══ೋ•✧ 11 ✧•ೋ══

11 2 2
                                    

Natalie otworzyła drzwi swojego pokoju, a jej serce od razu zabiło mocniej. Czuła dziwne, nieprzyjemne ukłucie w brzuchu, jakby coś miało się zaraz wydarzyć. Spojrzała przed siebie i zamarła. W progu stał chłopak, trzymający w jednej ręce bukiet czerwonych róż, a w drugiej... nóż. Stal ostrza błysnęła w świetle, a jego wyraz twarzy był nieruchomy, jak maska.

— Co...? — wyszeptała Natalie, a jej głos zadrżał.

Chłopak, bez słowa, zrobił krok w jej stronę. Nim zdążyła zareagować, poczuła ostry ból przeszywający jej ciało. Spojrzała w dół i zobaczyła, jak nóż wbija się głęboko w jej brzuch, rozcinając skórę. Krew zaczęła płynąć po jej ubraniu, a jej świat zaczął wirować. Krzyknęła z bólu, chwyciła się za ranę, czując, jak życie ucieka z jej ciała.

— Dlaczego?! — wykrztusiła, jej głos pełen rozpaczy i niedowierzania. Chłopak patrzył na nią obojętnym wzrokiem, nie odpowiadając.

Nagle wszystko zniknęło. Natalie gwałtownie otworzyła oczy i usiadła na swoim łóżku, z trudem łapiąc oddech. Serce waliło jej w piersi, a ciało było oblane zimnym potem. Rozejrzała się, próbując odnaleźć się w rzeczywistości. To był tylko sen.

— Tylko sen... — wyszeptała drżącym głosem, próbując uspokoić swoje rozszalałe serce.

To nie był pierwszy raz. Koszmary nawiedzały ją od kilku dni, od czasu, gdy wydarzył się tamten straszny incydent. Wciąż widziała przed sobą krew, nóż, uczucie bezsilności, które nie opuszczało jej ani na chwilę.

Drzwi jej pokoju nagle uchyliły się cicho, a do środka zajrzał Elvis, zaniepokojony hałasem.

— Natalie? Wszystko w porządku? Słyszałem krzyk... — zapytał, jego głos pełen troski.

Natalie spojrzała na niego, wciąż próbując się uspokoić. Widok jego twarzy przyniósł jej ulgę, przypominając, że to, co się stało, było tylko snem.

— Koszmar... — powiedziała słabo, przetarła oczy, wciąż czując echo bólu w brzuchu, choć wiedziała, że to tylko iluzja.

Elvis podszedł bliżej i usiadł na krawędzi łóżka, patrząc na nią uważnie.

— Ten sam, co wcześniej? — zapytał cicho, dotykając jej ramienia. Jego dotyk był ciepły, przynosząc jej chwilowe ukojenie.

— Tak... — Natalie skinęła głową, zamykając oczy, próbując wyciszyć drżące dłonie. — Zawsze to samo. Ktoś mnie atakuje, a ja nic nie mogę zrobić... Czuję się jak wtedy, jak po wszystkim, co się stało.

Elvis westchnął, nie wiedząc, co odpowiedzieć. Był przy niej cały ten czas, od kiedy przeszła przez najtrudniejsze chwile, ale wiedział, że żadne słowa nie były w stanie zmazać bólu i strachu, które przeżywała.

— Może... spróbujmy porozmawiać o tym? — zaproponował delikatnie. — Może to pomoże, jeśli wyrzucisz to z siebie.

Natalie potrząsnęła głową, patrząc w bok, jakby bała się, że mówienie o koszmarze tylko go wzmocni.

— Nie, to nic nie da. Po prostu... muszę to jakoś przetrwać — odpowiedziała cicho. — Nie mogę pozwolić, żeby strach mną rządził. Przetrwam to.

Elvis spojrzał na nią z troską i lekkim smutkiem w oczach, ale uszanował jej decyzję. Był przy niej, gotów wspierać ją, kiedy tylko tego potrzebowała.

— W porządku. Ale pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć — powiedział cicho, wstając z łóżka. — A teraz spróbuj odpocząć. Jutro będzie lepiej.

Natalie uśmiechnęła się lekko, choć w jej oczach wciąż czaił się cień lęku.

— Dzięki, Elvis — powiedziała, patrząc, jak opuszcza pokój, zamykając drzwi.

"Inna niż na zewnątrz"       [ZAKOŃCZONE!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz