Rozdział 19

6.8K 521 51
                                    

Leniwie otworzyłam oczy nie mając ochoty jeszcze się budzić. Byłam zmęczona i chciałam spać. Po ślubie przespałam dosłownie kilka godzin po czym brutalnie zostałam obudzona przez moja teściową. Wmusiła we mnie śniadanie po czym prawie że siłą zapakowała mnie i JongIn'a w samolot.

- Wyspałaś się już?

Dotarło do mnie, że perspektywa w jakiej patrzę na fotele z przodu jest jakaś dziwna. Moja głowa leżała oparta o ramię JongIn'a. Podskoczyłam wystraszona od razu wycierając brodę bojąc się, że przez sen się oplułam. Chłopak zaśmiał się głośno widząc mój gest.

Samolot wylądował już chwilę później. Lot zniosłam całkiem dobrze aż sama byłam zaskoczona. Nigdy nie leciało mi się tak dobrze. Zazwyczaj źle znosiłam turbulencje, zmianę ciśnienia i lądowanie.

Po odebraniu bagaży, które swoją drogą były zabójczej wielkości i ilości gdyż pakowała nas mama JongIn'a, ruszyliśmy na zewnątrz. Zdziwiłam się kiedy podeszliśmy do zaparkowanego na parkingu czarnego samochodu i po prostu do niego wsiedliśmy. Wychodziło na to, że rodzina Kim ma znajomości na całym świecie.

Pogoda była cudowna. Słońce mocno grzało, co bardzo mi odpowiadało. Powietrze było ciepłe, ale przyjemne, można było wyczuć dookoła unoszącą się bryzę i zapach wody. Nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy. Nikt nie zdradził mi gdzie jedziemy, miała to być niespodzianka. Szczerze mówiąc nie miało to dla mnie znaczenia. Pierwszy raz byłam tak daleko od domu, bez rodziny, ich nerwowego wzroku, krytyki. Miejsce było cudowne, ciepłe i wszystko jakby się do mnie uśmiechało, więc i na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. JongIn chyba też był zadowolony, bo z jego twarzy nie znikał uśmieszek zadowolenia.

Dojechaliśmy do jakiegoś lasu przez środek którego prowadziła piaskowa dróżka. Zdziwiłam się kiedy JongIn się zatrzymał na środku tego pustkowia.

- Będziemy musieli kawałek iść pieszo.- wyjaśnił JongIn.- Chodź pokaże ci coś.

- A bagaże?

- Ktoś inny się tym zajmie.

Chwycił moją dłoń i pociągnął mnie chcąc trochę popędzić. Specjalnie szłam wolno gdyż widoki dookoła były powalające. Piasek przesypywał się pod moimi stopami delikatnie obcierając przez sandały. Ściągnęłam je więc ze stóp i ruszyłam ponownie za chłopakiem. Jego dłoń ponownie odnalazła moją i zamknęła ją w ciepłym uścisku.

Kiedy moje serce zabiło szybciej jakoś tak... nie skarciłam się za to w myślach. W tym nowym miejscu wszystko było inne, jakbyśmy znaleźli się w jakimś równoległym życiu. Miałam ochotę śpiewać, tańczyć, śmiać się z radości. Chciałam chodź przez chwile poczuć, że to co się dzieje jest prawdziwe i szczere.

Z mojego gardła wydobył się radosny chichot kiedy dotarliśmy do skraju lasu. Przed nami rozchodziła się duża ciepła plaża, a za nią piękne, turkusowe morze. Byłam w szoku, że gdzie się nie obejrzałam nie było żywej duszy. JongIn uśmiechnął się do mnie szeroko kiedy pociągnęłam go w stronę wody. Od razu wbiegłam po kolana nie zważając na to, że moczę swoją sukienkę. Okręciłam się dookoła czując jak słońce przyjemnie muska moją skórę na odkrytych plecach, jak delikatne fale uderzają o moje łydki.

Nie potrafiłam pływać, ale mimo to uwielbiałam wodę, morze i plażę. Czułam się cudownie.

- Będziemy mieli na to jeszcze czas.

JongIn chciał zwrócić na siebie moją uwagę więc podszedł do mnie i chwycił moją dłoń. Spojrzałam na niego niezadowolona robiąc minę pięciolatka. Po raz pierwszy zachowywałam się w jego towarzystwie w taki sposób. Jednak nie mogłam powstrzymać tego wewnętrznego dziecka.

Not DeservedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz