Aiden
Kolejne dni przez urwanie głowy w pracy związane z moimi trzema nowymi sprawami i wieczorne spotkania na składanie mebli z Philipem, mijają tak szybko, że nawet nie orientuję się, kiedy jest już piątek. Po pracy jestem tak zmęczony, że postanawiam wybrać się na jakieś słodkości do cukierni Leyli.
- Arbuziku! - krzyczę od wejścia, ale natychmiast milknę i nieruchomieję na widok obecnych tam osób.
Spoglądam w ciemne oczy, które od wizyty w moim mieszkaniu nawiedzają mnie w snach. Kobieta wygląda na równie zdziwioną co ja, ale nie wykonuje żadnego ruchu.
- Aiden!
Mały podbiega do mnie ucieszony i przytula się do moich nóg. Głaskam go po głowie i odrywam wzrok od kobiety kucając przed chłopcem.
- Co ty tutaj robisz Bąbelku? - pytam z uśmiechem.
- Przyszliśmy odebrać tort.
- Tort? Dla kogo?
- Dla mnie! Jutro mam urodziny i przyjdą wszyscy. Będzie też Isa i Olivier! A ty? Ty też będziesz?
Spoglądam na przyglądającą się nam z zaskoczeniem Jasmine, ale nie uzyskuje od niej żadnej odpowiedzi.
- Nie wiem... Ja... Nie zostałem zaproszony, więc chyba nie - posyłam Dylanowi przepraszający uśmiech.
- Jak to nie? W takim razie teraz cię zapraszam. Aidenie masz przyjść na moje jutrzejsze przyjęcie urodzinowe.
- Misiaczku - brunetka w końcu odzywa się, a blondyn spogląda na nią - Po pierwsze nie tak zaprasza się kogoś na przyjęcia. Powinieneś ładnie to ogłosić, a nie oznajmiać, że ma przyjść, a po drugie nie zapytałeś nawet Aidena, czy ma czas. Wiesz, że inni ludzie też mają swoje życie, innych znajomych i obowiązki.
- Aidenie? - ponownie odwraca się do mnie przodem.
- Tak Bąbelku?
- Czy masz może jutro czas i chciałbyś przyjść na moją imprezę urodzinową?
- Jeśli tylko będzie dla mnie miejsce i twoja mama wyrazi zgodę - spoglądam na kobietę.
- Mamusiu proszę. Czy Aiden też może jutro przyjść? Oddam mu swój kawałek tortu.
Uśmiecham się pod nosem na deklarację małego. Skoro jest w stanie pozbawić się zjedzenia ciasta, naprawdę musi mu zależeć na mojej obecności. Dostrzegam moment, w którym Jasmine również dochodzi do podobnych wniosków. Wzdycha i pomimo dostrzegalnej niechęci kiwa głową.
- Tak, Aiden też może przyjść.
- Jej! Dziękuję mamusiu - podbiega do kobiety, która kuca i przytula syna.
- Nie martw się - mówi do niego szeptem, ale nie odrywa oczu ode mnie - Nie będziesz musiał oddawać mu swojego kawałka tortu. Jest na tyle duży, że wystarczy dla wszystkich.
- Naprawdę? - odsuwa się od niej, spogląda w jej oczy, a kiedy kobieta kiwa mu na potwierdzenie, podbiega do mnie i tym razem wtula się w moją szyję - Słyszałeś? Ty też dostaniesz swój kawałek tortu i nie będę musiał dawać ci mojego!
- Tak słyszałem - głaszczę go po plecach - To wspaniała wiadomość.
- No, gotowe, teraz tylko...
Dociera do nas głos Leyli, która wychodzi z zaplecza i urywa na nasz widok. Przez chwilę trwa w bezruchu, a jej spojrzenie przesuwa się ze mnie, na Jasmine i Dylana, a w oczach pojawia się zrozumienie. Doskonalę rozpoznaję ten błysk i wiem, że ona też już wie. Uśmiecha się promiennie i odkłada pakunek z tortem na blat.
CZYTASZ
Więź z nienawiści | Dary losu #4 | W TRAKCIE
Roman d'amourCzas na Jasmine i Aidena! Ona, samowystarczalna właścicielka imperium beauty, a po godzinach mama małego czarującego chłopca. On, dżentelmen kryjący się za obrazem Casanovy, a równocześnie zawsze chętny do pomocy. Jeden zły poranek, jedna zła decy...