Rozdział 14

743 95 4
                                    

Aiden

Kolejne dni przez urwanie głowy w pracy związane z moimi trzema nowymi sprawami i wieczorne spotkania na składanie mebli z Philipem, mijają tak szybko, że nawet nie orientuję się, kiedy jest już piątek. Po pracy jestem tak zmęczony, że postanawiam wybrać się na jakieś słodkości do cukierni Leyli.

- Arbuziku! - krzyczę od wejścia, ale natychmiast milknę i nieruchomieję na widok obecnych tam osób.

Spoglądam w ciemne oczy, które od wizyty w moim mieszkaniu nawiedzają mnie w snach. Kobieta wygląda na równie zdziwioną co ja, ale nie wykonuje żadnego ruchu.

- Aiden!

Mały podbiega do mnie ucieszony i przytula się do moich nóg. Głaskam go po głowie i odrywam wzrok od kobiety kucając przed chłopcem.

- Co ty tutaj robisz Bąbelku? - pytam z uśmiechem.

- Przyszliśmy odebrać tort.

- Tort? Dla kogo?

- Dla mnie! Jutro mam urodziny i przyjdą wszyscy. Będzie też Isa i Olivier! A ty? Ty też będziesz?

Spoglądam na przyglądającą się nam z zaskoczeniem Jasmine, ale nie uzyskuje od niej żadnej odpowiedzi.

- Nie wiem... Ja... Nie zostałem zaproszony, więc chyba nie - posyłam Dylanowi przepraszający uśmiech.

- Jak to nie? W takim razie teraz cię zapraszam. Aidenie masz przyjść na moje jutrzejsze przyjęcie urodzinowe.

- Misiaczku - brunetka w końcu odzywa się, a blondyn spogląda na nią - Po pierwsze nie tak zaprasza się kogoś na przyjęcia. Powinieneś ładnie to ogłosić, a nie oznajmiać, że ma przyjść, a po drugie nie zapytałeś nawet Aidena, czy ma czas. Wiesz, że inni ludzie też mają swoje życie, innych znajomych i obowiązki.

- Aidenie? - ponownie odwraca się do mnie przodem.

- Tak Bąbelku?

- Czy masz może jutro czas i chciałbyś przyjść na moją imprezę urodzinową?

- Jeśli tylko będzie dla mnie miejsce i twoja mama wyrazi zgodę - spoglądam na kobietę.

- Mamusiu proszę. Czy Aiden też może jutro przyjść? Oddam mu swój kawałek tortu.

Uśmiecham się pod nosem na deklarację małego. Skoro jest w stanie pozbawić się zjedzenia ciasta, naprawdę musi mu zależeć na mojej obecności. Dostrzegam moment, w którym Jasmine również dochodzi do podobnych wniosków. Wzdycha i pomimo dostrzegalnej niechęci kiwa głową.

- Tak, Aiden też może przyjść.

- Jej! Dziękuję mamusiu - podbiega do kobiety, która kuca i przytula syna.

- Nie martw się - mówi do niego szeptem, ale nie odrywa oczu ode mnie - Nie będziesz musiał oddawać mu swojego kawałka tortu. Jest na tyle duży, że wystarczy dla wszystkich.

- Naprawdę? - odsuwa się od niej, spogląda w jej oczy, a kiedy kobieta kiwa mu na potwierdzenie, podbiega do mnie i tym razem wtula się w moją szyję - Słyszałeś? Ty też dostaniesz swój kawałek tortu i nie będę musiał dawać ci mojego!

- Tak słyszałem - głaszczę go po plecach - To wspaniała wiadomość.

- No, gotowe, teraz tylko...

Dociera do nas głos Leyli, która wychodzi z zaplecza i urywa na nasz widok. Przez chwilę trwa w bezruchu, a jej spojrzenie przesuwa się ze mnie, na Jasmine i Dylana, a w oczach pojawia się zrozumienie. Doskonalę rozpoznaję ten błysk i wiem, że ona też już wie. Uśmiecha się promiennie i odkłada pakunek z tortem na blat.

Więź z nienawiści | Dary losu #4 | W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz