Rozdział XIV

981 40 3
                                    

         ~ Gdy milkną marzenia ~

Bloom

Stałam gdzieś, sama nie wiedząc gdzie, otulona ciemnością nocy. Coś w powietrzu sprawiało, że moje serce biło szybciej.
Czułam się nieswojo i niespokojnie, jakby coś złowrogiego czyhało na mnie w mroku. Zdawało mi się, że spadam w niekończącą się przepaść, otoczona srebrną mgłą, która owinęła się wokół mojego ciała i dusiła mnie. Czułam zimny pot spływający po czole, a serce waliło mi piersi jak młot. Próbowałam krzyczeć, ale głos uwiązł mi w gardle, jakby ta mgła przejęła kontrolę nad moim ciałem. Wszystko wokół mnie zastygnęło, a potem pojawiła się postać Czarnoksiężnika, którego obecność była równie przerażająca, jak i hipnotyzująca.

Valtor zbliżał się powoli, jego oczy przypominały dwie ciemne, bezdenne studnie. Próbowałam się wycofać, uciec, ale moje nogi były ciężkie jak ołów. Nagle potknęłam się i upadłam na zimną, twardą ziemię. Czułam ból w całym ciele, a z oczu popłynęły łzy rozpaczy. Chciałam zawołać o pomoc, ale nikt nie pojawiał się na horyzoncie. Moje ciało drżało z zimna i strachu.

Valtor kroczył bliżej, a ja zacisnęłam oczy, nie chcąc widzieć, co nastąpi. Jednak zamiast ciosu lub mrocznego uroku, poczułam ciepło i delikatną dłoń podającą mi pomoc. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że stał przede mną z wyciągniętą ręką, jego wyraz twarzy był pełen troski, czego się zupełnie nie spodziewałam.

— Nie bój się — szepnął uspokajająco, pomagając mi wstać.
— Jestem tu, żeby Ci pomóc.

Zamrugałam w niedowierzaniu, ale jego silne ramiona tulące mnie przyniosły nieoczekiwane poczucie spokoju. Czułam, jak napięcie powoli opuszcza moje ciało.

Wkrótce, niebo przede mną zaczęło się klarować, mgła na moment zniknęła, a przed nami pojawił się Sky, mój były chłopak.
Jego twarz była zniekształcona gniewem i zazdrością.

— Tak szybko znalazłaś sobie pocieszenie, Bloom? — jego głos niósł w sobie pretensję i rozczarowanie.

— Ale...— zaczęłam cicho.
— Przecież to Ty...— chciałam coś odpowiedzieć, ale brakowało mi słów.

— Sądziłem, że nasze rozstanie coś dla Ciebie znaczyło — dodał z goryczą.

Padłam na kolana, przytłoczona poczuciem winy i bezsilności. Czułam, jakbym za chwilę miała stracić wszystko — swoich przyjaciół, swoją miłość, swoją nadzieję.

W tym momencie Valtor pochylił się nade mną i ponownie wyciągnął do mnie dłoń.

— Bloom, nie musisz być sama — powiedział cicho.
— Jestem tutaj.

Jego słowa były jak sztylet w sercu, ale jednocześnie jak kojący balsam. Nie wiedziałam już, komu mogę ufać, a komu nie. Koszmar stawał się coraz bardziej rzeczywisty, a ja coraz bardziej zagubiona.

Przed oczami zaczęły migotać błyski światła i nagle  przede mną wyłoniły się sylwetki moich przyjaciółek z Winx – Flora, Stella, Musa, Tecna i Layla patrzyły na mnie z dezaprobatą. Ich twarze z każdą chwilą zdawały się być coraz bardziej zimne, bez wyrazu, a ich spojrzenia przeszywały mnie na wskroś.

— Co tu robicie? — zapytałam z drżeniem w głosie, próbując znaleźć w ich oczach choć odrobinę ciepła, które zawsze w sobie miały.

— Jak mogłaś nam to zrobić, Bloom? — zapytała Stella, jej oczy lśniły od łez.
— Byłaś jedną z nas.

— Zdradziłaś nasze zaufanie! — zawołała Musa, jej głos pełen był goryczy.
— Jak mogłaś być z Valtorem, naszym wrogiem?

Flora, zawsze łagodna, podeszła do mnie z wyrazem zszokowania.
— Nie mogę tego zrozumieć...co się z Tobą stało?

𝘡𝘢𝘯𝘪𝘮 𝘊𝘪ę 𝘴𝘱𝘰𝘵𝘬𝘢ł𝘦𝘮                   𝑩𝒍𝒐𝒐𝒎 𝒙 𝑽𝒂𝒍𝒕𝒐𝒓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz