ROZDZIAŁ I

184 6 0
                                    

Evelyn

Kierowałam się powoli do wyjścia ze szpitala, w którym odbywałam staż. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że moje marzenie o zostaniu lekarzem zaczyna się spełniać. Gdyby żyła mama, na pewno byłaby ze mnie dumna, ale niestety mogę sobie tylko wyobrażać jak się cieszy.

Moja mama była piękną, wysoką, długonogą, brązowowłosą kobietą. Była zwyczajną księgową pracującą w małej firmie na przedmieściach Los Angeles. Byłaby dzisiaj ze mną gdyby nie jakiś świr, który w biały dzień dostał się do miejsca jej pracy i zastrzelił ją zarzucając jej zdradę. Mój ojciec nigdy nie pozbierał się po jej śmierci. Upijał się, wrócił do grania w kasynach. Wracał późno w nocy do domu, często pijany lub z dziwkami, z którymi pieprzył się do samego rana. Mimo to, nigdy nie podniósł na mnie ręki i wspierał mnie po śmierci mamy zapewniając, że cały czas na mnie patrzy z góry.

Rzadko kiedy przyprowadzałam znajomych do domu z wiadomych przyczyn. O tym co działo się za zamkniętymi drzwiami wiedziała jedynie moja przyjaciółka, Lucy. Pochodziła ona z Australii, ale przeprowadziła się tu, do Los Angeles, kiedy miała dwa lata. Mieszkała parę domów dalej, więc znamy się od najmłodszych lat. Chodziłyśmy do tej samej podstawówki, do tego samego liceum, a po nim musiałyśmy się pożegnać. Ja postanowiłam studiować medycynę na University of California, a Lucy wyjechała do Londynu kształcąc się na projektantkę mody, a teraz ma swoją własną markę o unikatowej nazwie Lucy's Luxury i przy okazji ma teraz narzeczonego i jest w drugim miesiącu ciąży. Często rozmawiamy ze sobą na kamerce przez internet rozmawiając o głupotach, a Lucy bardzo chce, abym poznała jej przyszłego szwagra. Jak na nią przystało - swatka.

Jeśli chodzi o moje związki, to mam za sobą jeden. Jeszcze w liceum spotykałam się ze starszym bratem Lucy, Connorem i tylko ona o tym wiedziała. Byłam w nim bardzo zakochana, jednak na przestrzeni lat dostrzegłam, że nigdy do siebie nie pasowaliśmy. Dziś Connor ma żonę i dwójkę dzieci, którymi co jakiś czas zajmuję się kiedy odwiedza swoich rodziców i chce chwilę odetchnąć.

W moim kierunku zmierzał Tristan Blair. Ciemny blondyn, dobrze zbudowany, dawnej gracz koszykówki. Typowy podrywacz, łamacz kobiecych serc pochodzący z bogatego domu. Próbował się ze mną umówić jeszcze na UCLA, jednak dawałam mu jasne znaki, że chcę się z nim tylko i wyłącznie przyjaźnić. Studiował ze mną na tym samym uniwersytecie i dziwnym trafem odbywał rezydenturę dokładnie w tym samym szpitalu co ja. Jak widać jego ego nie może pozbierać się po moim odrzuceniu.

- Hej, Evelyn - uśmiechnął się.

- Cześć, Tristan - odwzajemniam uśmiech.

Proszę, powiedz, że musisz iść, masz jakąś sprawę, albo w końcu znalazłeś jakąś dziewczynę.

- Wracasz już do domu? - spytał opierając się jedną ręką nad moją głową.

- Miałam jeszcze wstąpić do biblioteki, a co? - spytałam mając już dość tej rozmowy.

- Może cię podwiozę? - zaproponował. - Przyjechałem samochodem, więc możesz śmiało korzystać.

- To twój nowy tekst na podryw? - zaśmiałam się.

- Zaskoczę cię i powiem, że nie - odpowiedział uśmiechając się. - To przyjacielska przysługa.

Nie za bardzo wiedziałam co robić. Z jednej strony miałam go dość, a z drugiej nie chciałam zrobić mu przykrości. Jednak wkurza mnie, że nie może zaakceptować tego, że nie chcę zostać jego kolejną ofiarą do kolekcji.

- Eve, nie daj się prosić - podszedł blisko mnie. Aż za blisko. - Pada deszcz, a ja nie chcę żebyś się rozchorowała.

- Niech ci będzie - rzekłam w końcu czując, że to się źle skończy.

Pan Gangster: Przeznaczenie w Miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz