Rozdział 8

634 80 3
                                    

Jasmine

- Tak, tak. Catering już zamówiłam. Został mi jeszcze tylko tort i dokupić kilka ozdób. Właśnie jadę to załatwić. Rose poleciła mi cukiernię niedaleko biura, która ma pyszne wypieki i stwierdziłam, że warto spróbować.

- Pewnie, że tak. A jak mały? Podekscytowany? - pyta szczerze zaciekawiona Chloe.

- Oj tak i to jak. Nie może przestać o tym mówić. Ale wiesz, co jest najsłodsze?

- Co?

- Że jemu w ogóle nie zależy na prezentach. Co więcej ja odnoszę wrażenie, że on nawet nie wie, że jakieś dostanie. Dla niego najważniejsze jest, że przyjadą do niego goście i będą z nim wszystkie ciocie i wujki. No i nie może się doczekać jak zobaczy się z Isą.

- Jaki słodziak. Mówię ci to dziecko jest prawdziwym aniołkiem.

- Tak. To prawda - uśmiecham się do siebie.

- A co z Em i Christianem?

- A co ma z nimi być?

- No, będą na imprezie?

- Oczywiście, że tak. Powiedzieli, że nawet planują zabrać ze sobą Oliviera.

- O mój Boże! To cudownie! W takim razie ja zgłaszam się na opiekunkę do dzieci! - wybucham śmiechem.

Jakiś czas temu Chloe wyznała nam że, choć to jej największe marzenie to nie może mieć dzieci. Teraz wykorzystuje każdą sposobność, aby móc w jakiś sposób wypełnić tę pustkę. Chociaż z tego co wiem od Vincenta nie wykluczają w przyszłości adopcji. Cicho kibicuję im, aby się na to zdecydowali, bo nikt nie zasługuje na pełne szczęście bardziej niż ta para.

- Nie martw się, ta fucha jest twoja. Właśnie, co do fuchy. Wpadnij do biura w przyszłym tygodniu, żeby obejrzeć nowe produkty. Za jakieś dwa trzy tygodnie powinniśmy już móc zacząć sesję.

- Nie ma problemu. Myślę, że mogę przyjechać nawet dzisiaj. Do której będziesz w firmie?

- Powinnam wyjść koło czwartej. Dasz radę być wcześniej?

- Pewnie. W takim razie będę gdzieś o drugiej. Wystarczy?

- Tak. Ekstra!

- Przyniosę kawę!

- Jesteś aniołem.

- A ty królową, pamiętaj o tym.

- Dzięki.

- To do później!

Po zakończeniu połączenia uśmiecham się pod nosem. Jestem bardzo wdzięczna losowi za te kilka przypadków i zbiegów okoliczności dzięki, którym uzyskałam taką grupkę przyjaciół. Najpierw moje nietypowe poznanie z Avą, kiedy prawie weszła mi pod koła samochodu, a potem zatrudnienie Chloe jako twarzy kampanii sprawiło, że zyskałam rodzinę z wyboru, bez której już teraz nie umiałabym się obejść.

Wjeżdżam na ulicę, na której znajduje się cukiernia i szukam wolnego miejsca parkingowego. Jak na złość niczego nie ma. Dopiero po jakiś dziesięciu minutach udaje mi się zaparkować. Wychodzę z pojazdu i udaję się w stronę lokalu. Gdy wchodzę do środka wraz z dźwiękiem dzwoneczka wita mnie piękny zapach ciastek i kawy, którym automatycznie się zaciągam.

- Dzień dobry. W czym mogę pomóc? - z uśmiechem wita mnie blondynka za ladą.

- Dzień dobry. Chciałam zapytać, czy można u państwa zamówić tort na urodziny.

- Oczywiście, że tak. Zapraszam do stolika, za chwilę podejdę i wszystko ustalimy.

- Świetnie.

Podchodzę do jednego z wolnych stolików, pozbywam się cienkiej marynarki, którą na siebie zarzuciłam, kiedy wychodziłam z domu i siadam. Po chwili kobieta zajmuje miejsce po drugiej stronie stolika.

Więź z nienawiści | Dary losu #4 | W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz