Rozdział 16

6 2 0
                                    

Powolnym krokiem kierowałam się w stronę kwiaciarni, zastanawiając się, czy przypadkiem nie wyczerpałam już dzisiejszego limitu trudnych rozmów. Gdybym była w pracy, nie zwracałabym uwagi na ilość nieprzyjemnych sytuacji. W Pine wszystko kręciło się wokół Mace'a, a co za tym idzie, wokół mnie, jego młodszej, marnotrawnej siostry.

Skręcając na rogu ulicy, minęłam wyblakłą figurę lodowego rożka. Spojrzałam na szyld cukierni, przy którym dostrzegłam młodą parę, toczącą ożywioną dyskusję. Gdyby ktoś zainwestował w to miejsce, mogłoby mieć prawdziwy potencjał. Cukiernia z zewnątrz wyglądała jednak nieco zaniedbana, nie zachęcając do wejścia. Nie miałam jeszcze okazji spróbować ich wypieków ani deserów, ale coś mi mówiło, że nieprędko to nastąpi.

– Nie rozumiem – wyrzuciła z siebie zrezygnowana kobieta, poprawiając niesforny kosmyk włosów. – Czy ludzie po prostu nie chcą już lodów?

– Przejrzałem budżet – odparł spokojnie mężczyzna, próbując ją uspokoić. – Jeśli będziemy otwarci sześć dni w tygodniu, damy radę. Sezon się zaczyna, poradzimy sobie, Ava.

– To wszystko? Czy zawsze będziemy wiązać ledwo koniec z końcem? – zapytała kobieta z desperacją w głosie, przenosząc wzrok z mężczyzny na cukiernię, jakby próbowała zrozumieć, gdzie popełnili błąd.

– Wszystko będzie dobrze – odpowiedział mężczyzna, chociaż w jego tonie można było wyczuć nutę zmęczenia. – Powinniśmy mocniej postawić na Rum Raising.

– Chyba nie wlewasz do niego prawdziwego rumu? – zapytała podejrzliwie, mrużąc oczy.

– Nie. – Podrapał się po karku, jakby nie był pewien, jak dobrze to brzmi. – W każdym razie, wykupiłem reklamę radiową. To powinno pomóc.

– Proszę, powiedz, że to nie ta, którą czytałeś mi wczoraj. Była taka... dziwna.

Mężczyzna westchnął ciężko, wyraźnie zmęczony, a jego ramiona opadły w geście rezygnacji. Za wszelką cenę próbował zachować spokój, ale napięcie między nimi było widoczne. Ava, z twarzą pełną frustracji, emanowała złością, co tylko potęgowało poczucie, że ich biznes, coś, na czym jej zależało, powoli upadał. Jej nerwy były zrozumiałe, a mężczyzna, z jego żartobliwym podejściem, wydawał się z kolei szukać schronienia w humorze. Może to była jego forma radzenia sobie z narastającą presją.

Stałam, obserwując ich, wewnętrznie walcząc z impulsem, by się wtrącić. Cukiernia miała potencjał, ale coś w ich strategii najwyraźniej nie działało. Może moja wiedza mogłaby im pomóc? Z każdym kolejnym słowem, które między sobą wymieniali, coraz bardziej czułam, że powinnam coś powiedzieć. W końcu zrobiłam krok naprzód.

– Hej, nie chcę wam przerywać – zaczęłam, podchodząc bliżej. Oboje spojrzeli na mnie zaskoczeni. – Ale kiedyś współpracowałam dość mocno z działem marketingu i może mogłabym wam jakoś pomóc?

Ava skrzyżowała ramiona na piersi, spoglądając sceptycznie.

– Pomyślałam, że mogłabym wam podsunąć kilka wskazówek. – Uśmiechnęłam się, starając się, by mój ton był jak najbardziej przyjazny.

– Nie mamy pieniędzy, żeby zatrudnić kogoś do pomocy – mruknęła niechętnie.

– Nie o to mi chodzi – odpowiedziałam łagodnie. – Ludzie przyciągają wzrokiem ładne rzeczy. Wyblakły rożek lodowy. A wasze okna? Te bałwanki... no cóż, nie zachęcają.

– Remont jest wykluczony – wtrącił mężczyzna, wzdychając. – Myśleliśmy o tym, ale po prostu nas na to nie stać.

– Wcale nie mówię o remoncie. Czasem wystarczą drobne zmiany. – Wskazałam na witrynę. – Zdejmijcie te stare okleiny i pokażcie, co macie w środku. Postawcie kwiaty w oknach, a zamiast tego wyblakłego rożka, możecie postawić kredową tabliczkę z kreatywnym napisem. Może coś o tym waszym deserze z rumem? To przyciągnie uwagę.

Shades of forgivenessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz