XXIII

19 1 0
                                    

Hej, moi kochani widzowie! No, mamy kolejny rozdział i tu bym chciała Was poinformować, że nie wiem, jak będzie u mnie z czasem na pisanie kolejnych rozdziałów, ponieważ jestem w klasie maturalnej i dużo czasu mi idzie na naukę, a jak teraz jeszcze ogłosili terminy matur próbnych, to już wiem, że będzie tempo konkretne. Mimo wszystko będę się starać pisać chociaż trochę i publikować następne części losów naszych ukochanych bohaterów.

Jeśli macie jakieś pytania, nie bójcie się ich zadawa, chętnie na nie odpowiem. Przeczytam wszystkie Wasze komentarze i odpowiem na nie najlepiej, jak potrafię.

A teraz, miłego czytania!

.

.

.

.

.

.

.

Rano obaj mężczyźni mieli problem z odejściem od ciepła drugiego ciała. Gdy tylko Stasiek usiadł i był gotowy wstać z łóżka, Joseph ciągnął go z powrotem na swoją pierś. Ramiona wzajemnie się oplatały. Polak rozkoszował się uczuciem gorących warg na swojej szyi, ciekawskie palce łaskotały jego talię. Czas mijał szybko, za szybko dla nich. Uważali, że nie mieli wystarczająco dużo czasu na nacieszenie się sobą.

- Joseph, musimy w końcu wstać. Nie możemy się spóźnić pierwszego dnia po urlopie! - mówił szatyn. Walczył z chęcią ponownego skulenia się z kochankiem pod kołdrą i zignorowaniem wszystkich obowiązków. - Zwłaszcza Ty się nie możesz spóźnić i wiesz o tym.

- Wiem. - przyznał. - Allerdings ist der Gedanke, zusätzliche Minuten mit Ihnen zu verbringen, sehr verlockend... (Jednak myśl o spędzeniu dodatkowych minut z Tobą jest bardzo kusząca...)

- Nie! Wystarczy. - zawołał Stanisław, po czym ostatecznie udało się mu wstać z łóżka. - Jeśli teraz nie wstaniemy, to zdecydowanie się spóźnimy. No, chodź, wstań.

- Mein Geliebter weist mich zurück! (Mój ukochany mnie odtrąca!) - lamentował Niemiec. Drugi rozbawiony oraz lekko rozczulony miną blondyna nachylił się nad nim, po czym złożył na jego ustach ostatni pocałunek. Odsunął się, gdy poczuł dłonie sięgające po niego.

- No, tyle powinno Ci wystarczyć, a teraz wstań. - powiedział Stasiek, gdy wychodził z sypialni. Śmiał się pod nosem na dźwięk niezadowolonego narzekania Josepha.

Przygotowania do wyjścia przebiegały szybko, ale nawet wtedy ich bliskość była wyczuwalna. Każdy ruch, każde spojrzenie, choćby najmniejszy gest, były świadectwem ich intymności. Zapach świeżo zaparzonej kawy wypełniał mieszkanie. Wszystko odbywało się w milczącej harmonii, gdzie słowa nie były potrzebne, a subtelne dotknięcia i uśmiechy mówiły więcej niż jakakolwiek rozmowa.

Gdy byli już gotowi do wyjścia, poranek wydawał się ostatecznie ich doganiać. Dzień, który na nich czekał, wymagał pełnej uwagi i zaangażowania. Wychodząc z mieszkania, zabierali ze sobą poczucie wspólnoty i bliskości, które przetrwało każdy, nawet najbardziej zabiegany dzień.

- Nie chcę tam iść, dobrze jest mi tutaj z Tobą, mój miły. - westchnął niezadowolony Joseph, gdy zakładał ciemny płaszcz.

- Wiem, ja też nie chcę. Powinniśmy się cieszyć z tego, że mimo wszystko będziemy się widzieć w czasie pracy. - przypomniał mu Polak z małym uśmiechem. Złożył czuły pocałunek na ustach kochanka, po czym chwycił klucze i otworzył drzwi. - Chodźmy, nie możemy już dłużej zwlekać.

Gdy wyszli z mieszkania, chłodny poranny wiatr od razu przypomniał im, że czas czułości i spokoju musiał ustąpić miejsca obowiązkom. Joseph naciągnął kołnierz płaszcza wyżej, a Stanisław zerkając na niego, dostrzegł w jego oczach cichą tęsknotę za chwilami, które dopiero co opuścili. Mimo to obaj szli pewnym krokiem, choć ich dłonie co jakiś czas delikatnie sięgały ku sobie, jakby szukały ostatnich momentów bliskości przed dniem, który nieubłaganie się zaczynał.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 7 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Spragniona DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz