8. Powrót

91 8 0
                                    

7.05.2023
(kilka miesięcy później)

FAUSTI
Moje życie się waliło. Nie miałam już chłopaka, Bartek ode mnie nie odbierał, nawet go nie widziałam od czasu tamtego telefonu, moje oceny się waliły a ja miałam mętlik w głowie. Dzwoniłam do Bartka codziennie wiele razy ale w pewnym momencie odpuściłam. Miałam wrażenie że on wcale nie chce mieć ze mną już kontaktu, i że znowu uratowałam kogoś, kto jedynie mnie zranił. Czułam, że wszystko co robiłam nie dążyło do niczego, niczego nie osiągało. Jak zwykle wstałam, ogarnęłam się i udałam się do szkoły. Jednak nie cieszyło mnie już chodzenie tam tak jak gdy był tam bartek. Nie chodziło już nawet o to że mogłam czuć do niego coś więcej bo nawet tak nie było...no dobra może trochę. Wiedziałam że czuję się źle przez to że nie wiem co u niego, ale wiedziałam czemu tak zareagował i to było normalne. Nie łatwe jest zaakceptowanie tego, że twoja druga połówka nagle umiera. Pisałam mu codziennie że wszystko będzie okej, że pomogę mu z tym ale przez jakiś czas jedynie odczytywał, a później już w ogóle nie. Bałam się o niego, i to była prawda, przez stres mało jadłam, nie spałam i ledwie funkcjonowałam. Nie miałam siły się nawet pomalować więc chodziłam bez makijażu wyglądając jak trup. Oczywiście dziewczyny i reszta ekipy to zauważyła.

ŚWIEŻY
— matko faustyna, co ty tak mizernie wyglądasz?

HANIA
— biedna...kochana co się stało?

FAUSTI
— nic, ostatnio po prostu mało sypiam i tyle. to przez naukę

WIKA
— ale przecież my nie musimy się narazie niczego uczyć..chodzi o bartka nie?

Nie powiem że nie miała racji - bo miała. Martwiłam się o niego. Nie było z nim żadnego kontaktu, więc postanowiłam że wezmę sprawę w swoje ręce. Tak jak kiedyś, zrobię wszystko by bartek mi powiedział prawdę. Muszę go uratować. Przemilczałam odpowiedź Wiki, i zaczęłam pisać do rodziców Bartka, których znalazłam na fejsie. Oczywiście spodziewałam się, że pewnie ich kochany syn powiedział im, by nie odpisywali ani nawet nie odczytywali tego co piszą jego znajomi do nich - więc liczyłam się z tym że mi nie odpiszą. Kiedy lekcje dobiegły końca, ruszyłam w auto i pojechałam do „naszej" miejscówki. Ta... naszej. Pamiętam gdy tam siedzieliśmy i oglądaliśmy gwiazdy na niebie. Śmialiśmy się wtedy ze wszystkiego, a dzisiaj - już nikt się nie śmieje. Było tu pusto, nie było już tak jak kiedyś. Wszystko się sypało. Zaczęłam gadać do siebie, wiedząc że jestem tu jedyną osobą.

— ciekawe co u niego...może się poprawiło? albo i nie. Tylko nie rozumiem czemu mi nie wytłumaczył tego wszystkiego.?! Mógł to zrobić to nawet przez te jebane wiadomości! - rzuciłam kamieniem w wodę - Pewnie tylko przeginam i za dużo oczekuję...sama bym zrobiła to samo. Zaszyła się gdzieś i nie było by ze mną kontaktu. Jestem taka głupia!!!! Po co ja w ogóle próbuje. Jeżeli chcę odpocząć to dlaczego ja go męczę. Ughhhhh!

rzuciłam kolejnym kamieniem. Zaczęłam płakać - nie wiem czy to była frustracja, czy myśl że mogę go już nigdy nie zobaczyć, i że się o niego boję. W tamtym momencie uslyszałam kroki które zignorowałam. Usłyszałam, że ktoś obok mnie siada, i nigdy nie zapomnę słów które wtedy ta osoba wypowiedziała.

???
— masz rację. Nie wiem dlaczego taka jesteś. Nie wiem dlaczego tak bardzo chciałaś to wszystko wiedzieć, i nie wiem dlaczego wciąż o to walczysz, kiedy wiesz że nic ci to nie da.

Nie wiedziałam co powiedzieć. wpatrywałam się w piasek, po czym spojrzałam w bok na osobę która siedziała obok mnie. I nie wierzyłam kogo widzę. Nie wierzyłam że to był on.

nieznajomy comfort - fartek 🩷💚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz