po śmierci syna wykupił dwadzieścia pięć procent udziałów mojej firmy, a resztę zostawił mnie, obecnie przebywa już na emeryturze.

W przeszłości był właścicielem firmy przewozowej, ale kiedy, jak to sam stwierdził, zarobił już wystarczająco, postanowił ją sprzedać i w końcu nacieszyć się tym co może dać bogactwo. Teraz już siwowłosy wraz z żoną Loreen są małżeństwem od prawie czterdziestu lat. Pomimo tak długiego stażu i wielkiej miłości, którą można dostrzec mimo upływu lat nie doczekali się więcej potomstwa. Dlatego, odkąd pamiętam traktowali mnie jak swoją córkę.

Więź z nienawiści | Dary losu #4 | W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz