11. Napięcie - czy zerwana lina?

74 7 2
                                    

BARTEK
Dzień mijał strasznie wolno. Miałem szczerze już dość - bo profesor Marszałka gadał i opowiadał jakieś historie które mało kogo interesowały. Kiedy w końcu to wszystko się skończyło zaczekałem na Fausti, która pakowała swoje zeszyty. Kiedy podeszła do mnie powiedziałem jej zainteresowanym tonem

— Słuchaj, mam coś dla ciebie.

FAUSTI
— serio? opaska na oczy? I co ja mam se z nią zrobić?

BARTEK
— zrób z nią to co powinnaś zrobić, to nie jest trudne....

FAUSTI
— schować do torby? Spoko.

przemilczałem to. Wziąłem od niej opaskę i założyłem jej na oczy, była zła....a ja jej jeszcze ten humor dobijałem - ale nie na długo...przynajmniej taką miałem nadzieję. Zaprowadziłem ją do swojego samochodu, i upewniłem się ze jest zapięta.

FAUSTI
— masz szczęście, ze nie jestem dzisiaj swoim samochodem, bo jakbym była to byś leżał rozjechany.

BARTEK
— brzmi brutalnie, ale wiem że jesteś do tego zdolna. Poza tym gdybym widział twoje auto to bym cię nie zaciągał do swojego. A teraz trzymaj to i nawet się nie zastanawiaj się co będziemy robić.

I takim sposobem ruszyliśmy w kierunku....nawet nie wiem jakim. Po pewnym czasie - gdy sam już nie wiedziałem gdzie jestem, zdjąłem jej opaskę a ona zszokowana zaczęła się rozglądać gdzie jest. Spojrzała na misia którego trzymała w rękach, po czym zdziwionym wzrokiem, z lekkim uśmieszkiem na mnie. Podśmiechując się powiedziała:

FAUSTI
— Bartek...gdzie my jesteśmy?

BARTEK
— Szczerze? Nie mam pojęcia. Jadę byle gdzie, bylebyśmy spędzili razem czas, nie myśląc o szkole, o problemach i ciesząc się swoim towarzystwem. Wiem, że lubisz takie jazdy - bo słyszałem, nie powiem od kogo.

Kiedy staliśmy na światłach dałem dziewczynie jej ulubione słodycze i wodę, w razie czego. Była zaskoczona tym że wiem co lubi - ale ma się te znajomości które ci powiedzą każdy szczegół o niej. Puściłem jej ulubioną piosenkę, i mimo że różnił nas gatunek muzyki który lubimy - i tak świetnie się do niej bawiliśmy. Przejechaliśmy cały kraków, gadając o wszystkim, śmiejąc się i śpiewając. Wybijała już noc, a my podjechaliśmy na pobliską polanę która się znajdowała nie opodal jej domu. Zaparkowałem, a gdy wysiedliśmy było słychać dźwięki świerszczy i koników polnych. Było chłodno, więc dałem dziewczynie swoją marynarkę by nie zamarzła. Nie chciałem nazywać tego randką, bo to miało być zwykłe przyjacielskie wyjście - ale wiedziałem jak laski interpretują takie rzeczy + że fausti uważa takie rzeczy za „romantyczne" więc już nawet nie próbowałem ukryć tego, że jest inaczej. Atmosfera między nami była świetna, czułem się tak jak wtedy gdy pierwszy raz udaliśmy się w nasze miejsce. Te same osoby, ten sam vibe, jedynie inne miejsce - niesamowite, nie?
Kiedy byłem myślami gdzie indziej spojrzałem na Fausti która zaczęła na cos wskazywać.

FAUSTI
— Tak dawno nie widziałam tak bezchmurnego i gwieździstego nieba!

BARTEK
— no...fakt. Rzadko się zdarza takie coś...

Położyłem się na trawie i zacząłem wpatrywać się w gwiazdy. Widziałem w nich tyle wzorów, tyle konstelacji, ale dziewczyna pewnie nawet by ich nie zauważyła więc siedziałem cicho i coś gadałem pod nosem.

FAUSTI
— nie boisz się, że ci ta koszula na zielono zafarbuje?

BARTEK
— szczerze? mam w to wywalone. Chcę się skupić na tym co się aktualnie dzieje, a nie na tym jak będę po tym wszystkim wyglądać. Takie coś, taki dzień zdarza się raz na jakiś czas, myślisz że chce się przejmować w tym momencie jak wyglądam czy tym, co ja mówię?

Kiedy spojrzałem na Faustynke, była zaskoczona tym co powiedziałem. Niby nie docierało do niej to, co mówiłem - ale to dzięki niej byłem w takim przekonaniu. Z uśmiechem spojrzałem na gwiazdy, a po chwili poczułem dotyk na swojej klatce piersiowej. Kiedy podniosłem głowę zobaczyłem fausti która kładzie się obok mnie przytulając mnie ręką. Usłyszałem tylko jak cicho wyszeptuje słowa:

FAUSTI
— masz rację. Korzystajmy z tego.

Wtuleni w siebie oglądaliśmy gwiazdy i dopowiadaliśmy do każdej z nich jakąś dziwną historię. W pewnym momencie nawet nie zauważyliśmy kiedy obydwoje zasnęliśmy. Rano obudził mnie śmiech. Zdziwiłem się kiedy otworzyłem oczy i zobaczyłem...Patryka?

PATRYK
— jo...stary co ty żeś przebalował, że tu skończyłeś?

Śmiał się w najlepsze, ale ja już nie koniecznie. Spojrzałem się w bok - ale jej już nie było. Usiadłem wystraszony i zacząłem się rozglądać.

PATRYK
— a co ty taki wystraszony?

BARTEK
— gdzie ona jest?! Gdzie jest Faustyna?!?!?!

PATRYK
— chill...wróciła wczoraj około drugiej do domu..a co?

BARTEK
— dlaczego mnie k^rwa nie obudziła...

Powiedziałem pod nosem. Byłem zły na nią, że mnie zostawiła i nawet nie obudziła - a teraz wyglądałem jak jakiś pijak co skończył śpiąc pod czyjąś chatą. Marynarka leżała obok mnie, zrzuciłem ją kiedy się podnosiłem. Spojrzałem na godzinę w telefonie - była 7:30. Zdziwiło mnie że Patryk o tej godzinie już nie spał, w końcu była sobota. Wstałem i pożegnałem się z patrykiem. Kiedy już miałem wsiadać do auta spojrzałem na chłopaka i mu powiedziałem zdenerwowanym tonem

— Następnym razem powiedz swojej siostrzyczce, żeby się nauczyła kultury.

Wsiadłem i odjechałem. Nie byłem zły, byłem wk^rwiony - ale kto na moim miejscu by nie był? Spędzasz z laską czas po czym budzisz się a laski nie ma, bo zostawiła cię już kilka godzin temu bez poinformowania. Dotarłem do domu i wyciszyłem wszystkie konta dziewczyny. Nie chciałem z nią teraz rozmawiać, nie po tym. Przebrałem się w jakieś normalne ciuchy i usiadłem na kanapie. Miałem wrażenie, że bycie tu sprawiało mi same problemy. Pokłóciłem się ze znajomymi, moja głowa nie utrzymywała stresu, a ja chciałem po prostu poczuć spokój.
Odciągnęła mnie od tego wszystkiego jednak Hania, która zadzwoniła. Odebrałem, ale czułem że właśnie o to chodzi.

HANIA
— Bartek. Co ty za maniane odwalasz?

BARTEK
— Co? Już zdążyła ci powiedzieć?

HANIA
— Fausti? No raczej?

BARTEK
— Słuchaj, to co się dzieje między mną a nią jest tylko między nami. Nie potrzebuje do tego osób trzecich które znają historię jedynie z opisu. Okej? Dzięki.

Kończąc to rozłączyłem się. Miałem dość. Dość tego że dziewczyna non stop wciągała w nasze rzeczy osoby trzecie - po co? Nie wiedziałem. Zadzwoniłem więc do Fausti - ale tak naprawdę nie chciałem słyszeć od niej żadnych słów. Jedyne czego chciałem to...usłyszeć prawdę. Tylko prawdę.

FAUSTI
— Cześć Bartek, słuch-

BARTEK
— musimy pogadać.

nieznajomy comfort - fartek 🩷💚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz