Nie ma tak łatwo (Tom1)

4 1 1
                                    

"BALE MIAŁ UMRZEĆ. 

 Podczas gdy bez jakiejkolwiek orientacji pędziłam vortexem, podejrzenie, że Bale umrze, nabierało znamion stuprocentowej pewności. 

 Byłam głucha i ślepa. Bo niezależnie od tego, jaką broń Holden niósł w plecaku, szczelina, którą powinniśmy dotrzeć do Peru - паstępnego przystanku na mapie - ciągnęła się w czasie przez kilka lat. Nawet broń, która miałaby wystarczającą moc, żeby na zawsze rozbić energię pravortexu, pewnie nie byłaby w stanie wysadzić tak długiego odcinka, gdyby po prostu cisnąć ją byle jak do tunelu. 

Bale doskonale był tego świadom. 

 Zamierzał wskoczyć do vortexu razem z plecakiem. I z całą pewnością nie planował wyjść z tego numeru cały i zdrowy. 

 Wrzasnęłam. Ile sił w płucach wykrzyczałam na cały vortex swój gniew, rozczarowanie i strach. Najpierw mnie całuje, a potem chce się poświęcać? 

 Nie mogłam straci Bale'a; nie teraz!

 Nigdy.

 Vortex sprawiał wrażenie, jakby chłonął wszystkie moje emocje. Drżał, opierał się, groźnie huczał, posłuszny rozkazowi Baliana, by ponieść mnie jak najszybciej daleko od ruin kościoła. Chciał się mnie pozbyć, żebym nie weszła mu w paradę. 

 Ale o tym akurat mógł zapomnieć. 

 Wir niósł mnie grzecznie i szybko, a ja miałam trudności, żeby choćby się w nim obrócić, ale nie mogłam się poddać. Czułam się tak, jakby dwa bieguny magnetyczne usiłowały się zejść, jakby wszystkie moje wysiłki były z góry skazane na niepowodzenie,ale nie zamierzałam odpuścić. 

 Już raz uratowałam Bale'owi życie. 

 Mogłam to zrobić ponownie. 

 Bo ten chłopak po prostu mnie nie doceniał. A zwłaszcza nie doceniał jednego - jak ważny się dla mnie stał. 

 Vortex jęczał i giął się tak, że byłam pewna, że rozerwie mi mięśnie, ale nie zważałam na ból w kończynach i krzywiłam go dalej, aż nabrałam pewności, że zmienił kierunek. 

 Krawędzie tunelu wirowały wokół mnie, porywając mnie ze sobą. Myślałam o Bale'u, o naszym pocałunku, o bólu rozstania w jego oczach, kiedy mnie od siebie odpychał. I właśnie gdy wyraźnie zobaczyłam tę chwilę, gdy smakuję usta Bale'a, vortex się rozrzedził. 

 Pozwoliłam mu się ponieść kilka ostatnich metrów, aż świat przede mną nabrał wyraźnych konturów. Widziałam ruiny kościoła i wieżę, na platformie której Bale właśnie zamierzał wrzucić zdębiałego Holdena ze sobą do vortexu, podczas gdy Trevor i Mia wspinali się na wieżę jak podekscytowane małpki. Bale trzymał w dłoniach plecak Holdena, wiedziałam więc, że nie ma czasu do stracenia. Lada moment obaj znikną i już nigdy ich nie zobaczę.

Wykorzystałam pęd vortexu i pofrunęłam prosto na szczyt wieży. Gdy energia wokół mnie uleciała, chwyciłam Bale'a za ramiona i rzuciłam go na podłogę. Leżał pode mną, a ja trzymałam go z całej siły, nawet kiedy szok w jego oczach ustapił, a w jego miejsce pojawiło się lodowate przerażenie.

-  Coś ty zrobia!. - wyszeptał, po czym dwa umięśnione ramiona odciągnęły mnie od niego. Był to Trevor, który dotarł na platformę chwilę po mnie. Stałam, patrząc na Balea, który wciąż leżał na podłodze jak skamieniały.

 Kiedy Trevor mnie puścił, zobaczyłam dlaczego - Holden otrząsnął się z szoku i teraz mierzył do Balea z broni. Mia, która przerzuciła się przez poręcz, zrobiła to samo. Kontrolki na lufach potwierdzały, że grawisensory są aktywne. 

Moje ulubione fragmenty i cytaty: VortexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz