Dzisiejszy dzień miał być dniem, gdy wyjdę z swojej strefy komfortu. Miałam wdrożyć plan wymyślony przeze mnie i Xandre. Musiałam złapać tego chłopaka w pułapkę i być po prostu miła, by się ze mną umówił. To mogło być trudne. Nie wiedziałam, czy będzie chętny, czy mnie wyśmieje, ale musiałam spróbować. Coś mi nie pasowało w jego reakcji, a znalezienie osoby, która była nim było dla mnie priorytetem. Chciałam w końcu rozwikłać tą zagadkę i mieć święty spokój. Ale co wtedy ze mną i Azraelem?...
Nie chciałam nawet myśleć na zapas. Z tego, co się dowiedziałam wieczorem w barze koło plaży miała odbyć się mała impreza. To była idealna okazja dla naszego planu. Bałam się tylko o jedno..., że gdy tylko do niego podejdę, a on wykaże zainteresowanie, to ucieknę tam gdzie pieprz rośnie, albo, że Azrael mi przeszkodzi. A to bardzo możliwe.
Musiałam się jakoś wystroić. Postawiłam na czarną, materiałową spódniczkę z rozcięciem na udzie oraz na obcisły, skórzany top na krótki rękaw. Na siebie złożyłam również ciemną marynarkę, bym nie zamarzła. Włosy pokręciłam, a makijaż wykonałam nieco mocniejszy, podkreślając moje oczy czarną kredką, a usta konturówką wpadającą w brązowe tony. Podobało mi się to nieco odważniejsze wydanie. Wyglądałam nawet ładnie. Pierwszy raz tak o sobie pomyślałam, dzięki niemu...
Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół do wyjścia. Na dole spotkałam mojego ojca. Zdziwił mnie fakt, że nie pojechał razem z mamą do pracy. Siedział na kanapie i oglądał jakiś serial, jedząc sałatkę. Cicho odchrząknęłam, a jego uwaga skupiła się na mnie. Zmierzył mnie z góry do dołu, a jego mina mówiła sama za siebie. Nie podobało mu się, że miałam tak wyjść do szkoły.
– Ty idziesz do szkoły, czy na imprezę? – spytał zszokowany.
– Do szkoły, a potem na imprezę. Nie wrócę do domu, od razu się tam udam, więc nie czekajcie na mnie z obiadem – poinformowałam.
Tata pokiwał powoli głową, po czym wzruszył ramionami.
– Dobrze, a z kim się wybierasz?
– Z Azraelem. – skłamałam, wiedząc, że nie będzie miał nic przeciwko.
Dojrzałam w jego oczach ulgę. Czemu oni mu tak ufali?
– Tylko niech cię odwiezie. Wieczorem jest niebezpiecznie.
Uśmiechnęłam się lekko i skierowałam się do korytarza. Jednak po chwili mężczyzna znów się odezwał, zatrzymując mnie.
– Meridia, może zjesz z nami kolację jutro? Możesz zaprosić Azraela. – Spojrzałam na niego rozdrażniona. – Albo Xandre – dodał.
Xandre? Nie wierzyłam, że rozmawiam z własnym ojcem. To on był najbardziej przeciwny, co do mojego kontaktu z nią. Nie rozumiałam, co nagle mu się odmieniło, ale nie zamierzałam protestować. Mimo bólu i kłótni to nadal byli moi rodzice, a mała Meridia zawsze pragnęła od nich uwagi. Teraz też tak było. Jednak chciałam wykorzystać tą okazję i wymyśliłam pewien pomysł.
– Zaproszę wszystkich. Xandre, Zane'a i Azraela – powiedziałam stanowczo.
– W porządku – rzucił, po czym wrócił do oglądania.
Wolałam się już nie odzywać i wyjść zanim się rozmyśli. To było dziwne. Nie wiedziałam skąd wziął się u niego zamysł na jakąś kolację. Mimo, że wydawało mi się to dziwne, to na moje usta wkradł się mały uśmiech.
❀❀❀
Chciałam wykorzystać krótką przerwę i znaleźć jak najszybciej tego chłopaka. Na lekcji wymieniłam się wiadomości z Xandrą. Dawała mi porady, co zrobić. Nigdy nie podrywałam w pewnym sensie facetów i nie miałam pojęcia jak to robić. Od tego miałam właśnie ją.
CZYTASZ
Fragile Shadow
Romansa„𝐇𝐢𝐬𝐭𝐨𝐫𝐢𝐚 𝐤𝐫𝐮𝐜𝐡𝐞𝐠𝐨 𝐜𝐢𝐞𝐧𝐢𝐚" Siedemnastoletnia Meridia Lory nigdy nie była tą piękniejszą od innych dziewczyn. Przez swoje kompleksy chowała się w cieniu, lecz jej rówieśnicy zawsze wyłaniali ją na główny plan, by zrobić z niej p...