Evelyn
Odwróciłam się gwałtownie w stronę głosu Anthony'ego. Jego twarz wyrażała nie tylko złość, ale wręcz wściekłość – był wkurwiony, to było aż nadto oczywiste. Wyłączyłam wiadomość głosową, a telefon zsunął się z mojej dłoni, jakby nagle stracił na znaczeniu. W oczach poczułam piekące łzy, które zaczęły napływać coraz mocniej. To były łzy nie tylko z bólu, ale z głębokiej ulgi – bo ktoś naprawdę się o mnie martwił, troszczył. Ten fakt, mimo wszystko, poruszył mnie bardziej, niż byłam gotowa przyznać.
Czy to była szczera troska o mój stan, czy jedynie zwykły, ludzki odruch? W końcu widziałam się z Lucasem zaledwie jeden dzień, i to niecały, a mimo to miałam nieodpartą potrzebę podzielenia się z nim wszystkim, co mnie spotkało. Chciałam mu opowiedzieć o tym, za kogo wyszłam za mąż, w jakim środowisku teraz żyję, jakie zmiany zaszły w moim życiu. Coś w jego obecności sprawiało, że czułam się swobodnie, bezpiecznie. Miał w sobie tę niespotykaną cechę, która budziła we mnie chęć powierzenia mu wszystkich moich tajemnic, nawet tych najgłębiej skrywanych, mrocznych sekretów. To było zaskakujące, jak łatwo zyskał moje zaufanie, jakbyśmy znali się całe życie.
– Powtórzę jeszcze raz: kim jest ten pierdolony łajdak?
Patrzyłam prosto w oczy Anthony’ego. Nasze spojrzenia spotkały się, jakbyśmy oboje szukali w źrenicach odpowiedzi, których baliśmy się wypowiedzieć na głos. Zacisnęłam usta, czując narastające napięcie.
– Kimś, kto byłby lepszym mężem i ojcem od ciebie, Anthony – odpowiedziałam chłodno, choć w sercu poczułam dziwne ukłucie. Jakby wypowiedzenie tych słów było błędem.
Anthony zareagował natychmiast. Zacisnął szczękę tak mocno, że przez chwilę obawiałam się, że sobie połamie zęby. Z jego gardła wydobył się ciężki, gniewny oddech. Czyżby moje słowa rzeczywiście go zabolały?
Zbliżył się do mnie gwałtownie, a ja instynktownie cofnęłam się o krok. Jego wzrok spoczął na moich rękach, w których trzymałam telefon. Zanim zdążyłam zareagować, próbował go wyrwać. Walczyłam, szarpałam się z nim, ale jego siła była nieporównywalna. Z łatwością wytrącił mi smartfona z rąk i uniósł go wysoko, poza mój zasięg. Przez chwilę patrzył na ekran, po czym jego twarz zmieniła wyraz.
– Brat Marcusa Floresa? – zapytał, jego głos pełen niedowierzania, spojrzenie twardo utkwione we mnie.
– Co cię to obchodzi, kim on jest? – syknęłam, próbując sięgnąć po telefon. – Oddaj moją własność, sukinsynie!
Anthony zignorował moją reakcję. Przez chwilę wyglądał, jakby przetrawiał informację, a potem, z lodowatym spokojem, powiedział:
– On nie jest tym, za kogo się podaje, Evelyn.
Prychnęłam z niedowierzaniem. W tej chwili cokolwiek, co mówił, brzmiało jak kolejna manipulacja.
– A niby kim jest? Szpiegiem marsjańskich pszczół? – rzuciłam sarkastycznie, unosząc brew.
– To kolejny zdrajca w naszym kręgu – odpowiedział Anthony z powagą, która tylko jeszcze bardziej mnie zirytowała.
– Masz jakąś obsesję na punkcie-
Moją wypowiedź przerwał dźwięk telefonu Anthony’ego. Momentalnie zmarszczył brwi i bez słowa przyłożył palec do moich ust, jakby chciał mnie uciszyć, zupełnie ignorując to, co miałam do powiedzenia. Poczułam, jak gniew narasta we mnie jak fala. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Traktował mnie jak rozkapryszone dziecko, jakby to, co mówił, było jedyną ważną rzeczą na świecie, a ja miałabym siedzieć cicho. A przecież to on zachowywał się jak dziecko – impulsywny i przekonany o własnej racji. Z jakimś dziwnym niepokojem przysłuchiwałam się jego rozmowie.

CZYTASZ
Pan Gangster: Przeznaczenie w Miłości
RandomEvelyn Rutherford jest stażystką w szpitalu i prowadzi całkiem zwyczajne życie. Wszystko zmienia się, gdy pewnego wieczoru, wracając do domu, natrafia na grupę groźnych ludzi. Jak się okazuje, za tą niepokojącą sytuacją stoi brat jej, jak się okazuj...