Rozdział 27

5.5K 450 27
                                    

Spojrzałam na karteczkę z adresem po raz kolejny. Robiłam to kilka razy dziennie odkąd JongIn mi ją pokazał. Był pewien tego, że to mój ojciec, sprawdził to kilka razy.

Oznaczało to, że mężczyzna, którego spotkałam w biednej dzielnicy Seulu nie był moim ojcem. Odetchnęłam z ulgą na samą myśl o tym. Mimo tego, że wiedziałam gdzie jechać aby spotkać ojca, nie zrobiłam tego. Bardzo chciałam i od kilku dni bez przerwy próbowałam się za to zabrać, ale... bałam się.

Co jeśli nie będzie taki jak to sobie wyobrażałam?

Co jeśli nie będzie chciał ze mną rozmawiać?

Co jeśli nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego?

Różne myśli nachodziły mnie przez cały ten czas.

Ponownie obróciłam się na lewy bok nie zwracając uwagi na śpiącego obok chłopaka. Nie mogłam spać, zaczynało mi się robić niedobrze. Zegarek na nocnej szafce wybił szóstą rano, a ja wciąż nie spałam. Kolejna nieprzespana noc.

Przyłożyłam dłoń do brzucha i bezwiednie zaczęłam go delikatnie głaskać. Od jakiegoś czasu taki gest bardzo mnie uspokajał.

- Jagiya...

Wzdrygnęłam się wystraszona po czym odwróciłam się przodem do leżącego obok JongIn'a. Miał otwarte oczy, przyglądał mi się. Odgarnął mi z czoła kosmyk włosów i schował go za ucho.

- Nie spałaś?- zapytał.

- Spałam.- skłamałam delikatnie się uśmiechając. Nie chciałam go w żaden sposób martwić, miał mnóstwo swoich spraw na głowie. Firma ojca, praca, nowe projekty, może nawet SeJi.

Jego twarz pokazywała to, że mi nie uwierzył, ale ja uparcie obstawiałam przy swoim.

- Powiedz mi jeśli zdecydujesz się tam iść.- musnął mój policzek swoim kciukiem. Bez wyjaśnienia wiedziałam o co mu chodzi.- Jeśli będziesz chciała to pójdę z tobą.

Cały czas uważałam, że powinnam to zrobić sama i to jak najprędzej. Zawszę sama go szukałam, chciałam z nim porozmawiać w cztery oczy. Jednak myśl, że JongIn mógłby tam być ze mną, trzymać mnie za rękę, po prostu wspierać była o wiele bardziej kusząca i może trochę egoistyczna. Chciałam żeby poszedł ze mną aby było mi z tym lepiej i wygodniej, ale wiedziałam, że powinnam zrobić to sama.

Leżeliśmy chwile patrząc sobie w oczy po czym budzić JongIn'a zaczął dzwonić. Była szósta trzydzieści, czas wstać do pracy. Chłopak cmoknął mnie szybko w czoło po czym wygrzebał się z pościeli i zniknął w łazience. Chciałam wstać z nim, przygotować mu śniadanie, ale niestety mój żołądek mi na to nie pozwolił. Zrobiło mi się niedobrze i gdybym tylko wykonała jakiś ruch na pewno zwymiotowałabym nie zwracając uwagi na to, że wciąż jestem w łóżku. Nie mogłam na to pozwolić, bo JongIn by się dowiedział.

Jeszcze nie teraz.

- Przyjedź do firmy po południu.- uśmiechnął się wiążąc krawat.- Zjemy razem obiad.

Kiwnęłam głową z uśmiechem. Chłopak wyszedł a ja zostałam sama. Leżałam przez jeszcze jakiś czas aż mdłości w końcu ustąpiły.

Śniadanie zjadłam w towarzystwie mojej teściowej jak zwykle świetnie się przy tym bawiąc. Niestety później zostałam już sama. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić do 15 godziny. Czasami miałam wrażenie, że powinnam była zostać na studiach chociażby po to aby nie siedzieć całymi dniami w domu, ale kiedy tylko przypominałam sobie, że nienawidziłam tego kierunku od razu mi przechodziło.

Not DeservedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz