ROZDZIAŁ XX

181 8 3
                                    

Evelyn

Nie mogłam w to uwierzyć. W to, co mówił Anthony. Spędzał czas, bawiąc się z prostytutkami, jakby jego czyny nie miały żadnych konsekwencji, jakby wszystko było jedynie grą, w której liczyły się tylko jego pragnienia. Jak mógł być tak egoistyczny i niedojrzały? Przecież miał już 36 lat, a zachowywał się jak rozkapryszony, nieodpowiedzialny nastolatek. To, co robił, było nie tylko lekkomyślne, ale i przerażająco nieodpowiedzialne, zwłaszcza wobec mnie. Wzbierała we mnie wściekłość, która powoli zamieniała się w rozczarowanie. Jego słowa raniły, a ja czułam, jak coś we mnie pęka, jak wszystkie nadzieje i złudzenia, które miałam na jego temat, rozpadają się na drobne kawałki.

Kiedy niespodziewanie zbliżył się do mnie, dotykając mojej twarzy, moje serce przyspieszyło, ale nie z powodu czułości, a gniewu. Jego wzrok był pewny siebie, jakby zakładał, że moje ciało natychmiast ulegnie, że poddam się jego żądaniom tak, jak kobiety, które odwiedzał w klubie. Jakby moja godność nie miała żadnego znaczenia. Jego pewność siebie była dla mnie upokarzająca. Jego nie doczekanie! Odepchnęłam go, nie zważając na to, jak gwałtowny był mój ruch, a potem szybko starłam łzy, które niekontrolowanie zaczęły spływać po moich policzkach.

Bez słowa odwróciłam się i ruszyłam do drzwi. Trzasnęłam nimi z całej siły, nie dając mu szansy na jakąkolwiek odpowiedź. Kiedy znalazłam się na zewnątrz, stanęłam w miejscu, próbując złapać oddech. Miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam, dokąd iść ani co robić. Serce biło mi jak szalone, a myśli kłębiły się w chaotycznym wirze. Czy powinnam iść do Jamesa? Może to był błąd. Może w tej chwili był zajęty swoimi sprawami, a ja tylko bym mu przeszkadzała. Nie chciałam zawracać mu głowy swoimi problemami, zwłaszcza teraz, gdy sama nie wiedziałam, jak się z tym wszystkim uporać. Zastanawiałam się też, czy nie powinnam wrócić do Andrei. Jednak wiedziałam, że ona musi wstać wcześnie rano, a ja nie chciałam jej niepokoić ani tym bardziej obarczać swoimi problemami.

Mimo to, coś wewnątrz mnie mówiło, że muszę z kimś porozmawiać, że nie mogę zostać z tym sama. Z wahaniem, ale jednak zdecydowana, ruszyłam powolnym krokiem w stronę pokoju Jamesa. W głowie wciąż toczyła się walka – czy to dobry pomysł? Miałabym stanąć przed nim i powiedzieć mu o wszystkim, co się wydarzyło? Sama myśl o tym wydawała mi się absurdalna, ale mimo to stawiałam krok za krokiem, jakby moje ciało działało na autopilocie.

Zapukałam cicho do jego drzwi, czując, jak moje dłonie lekko drżą. Usłyszałam ochrypłe "proszę" i powoli weszłam do środka.

– Evelyn? – spytał zaskoczony, podnosząc się z łóżka. Jego zmierzwione włosy i zaspane spojrzenie zdradzały, że ledwie przed chwilą się obudził. – Co ty tutaj robisz? Coś się stało?

– Nic takiego, przepraszam, że cię obudziłam – odpowiedziałam pośpiesznie, robiąc krok w tył i wycofując się z jego sypialni.

– Czekaj – powiedział stanowczo, doskakując do mnie, zanim zdążyłam opuścić pokój. Chwycił mnie za nadgarstek, a jego palce delikatnie musnęły mój brzuch, co wywołało we mnie dreszcz, którego nie potrafiłam opanować. – Evelyn, gdyby naprawdę nic się nie stało, nie przyszłabyś tu o tej porze. Chodzi o Anthony'ego, prawda? Co znowu zmalował?

Zamilkłam, starając się ułożyć w głowie odpowiedź. Byłam wściekła na Anthony'ego – nie, to za mało powiedziane, byłam wręcz wkurwiona. Jeszcze chwilę temu miałam ochotę wykrzyczeć to wszystko komuś w twarz, ale teraz, kiedy jego spojrzenie wbijało się we mnie z taką troską, cała moja złość jakby ulotniła się, zostawiając po sobie pustkę. Nie chciałam, żeby moje słowa doprowadziły do kłótni między nimi.

Pan Gangster: Przeznaczenie w Miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz