Rozdział 12

706 91 12
                                    

Aiden

- Szlag - dobiega do mnie zdenerwowany głos kobiety - Tak, jasne. Będę tam niedługo - Jas wchodzi do pomieszczenia, a po jej postawie zauważam, że jest dużo bardziej spięta niż była, kiedy je opuszczała - Rob czy możesz zająć się dzisiaj Dylanem?

- Niestety nie pani Ashton. Wychodzę dzisiaj wcześniej, bo mam wizytę u lekarza. Rozmawialiśmy na ten temat w tamtym tygodnie, pamięta pani ?

- A tak - zaciska palce na skroni - To przecież dzisiaj. Dobra w takim razie...

- Ja mogę z nim zostać - stwierdzam automatycznie, zanim zdążę w ogóle pojąć do czego się zgłaszam.

- Naprawdę? - pyta zdziwiona.

- Tak. Oczywiście jeśli tylko Dylan tego chce - spoglądam na chłopca.

- A popuszczamy bąbelki?

- No pewnie, że popuszczamy - uśmiecham się i czochram jego włosy.

- Co ty na to Misiaczku? - pyta ze słyszalnym sceptyzmem.

- W takim razie mogę z nim zostać mamusiu.

- Jesteś pewny? - kuca przed nim i łapie za dłonie.

- Tak.

- No nie wiem... Ja...

- Mamusiu - przerywa jej blondyn - Jestem już dużym chłopcem. Nie martw się, poradzę sobie.

- No dobrze - przytula go - Postaram się wrócić jak najszybciej. Bądź grzeczny dobrze?

- Dobrze.

- Słuchaj się Aidena i nie odchodź od niego, zrozumiano?

- Tak jest - mały niezgrabnie salutuje wywołując tym uśmiech na naszych twarzach.

- Kocham cię - kobieta przytula go po raz kolejny.

- Ja ciebie też mamusiu.

- Jesteś pewien, że to nie problem? - zwraca się do mnie szeptem.

- Żaden.

- I na pewno dasz sobie z nim radę? - pyta nieufnie - Czy ty w ogóle wiesz jak się zajmować dzieckiem?

- Oczywiście, że wiem. Poza tym Ava z Joshem nigdy nie narzekali, kiedy zostawałem z Isą. Nie martw się, damy sobie radę. Będziemy w kontakcie. Jak będziesz wracała to zadzwoń, żebyś wiedziała gdzie przyjechać po małego - przez chwilę przygląda mi się sceptycznie, z czego wcale się nie dziwię, w końcu nie darzymy się jakąkolwiek sympatią - No idź już. W kwestii jego bezpieczeństwa możesz mi zaufać. Naprawdę.

Posyła mi uśmiech i kiwa głową, a następnie wychodzi z pomieszczenia machając Dylanowi na pożegnanie.

- W takim razie co robimy Bąbelku? - pytam, kiedy w końcu zostajemy sami.

- Hmmmm...

- Może jesteś głodny?

- Tak! Chodźmy na pizzę!

- A mama pozwala ci jeść pizzę?

- Oczywiście, że tak. To nasze ulubione danie.

- No dobrze Bąbelku, w takim razie pojedziemy na pizzę, ale najpierw chyba powinniśmy tu trochę posprzątać - wskazuję dłonią na stół pokryty kredkami, kartkami papieru, klockami i innymi zabawkami.

- Tak - mały chichocze - Przydałoby się tu posprzątać. Pomożesz mi? Proszę.

- Z wielką przyjemnością.

Więź z nienawiści | Dary losu #4 | W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz