══ೋ•✧ 25 ✧•ೋ══

1 0 0
                                    

Wreszcie nadszedł czas pisania matury – moment, na który czekałam od miesięcy, choć muszę przyznać, że bardziej przerażał mnie, niż ekscytował. Pobudka przyszła wcześniej, niż planowałam, bo stres zrobił swoje. Usiadłam na łóżku, patrząc przez okno na wschodzące słońce. „To dzisiaj” – pomyślałam. Całe te lata nauki, powtórek i wyrzeczeń sprowadzały się do kilku dni testów.

Wstałam i powoli zebrałam się do kuchni, gdzie tata czekał z filiżanką herbaty.

– Jak się czujesz? – zapytał, spoglądając na mnie z troską.

– Trochę nerwowo, ale dam radę – odpowiedziałam, choć serce waliło mi jak młotem.

Tata uśmiechnął się pokrzepiająco, a ja zjadłam lekkie śniadanie, choć miałam wrażenie, że nic nie przejdzie mi przez gardło. Telefon zawibrował na blacie – to była wiadomość od Elvisa.

„Dasz radę, aniołku. Trzymam za ciebie kciuki i wiem, że jesteś najlepsza.”

Uśmiechnęłam się do ekranu. Jego słowa zawsze miały w sobie coś uspokajającego.

             ══ೋ•✧:¨ ·.· ¨:✧•ೋ══
⠀                             '· . ୨୧⠀

Przed szkołą panowała nerwowa atmosfera. Wszyscy zbierali się w grupkach, powtarzając na ostatnią chwilę materiał lub wymieniając się teoriami na temat tego, co może pojawić się na egzaminie.

– Gotowa? – zapytała jedna z koleżanek, podchodząc do mnie z zestawem notatek w rękach.

– Gotowa, jak tylko mogę być – odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.

Wkrótce zostaliśmy wpuszczeni do sali egzaminacyjnej. Każdy zajął swoje miejsce. Arkusze leżały już na stolikach, a komisja cicho rozmawiała między sobą. Odetchnęłam głęboko, starając się uspokoić. Kiedy usłyszałam polecenie, by otworzyć arkusz, moje dłonie lekko zadrżały.

Pierwszy dzień matur to język polski, mój ulubiony przedmiot, więc czułam się w miarę pewnie. Temat rozprawki był ciekawy, a w głowie szybko ułożyłam plan odpowiedzi. Wspomniałam „Lalkę” Prusa i „Dziady” Mickiewicza, które zawsze miałam pod ręką, by wesprzeć swoje argumenty. Każde zdanie pisałam z namysłem, starając się zachować jasność myśli.

Kiedy czas dobiegł końca, oddałam pracę i wyszłam na korytarz. Pierwszy egzamin za mną. Ulgę mieszało z napięciem – to był dopiero początek.

              ══ೋ•✧:¨ ·.· ¨:✧•ೋ══
⠀                             '· . ୨୧⠀

Kolejne dni mijały podobnie – matematyka, język obcy, biologia, chemia. Każdego ranka wstawałam z coraz większym zmęczeniem, ale wiedziałam, że muszę się trzymać. Elvis regularnie wysyłał mi wiadomości, przypominając, że jestem silna i dam radę. Czasem w drodze do szkoły lub z powrotem pisałam mu, że jestem wykończona, a on odpowiadał krótkimi, motywującymi słowami.

Najtrudniejszy był dzień z matematyką. Kiedy wreszcie wyszłam z sali po trzech godzinach intensywnego liczenia, czułam, że mózg mi się przegrzał.

– Jak ci poszło? – zapytał jeden z kolegów, a ja tylko wzruszyłam ramionami.

– Nie wiem. Mam nadzieję, że dobrze – odpowiedziałam, ale prawda była taka, że chciałam jak najszybciej zapomnieć o tym egzaminie.

Wreszcie nadszedł ostatni dzień egzaminów. Język angielski nie sprawił mi większych trudności, więc skończyłam z lekkim poczuciem ulgi. Kiedy komisja ogłosiła, że czas dobiegł końca, odetchnęłam z głębi serca. Było po wszystkim.

"Inna niż na zewnątrz"       [ZAKOŃCZONE!]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz