Rozdział 8.

22 1 1
                                    

Czas płynął, a Helia na korytarzu ciągle słyszała swoje imię i gdy nie szła przez korytarz z Harry'm to już jakieś pogłoski: "Może zerwali?". Większość szkoły na to liczyła, chłopacy chcieli ją, a niektóre dziewczyny chciały mieć za chłopaka "wybrańca". Black starała się rozgryźć kto to nakręcił, bo Harry'ego najwidoczniej to nie obchodziło albo tego nie słyszał. Gdy on przechodził to zazwyczaj mruczęli jego nazwisko.

Poza tym nauki przybywało i było bardzo ciężko. Dodatkowo co trzy tygodnie w sobotę był trening Quidditcha. Draco wziął sobie do serca kapitaństwo.

Już 3 listopada miał się odbyć pierwszy mecz ślizgonów na gryfonów. Wieczór wcześniej w piątek był trening. Helia była wykończona, a Draco lubił w takich momentach tworzyć trudne plany akcji. Tym bardziej było ciężko, że ona Theo i nowy zawodnik-Derek Cave nie mogli się zgrać. Ten nowy nie pozwalał Helii dojść do kafla. Draco wyzywał go i tłumaczył jak bardzo Helia jest dobra, ale to nie wiele dawało.

-Na meczu będzie lepiej na pewno, złapiesz kafel pierwsza i będziesz w swoim żywiole- stwierdził Theo w trakcie przerwy.

-Dzięki- westchnęła Helia.

-Heli, poświęcisz nowemu drugą część treningu? Pościgacie się i pokażesz mu dobre ruchy, boża dużo mu się wydaje. Jest beznadziejny, ale i tak najlepszy ze wszystkich zgłoszonych- ostatnie zdanie szepnął jej do ucha.

-No dobrze- mruknęła Helia.

-Dobra na boisko, Derek, ćwiczysz z Helią i jej słuchasz!- zawołał Draco i wszyscy wyszli z szatni.

Helia stanęła z boku, a Derek stanął przed nią. Był to wysoki chłopak z jej roku. Miał włosy w kolorze ciemnego karmelu, a jego skóra była oliwkowa. Był szeroki w barkach i wysportowany.

-Od czego zaczniemy?- spytał Derek.

-Wyścig? O kafla, dookoła boiska- zaproponowała Helia kładąc kafel na ziemi.

-Okej- kiwnął głową...

Derek gdy tylko przegrał w wyścigu zrobił się uszczypliwy i nie współpracował.

Po treningu Helia szybko się przebrała i wyszła z szatni. Przed drzwiami stał Harry. Uśmiechnął się do niej.

-Hej kochanie, jak trening?- spytał chłopak przytulając ją do siebie.

-Hej- mruknęła Helia- szkoda gadać.

-Co jest nie tak? Mam pogadać z Malfoy'em?- chłopak się spiął.

-To nie jego wina. Mamy takiego durnego nowego ścigającego, nie traktuje mnie poważnie i twierdzi że jest lepszy mimo że chłopacy mu mówią- wyjaśniła.

-Współczuję, ale moja dziewczynka sobie na pewno z nim poradzi- pocałował ją w czoło.

-Yhm- kiwnęła głową Helia- to nie będzie łatwe.

-A teraz zabieram cię na długi spacer przy świetle księżyca- obioł ją ramieniem i wyprowadził ze stadionu.

Szli milcząc, aż do jeziora, tam przystanęli przy jego brzegu. Helia wtuliła się w klatkę piersiową Harry'ego.

-Myślisz, że nasi rodzice wiedzą już?- spytała Helia.

-Myślę, że nie, bo byśmy dostali Wyjce- oboje zachichotali.

-Boję się trochę tego, jak im to powiemy.

-Ostatnio się nad tym zastanawiałem i może dobrze by było gdybyśmy to powiedzieli osobno. Wiesz tak na spokojnie, nasi rodzice by się nie nakręcali wzajemnie i skupiali by się na swoich dzieciach- wyjaśnił Harry.

Córka Księżyca i Gwiazd VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz