Rozdział 18.

57 2 3
                                    

Po tygodniu dostałam wypis że szpitala wraz z skierowaniem do jakiegoś specjalisty, to wcale nie tak że od 7 lat chodzę do różnych terapeutów i psychologów.
W Dragstone jestem już i tak na czarnej liście. Nikt nie chce wziąść mnie pod swoją opiekę ale czy mnie to dziwi. Ani trochę.
Wróciliśmy do domu wczoraj wieczorem, nie rozmawiałam z nikim z moich bliskich, przeprosiłam ich aby za to że musieli oglądać mnie w takim stanie i za zepsute wakacje.
Chyba mi nie wybaczyli, nikt się do mnie nie odezwał a mama zaczęła znowu płakać.
Wiem że zjebałam ale mogli chociaż udawać że nie mieli mi tego za złe.

Ja sama czuję się okropnie, mam do siebie jeszcze większe obrzydzenie niż kilka lat wcześniej, cały czas czuję na sobie jego ohydne dłonie.
Czasu już nie cofnę, muszę przyzwyczaić sie że nie zasługuje na żadne szczęście w życiu.
Było dobrze, nawet bardzo dobrze zaczęło układać mi się z Hugo a ja zepsułam wszystko moimi wyznaniami o mojej przeszłości I tak nie powiedziałam przecież wszystkiego później moja rodzina musiała oglądać mnie przypięta pasami do łóżka walcząc z demonami w mojej głowie.

-jestem kurwa tak zjebana-wyszeptałam sama do siebie, rozsypując narkotyki na biurku

Byłam czysta przez cały tydzień w szpitalu i o tydzień za długo. Nie mogę tak funkcjonować, gdybym mogła to zaćpałabym się na śmierć już dawno.

Nie wiem co mnie powstrzymuje.

Zeszłam do salonu gdzie zastałam moją rodzinę siedzieli na kanapie a tata nerwowo stukał ręką w kolano.

-Ophelia właśnie miałem po ciebie iść, usiądź proszę-powiedział cicho

Mama spoglądała na mnie zaszklonymi oczami a mój brat wydawał się nieobecny.
Usiadłam obok niego kładąc swoją rękę na jego dłoni, ścisnął ją, czule się do mnie uśmiechając.
Czuje się jak jebane ścierwo. Ale nie będę dopuszczać żeby osoby które kocham były nieszczęśliwe z mojego powodu.

-Macie walkę za 3 dni, przesunęli ją kurwa-powiedział tata patrząc wprost na mnie

Za trzy dni jest walka

-Ophelia nie zawalczysz słońce nie możesz dopiero co wyszłaś z szpitala, tyle zła ci się przydarzyło w ostatnim czasie-wyszeptała mama płacząc coraz bardziej

Nie wiedziałam nawet co mam powiedzieć.

-Zrezygnuje razem z tobą-dopowiedział Olivier

-Chyba cię coś kurwa grzeje, zrezygnujesz z swojego największego marzenia ze względu na mnie

Czułam że zaraz wybuchnę.

-To było nasze wspólne marzenie-dodał po cichu

-I razem je spełnimy już za trzy dni-powiedziałam uśmiechając się w diaboliczny sposób

Thom spojrzał na mnie po czym wstał nerwowo chodząc po salonie. Mama wstała po czym przytulia się do niego, dusiła się znowu płaczem.

-Mamo nie płacz nawet, wiesz że i tak nie odpuszczę a to co stało się kilka dni temu nie zrobiło prawie żadnej różnicy-kłamałam bo zrobiło bardzo dużą-przecież to nie pierwszy raz-dodałam po cichu

Jednak nie za cicho żeby mnie nie usłyszeli, wszystkie pary oczu skupiły się od razu na mnie a ja zaśmiałam się nerwowo nie wiedząc co mam ze sobą zrobić.

-Jak nie pierwszy-spytali w tym samym czasie

Ruszyłam w stronę schodów kierując się do swojego pokoju, słyszałam cały czas nawoływanie mojego imienia ale nie chciałam już z nimi rozmawiać. Po co mam ich krzywdzić ranie ich nawet słowami, nie chciałam tego zrobić.

DragontownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz