Rozdział Dziewiętnasty

27 3 0
                                    

Matthias

Przekroczyłem wszystkie możliwe ograniczenia prędkości, nie liczyło się dla mnie nic innego oprócz blondynki z niebieskimi oczami. W szpitalu byłem w dziesięć minut. Podszedłem do jednej z pielęgniarek.

-Przepraszam, wie pani może w jakiej sali leży Ava Taylor? - Zapytałem, a czarnowłosa patrzyła na mnie jak na debila.

- Czy ja ci wyglądam na kogoś, kto zna każdego w tym szpitalu? - Ton głosu kobiety zabrzmiał niemiło.

Kiedy chciałem odpowiedzieć do pomieszczenia wpadł mój najlepszy przyjaciel.

- Gdzie jest Ava? - Wkurzony patrzyłem na chłopaka.

- Chodź, zaprowadzę cię.

Disher prowadził mnie przez białe korytarze, a mi było niedobrze. Moja mała Ava, miała wypadek. Łzy znów pojawiły się w moich oczach. Ale pękłem dopiero, gdy zobaczyłem Matta i Ness płaczących, roztrzęsioną mamę blondynki. To oznaczało, że nikt nie może do niej wejść.

- Och.. Matthiasie dobrze, że jesteś - Irene Taylor mnie przytuliła, płacząc w moją bluzę.

Cztery miesiące temu straciła córkę i męża, nie przeżyłaby straty drugiej córki, ale przecież Ava będzie żyła, nic jej nie będzie.

- Co się stało? - Kobieta zesztywniała.

- Szła do szkoły, gdy jakiś nietrzeźwy kierowca zjechał z drogi, moja dziewczynka, on ją wciągnął tym samochodem. - Jej mama już nie płakała, ona rozpadała się na moich oczach.

Posiadziłem kobietę na krzesełku, sam musiałem usiąść bo było mi strasznie niedobrze. Jeśli znajdę tego człowieka, to kurwa zabije.

Przyszedł lekarz, który wyglądał na zmęczonego.

- Operacja powiodła się, narazie dobrze, zobaczymy za jakiś czas. Niestety obrażenia są poważne, może być w śpiączce nawet do kilku miesięcy, ale nie obiecuję, że wróci do takiego samego życia - Mówił coś jeszcze, ale już go nie słuchałem.

Moja mała Ava.

- Mogę ją zobaczyć? - Zapytałem.

- Tylko matka może teraz do niej wejść.

- Niech wejdzie, zależy mu - Irene posłała mi uśmiech, nie był on ani trochę radosny, bardziej wspierający.

Lekarz poprowadził mnie na salę, w której leżała. Łzy z oczu, wylatywały co sekundę. Jej głową owinięta była białym bandażem, rękę miała w gipsie, a jej ciało było prawie całe sine bo wszędzie były śniaki. Nie przeszkadzało mi to w ogóle, dalej była tak samo piękna.

- Musieliśmy wyjąć jej, kawałki samochodu, które miała wewnątrz ciała, również musieliśmy zatrzymać krwotok wewnętrzny. Będzie posiadała bliznę, ale nie będzie ona duża. - Mówił lekarz.

- Czy ja mogę obok niej usiąść? Mogę dotknąć jej ręki? - Patrzyłem na lekarza.

Nie chciałem zrobić jej krzywdy, mój dotyk mógłby ją zaboleć.

- Myślę, że może pan, ale delikatnie.

W kilku krokach usiadłem na krześle obok jej łóżka. Trzymałem jej dłoń, płacząc.

Look for me..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz