Postęp (Tom1)

3 1 0
                                    

"Natychmiast po tym poprosiłam Bale'a, żeby mnie nauczył, jak się otwiera vortexy, ale on konsekwentnie odmawiał. Powiedział, że pokaże mi to, kiedy znajdziemy się poza miastem, i żadne prośby ani groźby do niego nie docierały. 

 Nie byłam głupia. 

 Rozumiałam, dlaczego to robi.

 Nie chciał, żebym uciekła, i musiałam przyznać, że myśl, iż ani trochę mi nie ufa, powodowała ukłucie rozczarowania. 

 Z drugiej strony... czy ja ufałam jemu? 

 Odpowiedź brzmiała: ani trochę. Ale prawda była taka, że strasznie chciałam mu zaufać.

[...]

- Gdzie jest ten Ba... Ach, jesteś wreszcie. 

 Odwróciłam się i uniosłam brwi na widok Bale'a. Musiał przyjść tu prosto po prysznicu, bo miał jeszcze całkiem mokre włosy. Na widok jego skruszonej miny nie mogłam powstrzymać się od komentarza. 

 - Przyszedłeś przymierzyć suknię balową?

 - Bardzo śmieszne, Barbie - odparł, usiłując zachować powagę, co, ku mojej radości, nieszczególnie mu wyszło, a następnie zwrócił się do Allistera. - Garnitur na pewno pasuje, czy ja naprawdę muszę... 

- Ma pasować idealnie! - szepnął Allister tak surowo i nieustępliwie, że nie miałam wątpliwości, iż posunąłby się nawet do przemocy fizycznej, żeby zmusić Bale'a do przymiarki. 

- Dobrze, już dobrze - skapitulował Balian i podszedł do innego manekina, na którym prezentował się niesamowicie elegancki, a jednocześnie skromny garnitur. Czarny materiał tu i ówdzie był poprzetykany niewielkimi haftami, które przypominały mi vortexy. 

- Dzięki - powiedział Bale, przyglądając się garniturowi z uśmiechem. - Jak wiesz, to całkowicie niepotrzebne. 

-  Śmiem się nie zgodzić. - Allister położył mu dłoń na ramieniu. - No już, przymierzaj. Żadnych ale. 

 Bale ostatecznie się poddał i zniknął wraz z ubraniem. Dokładnie w chwili, gdy wyszedł, rozległ się dźwięk dzwonka i do pracowni z zewnątrz wszedł... Nathaniel.

[...]

- Jason był ostatnim, którego Balian zdołał uratować.

[...]

Podczas gdy Allister notował wymiary w notatniku, Jason ponownie na mnie spojrzał i lustrował mnie uważnie od stop do głów, starając się ukryć oczywiste zainteresowanie. 

 Czy to możliwe, że oprócz Allistera i Bale'a nie widział dotąd ludzi? Poza strefami bezpieczeństwa splitowie przebywali jedynie - i to w niewielkiej liczbie - na terenach niebezpiecznych, i to tylko kiedy życie im zbrzydło. Prawdopodobnie widywał wyłącznie strażników, którzy strzegli granic stref.

 Pewnie dla niego wyglądałam tak samo dziwnie jak zmutowane istoty dla mnie.

 - Mam na imię Elaine – przedstawiłam się i wyciągnęłam do niego rękę. - Miło cię poznać, Jasonie. 

 Tak naprawdę założyłam, że mnie zignoruje, ale po krótkim wahaniu położył swoją rączkę na grzbiecie mojej dłoni.

 Nathaniel sapnął zdziwiony, a kiedy na niego spojrzałam, zobaczyłam, z jakim zdumieniem wpatruje się w nasze ręce.

- Nigdy wcześniej tego nie zrobił - wyszeptał. - Nie lubi, kiedy ktoś go dotyka. Opiekunom w sierocińcu nie pozwalał nawet sobie pomóc w ubieraniu. 

 Ostrożnie obróciłam dłoń tak, aby poprawnie wykonać uścisk.

- Widzisz? Tak właśnie witamy się z innymi - wyjaśniłam małemu i poruszyłam naszymi dłońmi kilkakrotnie w górę i w dół. - Hej, nie tak energicznie! - zawołałam ze śmiechem, bo chłopczyk potrząsał naszymi rękoma, jakby operował wiertarką udarową. - Wiesz co? To może lepiej przybijmy piątkę. O tak.

Moje ulubione fragmenty i cytaty: VortexOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz