Miesiąc później
Dziś odbywał się słynny "krwisty" bal przejścia na emeryturę – impreza, o której mówiło się od tygodni. Sala była pełna, śmiech i rozmowy niosły się echem, ale ja czułam się wyobcowana w tym tłumie. Może to dlatego, że byłam w ósmym miesiącu ciąży i wszystko wydawało mi się inne, jakby odrealnione. Nie wiedziałam, czy powinnam się śmiać, czy płakać, zwłaszcza gdy pomyślałam o tym, że już za chwilę zostanę matką. Stres narastał, a każda myśl o przyszłości wydawała się przytłaczająca. Anthony natomiast unikał tego tematu jak ognia. Nie chciał rozmawiać o naszym synu, jakby fakt, że wkrótce pojawi się na świecie, w ogóle go nie interesował.
Pewnego dnia, rozmawiając z Cecilią, wyznałam jej swoje obawy. Spojrzała na mnie ze zrozumieniem i powiedziała, że to typowa panika przyszłego ojca. Uspokajała mnie, że to nie brak zainteresowania, a raczej lęk przed nieznanym. Chciałam jej wierzyć, ale nie zawsze było to łatwe. Nasze relacje z Anthony'm były jak na huśtawce – raz wszystko układało się cudownie, potrafił być czuły i troskliwy, kupił nawet malutkie ubranko dla dziecka, a innym razem kłóciliśmy się o najdrobniejsze rzeczy. Bywało, że te kłótnie były tak absurdalne, że w gniewie trafiłam go tam, gdzie bolało najbardziej – i dosłownie, i w przenośni.
Witaliśmy się z pozostałymi gośćmi zaproszonymi na uroczystość. W powietrzu unosiła się atmosfera niepewności, ale brakowało jednej, znaczącej osoby – Jamesa. Nie pojawił się, tłumacząc, że nie chce uczestniczyć w takim wydarzeniu w stanie, w jakim się znalazł po postrzeleniu. Sprawcy wciąż nie odnaleziono, a jego kontuzja była dla niego powodem do wycofania się.
Miałam na sobie elegancką, wieczorową sukienkę w głębokim odcieniu czerwieni. Dopasowany krój subtelnie podkreślał sylwetkę, szczególnie uwydatniając ciążowy brzuszek. Sukienka miała długie rękawy i szeroki dekolt w kształcie litery "V", sięgając niemal do ziemi, co nadawało całości klasy i formalności. Uzupełniłam stylizację efektownymi kolczykami, które były prezentem od ojca Anthony'ego. Były one idealnym dopełnieniem mojego minimalistycznego, ale eleganckiego wyglądu.
— Zaraz zabiję tego gościa po prawej, który rozbiera cię wzrokiem — warknął Anthony z gniewem w oczach, nie odrywając spojrzenia od mężczyzny, który zbyt śmiało się we mnie wpatrywał.
— Chcesz urządzić krwawą jatkę na krwawym przyjęciu? — odpowiedziałam spokojnie, uśmiechając się pod nosem.
— Gdybyś nie założyła sukienki, w której widać połowę twoich cycków, to nie miałbym powodów — syknął, rozglądając się po sali z morderczym wzrokiem.
— Jest pan zazdrosny, panie Burns? — uniosłam lekko brwi, rzucając mu zadziorne spojrzenie.
— Nie denerwuj mnie — odpowiedział przez zaciśnięte zęby.
W tym momencie podszedł do nas Fred, ojciec Anthony'ego, a mój teść. Mimo ciepłego uśmiechu, widać było po nim, jak bardzo osłabiony jest przez chorobę. Sam podpierał się laską, podobnie jak jego syn. Fred, choć zawsze pełen życia, teraz zdawał się walczyć o każdy krok.
— Wiedziałem, że będziesz pięknie wyglądać w tych kolczykach, córko — powiedział z czułością, przyglądając się mojej biżuterii.
— Dziękuję, tato — odpowiedziałam, choć wciąż czułam się nieco dziwnie, nazywając go w ten sposób. Sam jednak prosił, bym tak się do niego zwracała, twierdząc żartobliwie, że woli mnie jako córkę, niż swoich synów, Anthony'ego i Jamesa. — Wszystko w porządku? Wyglądasz osłabiony.
— Nie martw się, dziecko — odparł z wyrozumiałością. — Życie jest jak długa podróż, nie zawsze prowadzi prostymi drogami. Czasem ból to jedyna droga, by dotrzeć tam, gdzie naprawdę trzeba. Będziecie mieć coś przeciwko, jeśli zostanę dzisiaj u was na noc?

CZYTASZ
Pan Gangster: Przeznaczenie w Miłości
RandomEvelyn Rutherford jest stażystką w szpitalu i prowadzi całkiem zwyczajne życie. Wszystko zmienia się, gdy pewnego wieczoru, wracając do domu, natrafia na grupę groźnych ludzi. Jak się okazuje, za tą niepokojącą sytuacją stoi brat jej, jak się okazuj...