Tej nocy nie spałam najlepiej. Rzucałam się po łóżku szukając odpowiedniego miejsca i pozycji do ułożenia się, płakałam w garderobie w poduszkę. Wszystko dookoła zaczęło mnie przytłaczać. Udawanie wiecznie szczęśliwej, poszukiwanie ojca, które nie przynosiło żadnych efektów, udawanie, że chce ślubu. To wszystko zaczynało mnie przerastać.
Nie możesz się wycofać.
Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi mojej sypialni.
- Tak?- jęknęłam ledwo słyszalnie. Czułam się jak wrak człowieka. Zmarnowana, z obolałymi mięśniami.
- Dzień dobry Agassi. Życzysz sobie śniadanie do pokoju?
Zdezorientowana spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie. Z wielkim zaskoczeniem dostrzegłam na nim godzinę dwunastą dwadzieścia. Nigdy nie spałam tak długo.
- Nie.- odpowiedziałam.- Zejdę za chwilę do kuchni.
Wygrzebałam się z wymiętej pościeli i zabójczej ilości poduszek, owinęłam się szlafrokiem i poczłapałam do wyjścia. Nie miałam ochoty się ubierać, czułam że cały dzień spędzę w łóżku. Bolała mnie głowa i lekko się w niej kręciło, co znaczyło, że poziom mojego cukru we krwi zaczyna wariować.
Zeszłam po schodach, szurając kapciami. W końcu znalazłam się w kuchni gdzie przywitał mnie zapach świeżo zaparzonej kawy, tosty z dżemem leżały na kuchennej wyspie, a zaraz obok nich stała szklanka soku pomarańczowego.
Usiadłam na stołu nie rozglądając się nawet dookoła. Byłam strasznie głodna po tej męczącej nocy więc zabrałam się od razu za konsumpcje śniadania przygotowanego przez kucharkę.
- Wyglądasz jak potwór.
Podskoczyłam wystraszona rozlewając dookoła sok, krztusząc się nim przy okazji. Ktoś energicznie klepnął mnie kilka razy w plecy aby pomóc mi przywrócić oddech.
- JongIn-ssi? Co ty tutaj robisz?- zakasłałam po raz kolejny.
Chłopak stał sobie na środku kuchni rozglądając się dookoła bez żadnego skrępowania.
- Czekam.
- Na co?- to był pierwszy raz kiedy przyszedł do mojego domu, a ja ubrana byłam w mój bardzo kobiecy i dojrzały szlafrok w małe żyrafy.
- Na ciebie.
- Dlaczego?!
Nie dowiedziałam się tego niestety, gdyż w tym momencie w kuchni zjawiła się moja młodsza siostra ShiYeon.
- Onni czy ty...- nie dokończyła zauważając, że nie jestem w kuchni sama. Jej reakcja na JongIna była dokładnie taka jak myślałam, że będzie. Oczy zaświeciły się jej z zachwytu, na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Moja siostra nie wyglądała na swój wiek. Miała dopiero czternaście lat, ale wszyscy brali ją za starszą niż była w rzeczywistości. Była śliczna, zgrabna, jak na swój wiek dobrze obdarzona przez naturę w kobiece krągłości. Chłopcy się za nią uganiali.
- JongIn oppa!- wykrzyknęła radośnie. Jej głos stał się przez to wkurzająco piszczący i świdrujący w uszach.
Nie panując nad sobą wywróciłam oczami i westchnęłam zrezygnowana. Wiedziałam, że tak będzie. Chcąc oszczędzić sobie tego widoku ruszyłam do swojego pokoju chcąc się przebrać. Nim zamknęłam drzwi usłyszałam tylko, że JongIn wyszedł z kuchni zostawiając tam ShiYeon.
Postanowiłam założyć ciemne, wąskie jeansy i gruby, kremowy, luźny sweter. Włosy zaplotłam w warkocz gdyż po nocy kręcenia się w łóżku, w ogóle się nie układały. Kiedy wyszłam z łazienki okazało się, że JongIn stoi obok mojego łóżka i przygląda się powieszonemu na ścianie rysunkowi. Przedstawiał on jezioro z mojego obozu, jezioro przy, którym spędziliśmy wspólnie tyle chwil... jak dla mnie cudownych chwil. Po wyjeździe JongIna chciałam zapamiętać to miejsce więc po prostu je narysowałam.
CZYTASZ
Not Deserved
FanfictionCzy aby uzyskać akceptację surowej matki bylibyście zdolni zgodzić się na wszystko? Nawet na zaaranżowane małżeństwo?