Rozdział XXIX

73 7 2
                                    


            ~ Wszystko dla Bloom ~

Valtor

Ukryty w mroku swojej komnaty, delikatnie podniosłem się z fotela, na którym siedziałem od wielu godzin. Moje dłonie trzymały Czarodziejkę, owiniętą ciepłym, wełnianym kocem, który chronił ją przed zimnem panującym w zamku. Koc, którym była owinięta, miękko przylegał do jej rudych włosów, kontrastujących z ciemnym materiałem. Bloom spała spokojnie, tuląc się do mnie, wydając maleńkie, niewinne oddechy. Przez chwilę obserwowałem jej spokojną twarz, pełną delikatnych rysów, które zdradzały jej niewinność i młodzieńczy urok.
Poczułem ciepło, które nie często gościło w moim chłodnym sercu. Przez moment czułem, że miłość, która krążyła wokół mnie, była czymś więcej niż tylko magią.
Delikatnie, aby jej nie obudzić, ująłem ją na ręce i uniosłem z fotela. Poruszałem się z niesamowitą delikatnością, stawiając każdy krok ostrożnie, aby jej nie obudzić. Przeszedłem z nią przez pokój, zbliżając się do swojego wielkiego, aksamitnego łóżka z baldachimem, które było pokryte jedwabnymi prześcieradłami. Powoli i z czułością ułożyłem ją na miękkiej powierzchni, a sam zasiadałem za nią, starając się nie naruszyć jej spokojnego snu. Kiedy ciało Czarodziejki dotknęło poduszki, jej usta delikatnie się rozchyliły, jakby chciała coś powiedzieć, ale wciąż pozostawała w objęciach snu.
Przez chwilę obserwowałem ją, czerpiąc z jej obecności swoisty spokój. Moje ruchy były ostrożne i precyzyjne, gdy odkładałem gruby koc, którym wcześniej była przykryta, na bok. Materiał zsunął się z jej sylwetki, odsłaniając delikatność jej ciała.
Patrząc na spokojnie śpiącą Czarodziejkę, nie mogłem oderwać wzroku od jej delikatnej urody.
Jej rysy były tak subtelne, jakby wykute przez najzręczniejszego artystę. Czułem pewien żal, że jest pogrążona w śnie, ponieważ pragnąłem ujrzeć blask jej niebieskich oczu, którymi mogła sięgnąć najgłębszych zakamarków mojej duszy.

W tych chwilach ciszy, moje myśli były przepełnione refleksją o niesłychanie wyjątkowym pięknie Bloom. Była czymś znacznie więcej niż tylko zewnętrzną urodą, która mnie urzekła. Emanowała z niej siła, której nie sposób opisać słowami – siła, której źródłem była nie tylko jej magia, ale również nieugięty duch. W głębi serca czułem, że Bloom jest kimś znacznie większym niż przedmiotem mojego spojrzenia. Była istotą pełną życia i determinacji, która zdawała się przekraczać granice zwykłej czarodziejki.

Z największą starannością, ubrałem jej delikatną, jedwabną koszulę nocną. Była ona w kolorze głębokiego błękitu, zdobiona haftami w kształcie srebrnych gwiazd, które połyskiwały w blasku księżyca wpadającego przez okno. Byłem pewien, że jej się spodoba. Materiał otulał jej smukłe ciało, podkreślając subtelne krągłości i delikatność jej kształtów. Ponownie wstałem,
delikatnie przytrzymując jej włosy, które rozsypały się na pościeli jak ognisty wodospad. Przez chwilę trwałem w bezruchu, delektując się jej obecnością, po czym ostrożnie przykryłem ją kołdrą.

Zaczynałem dostrzegać subtelne zmiany w swoich uczuciach.
Nie rozumiałem, skąd brała się ta delikatność; byłem przecież mrocznym władcą, nie znałem czułości ani troski, ale teraz każda sekunda spędzona przy niej zdawała się być pełna magii innej, niż ta, którą zwykłem kontrolować.
Odsunąłem się na moment, stojąc i podziwiając swoje dzieło. Czarodziejka była teraz przykryta jedwabiem, wyglądała niemal jak część baśni, jej włosy rozrzucone na poduszce przypominały płomienne wstęgi. Odruchowo, nie mogąc się powstrzymać, nachyliłem się bliżej. Moje oczy śledziły każdy szczegół jej twarzy, jej delikatnych rysów. Nagle, coś we mnie zaiskrzyło – poczułem pragnienie, aby zostawić jej delikatny znak, znak czegoś więcej niż tylko zainteresowania. Składając na jej czole czuły pocałunek, moje serce zadrżało.

𝘡𝘢𝘯𝘪𝘮 𝘊𝘪ę 𝘴𝘱𝘰𝘵𝘬𝘢ł𝘦𝘮                   𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz