~ Gdzie cienie szeptają miłość ~
Bloom
W powietrzu lochu unosił się zapach stęchlizny, ściany były wilgotne i chłodne, a kamienny sufit zdawał się opadać coraz niżej, jakby same mury chciały przygnieść swego więźnia. Siedziałam na zimnej podłodze w kącie, mój umysł płonął od natłoku myśli.
Co chwila przelatywały mi przed oczami obrazy bliskich – Flora, Stella, Layla, Musa, Tecna
– czy były bezpieczne?
Czy walczyły o moje uwolnienie?
A może już zdążyły stracić nadzieję?
Czy moi bliscy już wiedzą co się ze mną stało?Długo rozmyślałam nad propozycją Valtora.
Był przebiegły i groźny, ale zdawałam sobie sprawę, że to może być moja jedyna szansa na ochronę przyjaciół i całego Magicznego Wymiaru. W końcu westchnęłam ciężko i zdecydowałam się przyjąć jego propozycję – zgodzić się na jego warunki. Uwięzienie mnie tutaj było niczym w porównaniu z myślą, że moi bliscy mogliby ucierpieć z powodu mojego nieposłuszeństwa...*
W lochu panowała niemal całkowita ciemność, rozświetlana jedynie sporadycznymi błyskami piorunów burzy szalejącej na zewnątrz. Byłam zrozpaczona.
Łzy płynęły mi po policzkach, a moja głęboka, wewnętrzna moc wydawała się być przytłumiona przez otaczający mnie mrok i zimno. Czarnoksiężnik, porzucił mnie w tym ponurym miejscu, pozostawiając moje serce przepełnione strachem i bezradnością.Gdy drzwi skrzypiały, otwierając się powoli, moje serce przyspieszyło. Valtor wkroczył do środka, a jego figura w majestatycznym, ciemno-bordowym płaszczu zdominowała przestrzeń. Przybliżył się z wyrazem triumfu na twarzy, jakby już był pewien mojej odpowiedzi. Jego oczy lśniły zadowoleniem, gdy stanął przede mną.
— Zgadzam się na twoje warunki — powiedziałam cicho, nie podnosząc wzroku.
— Zostanę z Tobą...na zawsze, pod warunkiem, że nie skrzywdzisz moich bliskich ani nie zaatakujesz Magicznego Wymiaru.
— Valtor uśmiechnął się i wyciągnął rękę, delikatnie unosząc mój podbródek.Chyba zauważył, że jestem już bliska płaczu, choć starałam się nie dać tego po sobie poznać.
— Nie martw się — powiedział miękkim, prawie czułym głosem.
— Obiecuję, że nikomu z twoich bliskich nie spadnie włos z głowy. A twój wymiar również pozostanie nienaruszony.Kiedy się odsunął, spojrzałam na niego z mieszanką niedowierzania i ulgi. Choć jego słowa brzmiały pocieszająco, wciąż nie mogłam zrozumieć, dlaczego Valtor zdecydował się akurat na mnie. Dlaczego ciągle tak bardzo mi się sprzeciwiał i jednocześnie tak obsesyjnie mnie pragnął?
Ciszę między nami wypełniło długie milczenie.
Nie rozumiałam, dlaczego wciąż tutaj stał, zamiast po prostu wyjść i zostawić mnie samą. Ach...no tak – przecież musiał jeszcze nacieszyć się swoim "zwycięstwem".— Przyszedłeś mnie dręczyć ? — rzuciłam ironicznie, wycierając łzy z policzków.
— A może tylko po to, żeby wyśmiać moją bezradność?Valtor nie odpowiedział od razu.
Zbliżył się do mnie powoli, a jego płaszcz powiewał przy każdym kroku. Stanął przede mną patrząc na mnie przenikliwie. Po chwili milczenia, delikatnie zdjął swój płaszcz i okrył nim moją drżącą postać. Jego gest był pełen teatralności, jakby czerpał z sytuacji nieokreśloną rozkosz.— Gdy moi wrogowie widzą jedynie swoją słabość, ja dostrzegam w nich potencjał, Bloom — powiedział niskim, melodyjnym głosem.
— Czyż to nie jest ironicznym, że Ty, która miałaś moc pokonać mnie, teraz jesteś tutaj, będąc świadkiem mojej litości?
CZYTASZ
𝘡𝘢𝘯𝘪𝘮 𝘊𝘪ę 𝘴𝘱𝘰𝘵𝘬𝘢ł𝘦𝘮 𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓
FanfictionKSIĄŻKA PRZECHODZI PRZEZ PROCES EDYCJI! Odkryj pierwszą część serii o Strażnikach Smoczego Płomienia - wielkiej mocy, niezgłębionych tajemnicach i stawaniu twarzą w twarz z mroczną prawdą, która przekracza granice światów. "Róża, którą mi dałeś, kwi...