NamJin ♡ 2/?

24 2 0
                                    

Pov Namjoon

Następnego dnia obudziłem się totalnie zkacowany, ale niestety nie na tyle by nie pamiętać co się wydarzyło, albo co odjebałem?

Odwołałem nagrywki i ogarnąłem się trochę. Wiedziałem że nawet jak pójdę do wytwórni to prawdopodobnie zlekceważą mnie. Bez dowodów nic nie osiągnę. Zacząłem więc grzebać w szafie w której miałem jakieś stare teskty, ale nic nie znalazłem. Nie było nic z tamtego okresu. Fakt to było kupę lat temu, ale jednak miałem nadzieję, że coś się znajdzie.

Wyjąłem telefon i wyszukałem numer telefonu mojego starego menadżera. Zanim zadzwoniłem westnąłem ciężko... to zaczyna się zabawa.

- Kto to do mnie dzwoni?! Sam Kim Namjoon, zjeb który spierdolił z pracy... - zaśmiał się, zakpił? Wkurwił mnie jednym słowem.

- Kto to odebrał, chuj który wykorzystuje swoją marną władze myśląc że jest niewiadomo kim... - odpowiedziałem mu takim samym tonem.

- Uważaj sobie Nam! - warknął już - Czego chcesz?!

- Udostępniasz tej gwiazdeczce moje teksty? Czyż nie powinieneś spytać mnie o zgodę?!

- Chuj Cie to powinno obchodzić, teksty nie są Twoje, a wytwórni, więc możesz mi naskoczyć. - tak sądziłem, że on się nie zmienił. I jeśli ta gwiazdeczka też jest pod jego opieką, to szczerze jej współczuję.

- To się jeszcze okaże. - rozłączyłem się i uderzyłem pięścią w biurko.

Stwierdziłem, że i tak tam pojadę. Jest jedna osoba która może mi tam pomóc.

Wyszedłem z mieszkania i w taksówce zacząłem szukać na telefonie jakiś nagrań z tamtego okresu, na szczescie parę znalazłem.

Stałem przed budynkiem wytwórni. Wahałem się, bo jeśli tego nie rozwiąże, będę jeszcze bardziej podkurwiony.

- Dawaj Namjoon. - motywowałem sam siebie.

Wszedłem do budynku, sporo się tu pozmieniało, szczególnie przez remonty, ale dalej wiedziałem gdzie jest biuro mojego byłego managera.
W drodze po schodach na szczęście nie spotkałem nikogo. Natomiast gdy byłem już prawie przy drzwiach od drugiej strony szedł ten typ z wczoraj.

Pov Seokjin

Zacząłem grzebać od rocznika z którego była ta nieszczęsna piosenka. I pod większością tekstów było nazwisko "Kim Namjoon".

- To on? - spytałem sam siebie. Wziąłem teksty i poszedłem szukać mojego managera, ale zanim go znalazłem poszedłem do swojej garderoby przypudrować trochę siniaka na szczęce i tą wargę. W końcu nie chciałem tłumaczyć się dlaczego dostałem w twarz, ani wysłuchiwać, dlaczego sobie na to pozwoliłem. Wina nie leży po mojej stronie, ale Hyun przekręciłby to tak, że jednak byłaby to moja wina.

Zdziwiłem sie trochę widząc gbura, mięśniaka. Co on tu robi?

- Widzę, że poszedłeś za moją radą. - nie uśmiechnąłem się jednak. I dobrze że zamaskowałem siniaka. - Nie ma go tam, pewnie pije kawkę z jedną z asystentek. Najprawdopodobniej jest na dole na stołówce. - sam ruszylem na dół.

- W takim razie nic się nie zmieniło tu oprócz wystroju. - powiedział, idąc za mną. - I, no ten, przepraszam za wczoraj, to był trochę impulsywny ruch ale nie byłeś zbyt miły. - zdziwiłem sie dość mocno.

- A zrobiłem Ci coś? Zrzucasz winę na mnie?!  - uniosłem jedną brew zerkając na niego. Dzisiaj przy świetle dnia mogę stwierdzić że jest niczego sobie... - Jeśli nie panujesz nad emocjami to nie pij. Co tu robisz? A raczej, dlaczego tu jesteś? A nie, zapomnij, nie odpowiadaj. Nie obchodzi mnie to.

Short stories... FanFiction |BTS|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz