Dzwonek ogłaszający koniec zajęć był muzyką dla moich uszu. Ostatnia lekcja w piątkowy dzień to najcudowniejsze co może spotkać studentkę, a zwłaszcza studentkę pierwszego roku. Szczerze mówiąc nie mogłam się już doczekać aż pójdę do pierwszej pracy, najlepiej takie która będzie wymagała ciągłego siedzenia w niej, tak abym nie musiała oglądać mojej młodszej siostry.
Zapakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, założyłam na siebie płaszcz, który trzymałam w szkolnej szafce i ruszyłam razem z tłumem do wyjścia. Wszyscy się pchali, nie zważali na to że mogą zrobić komuś krzywdę.
Myślami byłam wciąż na ostatnich stronach mojego notatnika gdzie miałam zapisany nowy adres. Chciałam jak najszybciej sprawdzić czy tym razem znalazłam odpowiednie miejsce.
- Cześć AhYeon.
- Cześć Oppa.- uśmiechnęłam się, pierwszy raz od tak dawna, szczerze i bez przymusu. TaeHyung oppa był w równoległej klasie, bardzo rozchwytywany chłopak. Wszystkie dziewczyny marzyły o tym aby z nim zamienić chociaż dwa zdania, umówić się. Znałam go od przedszkola, był jedyną osobą z którą rozmawiałam w szkole. Nigdy nie miałam daru do zaprzyjaźniania się z innymi. Często brali mnie za dziwaka więc już po krótkiej rozmowie wiedzieli, że do siebie nie pasujemy.
Chłopak zniknął zaraz po tym jak się przywitał. Nie przeszkadzało mi to. Cieszyłam się, że w ogóle mnie zauważa.
Tyle mi wystarczy.
Pogoda na dworze była piękna. Śnieg powoli topniał, słońce mocno grzało. Już nie długo miała nadejść wiosna, którą uwielbiałam. Z lekkim, niewymuszonym uśmiechem ruszyłam na przystanek autobusowy.
Wiele razy mama proponowała, że będzie wysyłała po mnie kierowcę, tak jak reszta rodziców dzieciaków, ale dla mnie jazda autobusem była czymś najlepszy z chodzenia na studia czy do szkoły. Czułam się taka normalna. Ludzie, którzy mnie widywali nie mieli pojęcia kim jestem i właśnie to było najcudowniejsze. Nikt nic nie wiedział o moim życiu, problemach.
Nagle przede mną, jakby spod ziemi, wyrósł Kim JongIn. Spotykaliśmy się na tych dziwnych kolacjach od już miesiąca, ale to pierwszy raz kiedy pojawił się pod moją uczelnią.
- JongIn-ssi.- ukłoniłam się lekko witając się z nim.- Mogę zapytać co ty tutaj robisz?
- Odbieram cie ze szkoły.- wzruszył ramionami po czym ruszył do stojącego obok samochodu i otworzył przede mną drzwi pasażera. Patrzyłam na niego chwilę starając się zrozumieć co się dzieje.
- Twoja mama cie przysłała?
- Tak.- odpowiedział prosto.
Oczywiście, że tak.
Przeczesałam dłonią moje rozpuszczone włosy, które zaszalały na lekkim wietrze. Chłopak patrzył na mnie wyczekując jakiejkolwiek mojej reakcji. Chyba zaczął się niecierpliwić.
- Mam lepszy pomysł.- odparłam w końcu.- Ja pojadę do domu autobusem, ty pojedziesz spotkać się ze swoją dziewczyną, obiecuję że jeśli twoja mama zapyta to powiem, że bezpiecznie odwiozłeś mnie do domu.- uśmiechnęłam się i poprawiłam plecak.
- Dlaczego?- zapytał podejrzliwie.
- Hm?
- Dlaczego chcesz pozwolić mi się z nią spotkać?
- Pozwolić?- zaśmiałam się głośno. Zdziwiło go to bardzo. Patrzył na mnie jakby zobaczył kosmitę albo żywego Elvisa Presleya.- Ja nie mam nic do pozwalania. Chce ci tylko ułatwić życie i zrobić coś dla miłości. Nie musisz się ze mną widywać, nie będę cie do tego zmuszała jak nasi rodzice. Jeśli będą kazali nam gdzieś razem iść nie oznacza to, że musimy to zrobić. Wyślij mi po prostu smsem wersję, którą mam im opowiedzieć. Do widzenia JongIn-ssi.
CZYTASZ
Not Deserved
FanfictionCzy aby uzyskać akceptację surowej matki bylibyście zdolni zgodzić się na wszystko? Nawet na zaaranżowane małżeństwo?