6

12 1 4
                                    

Podniosłam się z łóżka i wyszłam na korytarz. Sięgnęłam po kurtkę i założyłam ją. Potem glany. Przed wyjściem podeszłam jeszcze szybko do Magdy i poinformowałam ją, że wychodzę na chwilę i zanim zadała jakieś pytanie, wyszłam z domu. Szybko pobiegłam w umówione miejsce. Kiedy znalazłam się w opuszczonym domu, Kinga od razu mnie przywitała. Po chwili pojawił się tam też Sylwester. Miał przy sobie plecak, z którego później wyciągnął zeszyt a4 z kartkami, które łatwo można było z niego wyrwać. W środku coś jeszcze było, ale to na razie zostało ukryte przed moimi oczami. Sylwester uśmiechnął się do siostry i do mnie, po czym zapytał:

– Gotowa?

Pokiwałam głową, choć tak naprawdę, wcale nie byłam tego taka pewna. Nie wiedziałam, na co właściwie powinnam być gotowa... Widząc moje skinienie, Sylwester wskazał na stołek, by usiadłam, a sam znalazł sobie miejsce gdzieś pod ścianą na podłodze. Kinga krążyła po pokoju w ciszy. Chłopak otwierając zeszyt zaczął mówić:

– No więc, kiedy Romek mnie uczył, podzieliłem sobie duchy na kilka rodzai, żeby było łatwiej i szybciej zapamiętać i rozróżnić, które są które i jak je załatwić. Zapiszę ci to wszystko, ale i tak najlepiej będzie, jak to zapamiętasz.

Pokiwałam głową, a on zaczął mówić i przy okazji to zapisywać:

– Na początek te, które nie stanowią dla ciebie zagrożenia. Pierwsze i chyba najpowszechniejsze są Błędniaki. To te, które po śmierci zbłądziły i nie mogą trafić do nieba, piekła, czyśćca, czy gdziekolwiek indziej. Błąkają się po ziemi bez większego celu. Bardzo łatwo jest się z nimi dogadać. Czasami same nas znajdują, bo wiesz, one chcą ruszyć dalej, ale nie mogą. Trzeba im więc pomóc. Kiedy na takiego trafisz, musisz posypać jego kości solą i spalić...

– Solą? – zdziwiłam się.

– Tak. Więzi duchy i nie pozwala im wrócić jako mściwe byty. – Pokiwał głową. – Dojdziemy do tego później.

– I spalić?

Znów pokiwał głową.

– Nic strasznego. – Uśmiechnął się miło kręcąc lekko głową.

– Jasne, normalka... – powiedziałam tonem, jakby słowa Sylwestra były oczywiste. – To w takim razie Kinga jest Błędniakiem? – zapytałam.

Rodzeństwo popatrzyło na mnie i oboje pokręcili głowami. Kinga zachichotała.

– Nie – powiedział po prostu Sylwester.

– Skąd wiesz? – zapytałam.

– Bo jak tylko ogarnąłem, co i jak, pojechałem na cmentarz i spaliłem jej kości, a jednak ona wciąż tu jest... – Wskazał na siostrę długopisem.

Popatrzyłam na chłopaka szeroko otwartymi oczami. Dopiero po dłuższej chwili uświadomiłam sobie, co tak naprawdę powiedział. Przez moje ciało przebiegł nieprzyjemny zimny dreszcz. Bynajmniej nie był spowodowany niską temperaturą w pomieszczeniu. Słysząc jego słowa naprawdę się wystraszyłam. Jeśli powiedział właśnie prawdę, to ta ich zabawa w duchy wymykała się już spod kontroli.

– Rozkopałeś grób na cmentarzu, spaliłeś jej kości i nikt nie zwrócił na to uwagi? – zapytałam, a mój głos zabrzmiał nieco piskliwie.

Pokręcił głową.

– Byłem w nocy. Wtedy na cmentarz raczej nikt nie chodzi...

– Sam? – Wypytywałam nadal wystraszona.

– Nie, z Kingą.

– Ale przecież mówiłeś, że duchy nie są w stanie zmaterializować się na otwartej przestrzeni... – Przypomniałam. Sylwester uśmiechnął się nieznacznie, jakby zadowolony z tego, że już coś zapamiętałam z jego, powiedzmy, nauki.

DuszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz