Lekcja pierwsza (Tom1)

6 1 4
                                    

" - No dobra - powiedział Bale, kiedy wstał. - Zakładam, że doskonale znasz podstawy biegu vortexami. 

-  Oczywiście, że wiem, jak się biegnie vortexami - odcięłam się. - Chcę się nauczyć, jak nimi sterować. I jak je otwierać. 

 - Ale już ci się to przecież udało, prawda? Gilbert powiedział Nathanielowi, że dzięki temu zwyciężyłaś w wyścigu.

 Cała się spięłam. To też była informacja, do której nigdy nie dotarliby bez pomocy z wewnątrz.Postanowiłam nie odpowiadać na jego pytanie. 

- Nie wiem, jak to się robi. 

-  Okej. - Bale założył ręce na piersi. - W takim razie zacznijmy od początku. Co wiesz o vortexach? 

 Czy mówił poważnie? Nie musieliśmy przecież zaczynać odpodstaw.

- To portale, które prowadzą nas do odległych miejsc - powiedziałam. - Jeśli chcesz wiedzieć, kurs teoretyczny mam już dawno za sobą. 

- Posłuchaj, Barbie, robimy to po mojemu albo wcale, okej? Chcesz czegoś ode mnie, już zapomniałaś? Więc słucham, co wiesz o vortexach?

Sięgnęłam pamięcią do wiedzy z przedmiotu o energii vortexów i antygrawitacji. 

 - Powstają, ponieważ sprężone powietrze napotyka negatywną energię. 

-  Błąd - skwitował Bale. - Być może są zbudowane ze sprężonego powietrza i negatywnej energii, ale powstają w reakcji na obecność istot żywych. Powstają z naszego powodu. 

 Zamrugałam. Przecież to była totalna głupota. Nigdy wcześniej nie słyszałam takiego wyjaśnienia. 

- Z naszego powodu? 

-  Co jeszcze o nich wiesz? - kontynuował Bale, nie komentując mojego zdziwienia. 

 - Zaginają przestrzeń, a ten, kto nimi podróżuje, musi wiedzieć, jak się w nich poruszać. Jeśli dotknie się energii, można zostać ciężko rannym. Albo nawet umrzeć. 

-  Błąd - powtórzył Bale i poczułam, że najchętniej bym go zamordowała za to jego aroganckie spojrzenie. Jak można być tak zachwyconym sobą? 

- Może to dotyczy innych, ale jeśli chodzi o ciebie, energia nie jest śmiertelnie niebezpieczna. Wręcz przeciwnie. 

 Zmarszczyłam czoło. Tysiące razy ćwiczyliśmy technikę prawidłowego wybicia się: skulić się tak, by stać się jak najmniejszym, za wszelką cenę trzymać się z dala od krawędzi. Co najmniej dwie trzecie roku odpadło już na symulacjach. 

 Bale szedł w moim kierunku, wystukując coś na swoim detektorze. 

Zanim zdążyłam zapytać, co robi, wyciągnął rękę przed siebie. Między nami coś zaszumiało i zamigotało, po czym przestrzeń zawirowała, zniekształciła się jak w krzywym zwierciadle, tak że część nieba widziałam nad ziemią, a ziemi - u góry. Źdźbła trawy, chmury, wszystko się wymieszało, gdy przed moim nosem znikąd uformował się vortex. W wirze między nami twarz Bale'a przyjmowała zniekształcone kształty. 

- Chcesz się dowiedzieć, jak kontrolować vortexy? - zapytał. - Odpowiedź brzmi: musisz pozwolić energii wejść z tobą w reakcję, połączyć się z tobą. Stać się z tobą jednością. 

 - Przecież to mnie zabije. 

 - Nie zabije — sprzeciwił się Bale. - Energia vortexu jest częścią ciebie... na zawsze. I na tym właśnie polega twój talent. 

- Częścią mnie? Jak u mutantów?  zapytałam. 

Już sam pomysł mnie odrzucał.

 - Czy to byłoby coś strasznego? - zapytał Bale, a ponieważ dziwnie się czułam, słysząc jego głos, ale nie widząc jego twarzy, obeszłam zawieszony między nami wir.

Moje ulubione fragmenty i cytaty: VortexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz