5

10 3 0
                                    

Siedzieliśmy obok siebie na schodach. Była długa przerwa i Sylwester miał mi opowiedzieć coś więcej o tym, co robią ci, którzy widzą duchy. Na wcześniejszych przerwach zdążył już ustalić, że nie mam prawie w ogóle pojęcia o niczym. Mimo to chłopakowi nie spieszyło się jakoś bardzo z wyjaśnieniami, dlatego ja zaczęłam mówić pierwsza, bo jedna rzecz nie dawała mi spokoju:

– Sylwester, mogę cię o coś zapytać?

Pokiwał głową.

– Tylko wiesz, to będzie dość osobiste pytanie… – zawahałam się.

Popatrzył na mnie.

– Chcesz zapytać o mojego ojca? – domyślił się.

Tym razem to ja pokiwałam głową. Sylwester westchnął.

– No ogólnie o twoich rodziców, ale szczególnie o niego. Tak mi się wydaje, że nie dogadujesz się z nim za dobrze… Dlaczego po prostu się stąd nie wyniesiesz? Przecież jesteś już pełnoletni…

– Jasne, ale to nie jest takie proste – powiedział kręcąc głową. – Nie mogę zostawić z nim matki. No i chcę skończyć szkołę. Jak mówiłem wcześniej, lepiej to później wygląda przy szukaniu pracy… Poza tym… Żeby tak sobie wziąć i wynieść się gdzieś, trzeba mieć też pieniądze, żeby móc tam jakoś żyć…

– To przecież możesz iść do pracy – zauważyłam.

– Mogę i chodzę już, ale niewiele mi to pomaga, nie mogę sobie pozwolić na pracowanie całymi dniami… Mam plan żeby się stąd wynieść, ale jeśli to miałoby kiedyś nastąpić, to pewnie dopiero za parę lat, jeśli w ogóle…

– To znaczy?

– Z tych moich hajsów, które zarobię, niewiele mi zostaje. Pomijając fakt, że w ogóle jest ich mało, to większość idzie w dom…

– Rodzice biorą ci pieniądze? – zapytałam ze zdziwieniem.

Pokręcił głową.

– Nie, ale też wcale nie robią nic, bym sam nie musiał im ich dawać… To znaczy to nie jest tak, że im daję, ale jak coś się zepsuje i nie jestem w stanie sam tego naprawić, to ja opłacam fachowca. Tak samo płacę za jedzenie, za jakieś mniejsze lub większe naprawy w domu… Ja na to daję, bo ojciec większość swoich pieniędzy przepija, a mama sporo wydaje na leki i lekarzy…

– Twoi rodzice nie pracują?

– Teraz już nie… – Westchnął. – Ojciec miał kilka lat temu wypadek i nie jest w stanie nigdzie się ruszyć bez kuli i choć mógłby znaleźć jakąś pracę, to nie ma najwyraźniej takiego zamiaru... A mama zawsze miała lekką depresję, ale po śmierci Kingi i po moim… i przeze mnie, znacznie jej się pogorszyło i teraz rzadko wychodzi gdziekolwiek, ledwie wstaje z łóżka… No i właśnie, jeszcze jest Kinga… nie mogę jej tu tak zostawić.

Patrzyłam na niego poważnie. Miałam dziwne wrażenie, że ta zabawa w duchy, to wcale nie jest zabawa. Nie mogłam jednak dopuścić do siebie myśli, że coś takiego istnieje… No bo przecież bez przesady! Duchy? Litości… Oczywiście wierzyłam w opętania i egzorcyzmy, ale nie w takie duchy, co to chodzą sobie po ziemi i strasz ludzi. Nie, nie, nie!

– Skoro nie chcesz się rozstawać z Kingą, to przecież możesz zabrać matkę i zeszyt ze sobą i przenieść się gdzieś indziej – zauważyłam.

– Nie chodzi o to, że nie chcę się z nią rozstawać – powiedział Sylwester kręcąc głową. – Właśnie chcemy! Tylko, że nie wiemy już co robić, żeby Kinga wreszcie ruszyła dalej. Utknęła tu związana z czymś i już nie mam pomysłu, co robić. Dopóki ona tu jest, nie wyniosę się stąd. Gdyby nie ona, jeśli byłaby taka możliwość, już dawno bym to zrobił.

DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz