Evelyn
Po dotarciu do domu Frank odprowadził mnie pod drzwi i powiedział, abym się nie martwiła ich nagłą zmianą nastroju, ponieważ jak to ujął, "Burnsowie mają czasami większe wahania nastroju niż baba podczas okresu". Współczuł mi też przyszłego użerania się z obrażonym Anthonym. Po tym ucałował mój policzek i odjechał spod twierdzy Burnsów. Przywitałam się z ochroniarzami stojącymi pod drzwiami, którzy oglądali mnie od stóp do głów, i weszłam do środka. W salonie stało dwóch kolejnych goryli, którzy się ze mną przywitali, a jeden z nich wziął ode mnie suknie i razem poszliśmy do mojego pokoju. Wychodząc, rzucił, że ta suknia jest na pewno dobrym wyborem i pan Burns będzie zachwycony. Nic na to nie odpowiedziałam, po czym weszłam do łazienki przemyć twarz.
Dzisiejszy dzień był bardzo emocjonalny. W końcu jaka kobieta nie czuje dużych emocji przy przymierzaniu i kupowaniu sukni ślubnej? Zazwyczaj są przy nich matki, siostry, przyjaciółki i inni, a ja... Ja miałam nowo poznanego kolegę Burnsów, ale zawsze mogło być gorzej, prawda? Opuściłam pokój i poszłam do kuchni, gdzie kręciła się Cecilia, wycierając ścierką blaty z ponurą miną. Podeszłam do niej i dotknęłam jej ramienia.
– Cecilio, czy coś się stało? Ten dupek Burns coś ci powiedział? – pytałam.
– Nie, on i James pokłócili się, więc będzie teraz panować grobowa atmosfera. – uśmiechnęła się lekko, łapiąc mnie za dłoń.
– O co poszło? – spytałam, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej.
– Niestety, nie wiem – odpowiedziała. – Anthony i James weszli do domu źli niczym osy i zamknęli się w gabinecie.
Kiedy Cecilia skończyła mówić, do kuchni wszedł Frederick, od którego można było wyczuć mocny zapach papierosów. Zauważyłam, jak Cecilia kręci głową, krzywiąc się, po czym zakryła twarz ścierką. Ona i Frederick to duet idealny.
– Ile razy ci mówiłam ośle, żebyś mi nie palił w domu? – wypluła Cecilia, łapiąc mnie za nadgarstek i pociągnęła na drugi koniec dużej kuchni.
– Pan Burns tutaj rządzi, a z tego co wiem, nie ma do tego żadnych przeciwwskazań – odpowiedział Frederick, siadając przy wyspie kuchennej. – Panienko Evelyn, przeszkadza ci to?
– Nie mi to oceniać – odpowiedziałam.
– Evelyn, mam nadzieję, że zabronisz im palenia tego gówna w tym domu, kiedy zostaniesz żoną Anthony'ego – rzekła Cecilia.
Nagle z góry usłyszałam tłuczenie jakiegoś przedmiotu i huk. Nie mam pojęcia, co to było, ale zaniepokoiło mnie to.
– Co się tam dzieję? – spytałam, patrząc w górę, jakbym chciała przeniknąć wzrokiem przez ścianę.
– Niech się panienka nie niepokoi, już idę to sprawdzić – powiedział i ulotnił się z kuchni.
– To pewnie Anthony i James – powiedziała Cecilia, mieszając coś w garnku, zapewne kolację.
– Zawsze są tacy... Tacy... – nie umiałam się wysłowić.
– Niecierpliwi, agresywni, psychopatyczni? – dokończyła za mnie. – Są tacy tylko przy swoich ofiarach. Zazwyczaj...
Pokiwałam jedynie głową i skierowałam się w stronę swojego pokoju. Na piętrze słyszałam krzyki dochodzące z gabinetu Anthony'ego, a z niego usłyszałam Jamesa.
– Evelyn... Pójdę ją ostrzec przed jej narzeczonym bokserem.
Słysząc to, lekko się przeraziłam i przyspieszyłam kroku. Ten Anthony musi być nieźle walnięty, skoro bije swojego brata. Czy właśnie tak będzie wyglądać moje życie? Z mężem tyranem, który będzie mnie bić, bo będzie mieć taki kaprys? Prędzej zaryję głową o beton niż będę żyć z tym psychopatą z wygórowanym ego.

CZYTASZ
Pan Gangster: Przeznaczenie w Miłości
De TodoEvelyn Rutherford jest stażystką w szpitalu i prowadzi całkiem zwyczajne życie. Wszystko zmienia się, gdy pewnego wieczoru, wracając do domu, natrafia na grupę groźnych ludzi. Jak się okazuje, za tą niepokojącą sytuacją stoi brat jej, jak się okazuj...