10. Potrzebuje jej

92 9 4
                                    

(kilka godzin wcześniej)

BARTEK
Byłem zmieszany. Odkąd wyjechałem z Krakowa nie odpowiadałem nikomu na telefony, ani na wiadomości - mimo że miałem ochotę. Szczególnie miałem chęć odpisać Fausti, która codziennie do mnie dzwoniła kilka razy, pisała i wysyłała poczty głosowe czy głosówki. Widać było że jej zależy, a mi zależało by nie cierpiała tak przez moje czyny. Chciałem jej napisać, że wszystko jest już okej, ale skłamałbym - więc siedziałem cicho. Wiedziałem jednak, że za długo już siedzę w ciszy i potrzebuje z kimś o tym porozmawiać. Nie mogłem pójść do ekipy bo wiedziałem jak to się skończy. Została mi jedynie Faustyna, która idealnie znała bagno w które wpadłem. Spontanicznie stwierdziłem że jadę do niej, i że nie chce się dłużej ukrywać - chce jej powiedzieć prawdę. Wsiadłem więc w samochód i pojechałem, rodziców nie było w domu więc spodziewałem się że zaskoczy ich widok pustego domu. Napisałem im w wiadomości że wracam do Krakowa i by się nie martwili. Po drodze czytałem każdą wiadomość którą od niej dostałem, odsłuchałem każdą wiadomość głosową którą mi wysłała i każdą pocztę głosową którą mi zostawiła. Byłem wdzięczny, że miałem przy sobie kogoś takiego jak ona. Po długiej jeździe dotarłem do „naszego" miejsca. Zastałem ją tam - cierpiała. Było mi cholernie głupio że doprowadziłem ją do takiego stanu. To była moja wina. Usiadłem obok niej i zacząłem z nią rozmawiać. Była zaskoczona że tu jestem - ale to było jedyne miejsce w którym mogłem uciec od problemów, lub po prostu się ich pozbyć. Przesiedzieliśmy całą noc rozmawiając o wszystkim. Do szczęścia nie brakowało mi niczego, miałem przy sobie fausti i tylko to aktualnie się liczyło. Czułem że czuję do niej coś więcej niż do przyjaciółki, ale że to nie jest miłość rodzinna. Czułem że się zauroczyłem. Oczywiście wiedziałem że nic z tego nie będzie, i myślę że fausti też była tego świadoma więc nawet propozycja związku nie wchodziła w grę - więc mogliśmy się nazwać zwykłymi przyjaciółmi którzy mogli sobie na wiele pozwolić. Przesiedzieliśmy całą noc opowiadając sobie jakieś głupie historie i mówiąc jakie mamy plany na przyszłość. Nawet nie zorientowaliśmy się - że dobiegała 4 rano. Nie czuliśmy zmęczenia, ale mieliśmy szkołę więc rzuciłem propozycję:

— wypadało by już iść. Jest 4 rano a my za niedługo mamy praktyki. Wiesz o tym?

FAUSTI
— wiem. zróbmy tak, niech każdy z nas pojedzie do swoich domów, a później po prostu spotkamy się na praktykach. okej?

Nie widziałem innej propozycji. Każdy z nas był swoim autem, więc był to najrozsądniejszy wybór. Nie chciałem stąd iść - ale szkoła była „priorytetem".
Czułem, że wszystko wraca na stare tory.

5:30

Po dotarciu do domu westchnąłem. Choć wtedy miałem okazję do odpoczynku - to moja głowa wcale nie odpoczywała. Wciąż dręczyły mnie myśli, czy to co robię jest okej i czy to wszystko napewno potoczyło się tak jak powinno. Próbowałem o tym zapomnieć robiąc codzienne czynności, jak gotowanie, ubieranie się na „galowo" czy sprzątanie. Wciąż nie mogłem zapomnieć o wczorajszej rozmowie i tym co mi dziewczyna o różowo-białych włosach powiedziała nie tylko wczoraj, ale za każdym razem gdy błagałem ją o pomoc.
Ja chcę być dla ciebie osobą, której ja nigdy nie poznałam." , „jedyne na czym mi zależy to na szczęściu osób które są obok mnie" — czy to była definicja osoby, której zależy na pomocy innym? Myślę że tak. Miałem jej tyle do powiedzenia, musiałem jej podziękować za wszystko co dla mnie zrobiła - więc wpadłem na pomysł. Szybko ubrałem buty i wyszedłem z domu, po drodze podjechałem po prezent dla...właściwie kim ona dla mnie była? moją ukochaną? a może po prostu przyjaciółką? To nie było istotne w tym momencie. Dojechałem do szkoły, jednak zapomniałem o prezencie - który zostawiłem w samochodzie. Szybko o tym przestałem myśleć kiedy po wejściu do szkoły zobaczyłem paczkę znajomych. Pierwsze co zauważyłem to dziewczyny biegnące w moją stronę...trochę mnie to przeraziło, ale ostatecznie to nie było to o co się martwiłem.

HANIA
— BARTEK CZY TY CHCESZ ŻEBYŚMY MY NA ZAWAŁ PADLI?!?!?! GDZIE TY DO CHOLERY BYŁEŚ?!?!

już gdzieś to słyszałem. Ona też tak mówiła.

JULITA
— myśleliśmy że cię kosmici porwali!!!

HANIA
— madafak julita...

ŚWIEŻY
— weź ty nas stary do takiego stresu nigdy więcej nie doprowadzaj

WIKA
— co się z tobą działo przez ten cały czas?!?!?!

Non stop wypytywali, ale zauważyłem, że fausti nie próbowała się przez nich przedrzeć - jedynie stała i patrzyła jak mną trzęsą, przytulają i wrzeszczą za moje zachowanie. Nie dziwiło mnie to - bo kto normalny ci znika na kilka miesięcy, i nie odpowiada na telefony ani wiadomości. No właśnie. Kiedy w końcu przestali tak krzyczeć wiktoria obróciła się za siebie po czym spojrzała na fausti, która miała wbity i pusty wzrok w moją stronę. Wyglądała jakby była zła na coś, ale nie rozmyślałem tego. Po prostu podszedłem do niej i wystawiłem ręce

— Fausti.

Zanim zdążyłem powiedzieć dalszą część, dziewczyna się rzuciła w moją stronę - obejmując mnie. Mocno mnie przytulała, więc ją mocno przytuliłem ją. Wiedziałem, że wciąż była na mnie zła za całą akcję ale zależało mi na uspokojeniu całej sytuacji. Zignorowałem gadanie przyjaciół w tle o tym, że „wyglądamy słodko" i „powinniśmy być razem" i skupiłem się na tym co jest tu i teraz. Chciałem dla niej jak najlepiej.

nieznajomy comfort - fartek 🩷💚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz