- Nie spodziewałam się, że przyjdziesz.- szepnęłam szczerze.
- Miałam zamiar przyjść do szpitala, ale... nie chciałam wam przeszkadzać.- odpowiedziała. Wyglądało na to, że na prawdę już się na siebie nie gniewamy. Cieszyłam się, nie chciałam wojny. Było mi przykro za to co zrobiłam, ale miałam chociaż pewność, że dziewczyna mi to wybaczyła.- Jak się czujesz?
- Fizycznie chyba dobrze.
Nie wiem dlaczego zaczęłam z nią tak szczerze rozmawiać. Może dlatego, że z obcym człowiekiem rozmawia się dużo łatwiej niż z kimś bliskim. Słowa z moich ust same zaczęły wypływać. Powiedziałam jej o wszystkim. O dosłownie wszystkich moich obawach. Siedziała i słuchała mnie nie oceniając, nie krzycząc, nie przerywając. Łzy nie płynęły z moich oczu. Wypłakałam ich tak dużo, że chyba już nie miałam czym płakać.
Nie zwracałyśmy uwagi na zegarek, czas płynął a my wciąż rozmawiałyśmy. SeJi okazała się osobą bardzo dobrą. Wiedziałam, że nigdy się nie zaprzyjaźnimy, czego trochę żałowałam. Wiedziałam jednak, że jest po prostu dobrą osobą. Nigdy nie byłam na nią zła o to jak mnie na początku traktowała, wręcz przeciwnie. Doskonale ją rozumiałam.
- Dlaczego odpychasz JongIn'a?- zapytała kiedy skończyłam mówić. Nie wiedziałam o co jej chodzi więc patrzyłam na nią zaskoczona.- Nie chcesz aby był przy tobie, mówisz że na niego nie zasługujesz. Dlaczego? On cie szczerze kocha.
- Nie kocha...- pokręciłam głową.
- Wiesz co mi powiedział kiedy mnie zostawił?
Nie wiem czy chciałam to usłyszeć. Bałam się, że tylko sprawie jej tym przykrość.
- Powiedział mi, że sześć lat temu zakochał się w dziewczynie i w końcu spotkał ją ponownie, wciąż ją kocha. Że tym razem dotrzyma każdej obietnicy jaką jej złożył. Nie wiem co miał na myśli, nie wiem co ci obiecał. Ale wtedy zrozumiałam, że nie mam szans, mimo to nie potrafiłam się z tym pogodzić i robiłam wszystko abyś wiedziała, że zniszczyłaś mi życie. Jednak w końcu zrozumiałam że to nie ja jestem osobą, która da mu szczęście, tylko ty. Nie odtrącaj go przez swoje obawy. Zasłużyłaś na jego miłość.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Mimo mojej woli słowa dziewczyny krążyły po mojej głowie niczym wciąż powracające echo.
Zasłużyłaś.
Może JongIn naprawdę mnie kocha?Nie wiem dlaczego, ale miłość chyba nie musi mieć sensu prawda?
Moje serce przyspieszyło kiedy tylko o tym myślałam. Usłyszeć coś takiego z ust SeJi było impulsem do ponownego przemyślenia wszystkiego. Bo dlaczego miałaby kłamać w takie sprawie. W jakim celu miałaby mnie pchać w ramiona JongIn'a? Nie miałaby z tego żadnych korzyści więc to co mówiła musiało być szczere.
- Pozwól mu być przy tobie. Obydwoje chcieliście tego dziecka. Pozwól mu być ze sobą w tym trudnym dla was czasie.
Poklepała mnie czule po dłoni. Miałam ochotę ja przytulić i zapłakać w jej objęciach, ale się powstrzymałam.
- Dziękuje SeJi... Bardzo ci dziękuje.- powiedziałam szczerze. Ona pokręciła tylk głową. W tym momencie w pokoju pojawił się JongIn. Nie wiem ile czasu rozmawiałam z dziewczyną, ale uspokoiła mnie ta rozmowa. Poczułam, że mam ochotę coś zjeść, a nie jadłam od bardzo dawna.
Nigdy nie myślałam, że wszystko będę zawdzięczać akurat tej dziewczynie.
- Jagiya możesz proszę zjeść śniadanie?- powiedział prawie błagalnie. Dopiero po słowach dziewczyny zrozumiałam, że on na prawdę szczerze się o mnie troszczy. Nie z poczucia obowiązku, z przymusu.
CZYTASZ
Not Deserved
FanfictionCzy aby uzyskać akceptację surowej matki bylibyście zdolni zgodzić się na wszystko? Nawet na zaaranżowane małżeństwo?