14. złote serce

140 8 1
                                    

(kilka miesięcy później)

BARTEK
Minęło już kilka miesięcy od tamtego dnia. Wszystko się ułożyło - z Fausti pogadałem i doszedłem do porozumienia, a z ekipą było już luźno.
Dużo się od tamtego dnia zmieniło. Julita zaczęła się spotykać z Patrykiem (Qrym), Hania wciąż szczęśliwie żyła z Bartkiem, a Wika po rozstaniu z bratem Fausti, czyli Patrykiem (B) zaczęła układać sobie życie z Przemkiem. Wszyscy w tamtym czasie byli szczęśliwi - tylko nie ja. Nie było to już na szczęście takie uczucie jak kiedyś, ale wciąż czułem, że nie umiem zakleić ran po ostatnich wydarzeniach. Tamtego dnia, postanowiliśmy wspólnie, niestety z wyjątkiem Fausti - że chcemy spędzić ten dzień najlepiej jak tylko możemy, tak jak pierwszego dnia kiedy się poznaliśmy. Wspólnie poszliśmy na lody, gadając i się śmiejąc. Cieszyłem się ze wszystko wracało do normy, brakowało mi jednak tego, co było między mną a Faustyną kiedyś. Tych wspólnych zachodów, nocnych wypadów, i gadania o wszystkim. Żaden z nas nie miał już czasu na takie spontaniczne wyjazdy - czego ogromnie żałowałem. Kiedy tak chodziliśmy nagle poczułem jak ktoś mnie chwyta za rękę i biegnie do przodu. To była Fausti. Odziwo nie miała już różowych, długich włosów tylko blond włosy sięgające jej poniżej ramion. Biegliśmy tak przed siebie kiedy blondynka nagle się potknęła i przewróciła upadając na twarz. Każdy zaczął się śmiać - i chociaż przez chwile było mi jej szkoda, to sam zauważyłem że dziewczyna się z tego śmieje. Pomogłem jej wstać po czym przetarłem jej twarz delikatnym głosem mówiąc:

— jest okej? - Zapytałem.

FAUSTI
— tak tak, dzięki.

BARTEK
— następnym razem uważaj na siebie, nie chcę cię kolejny raz z ziemi zbierać.

FAUSTI
— za chwilę to ty możesz skończyć na ziemi, ale tym razem nikt ci nie pomoże - powiedziała wrednym głosem. Widać było, że nie żartowała, a ja nie chciałem kolejnych problemów.

BARTEK
— jasne...he..h...

mijały kolejne godziny a my spędzaliśmy ten czas wspaniale. Wika ze świeżym mało się nie pogryzli tam, bo bartek przegrał z wiką podczas grania w planszówki. Kiedy wszyscy się tak ganiali i próbowali uspokoić, spojrzałem na blondynkę. Pierwszy raz byłem tak zapatrzony w kogoś. Jej włosy przebijały promienie słoneczne, a z twarzy nie schodził uśmiech. Widać było wdzięczność jaką miała za wszystko, co ją otaczało. Faktycznie miała za co być wdzięczna - miała super przyjaciół, kochającą mamę, i była uważana za jedną z najlepszych przyjaciółek w otoczeniu. Ja nie mogłem o sobie tego powiedzieć - nie miałem wielu znajomych, ludzie nie mieli jakiegoś super zdania o mnie, a moje serce było zamknięte - tyle że nie dla niej. Może to brzmiało głupio, może moje założenia były sprzeczne - ale uczucia mówiły co innego. Kiedy tak patrzyłem na Faustynke, zauważyłem łzy spływające po policzkach dziewczyny. Przetarłem jej łzy po czym zapytałem:

— Ej faustyś...co się dzieje?

FAUSTI
— nic...hahah..po prostu jestem wdzięczna za to wszystko...za to, co mnie w życiu otacza i nie chcę tego tracić... - dziewczyna mówiąc to zaczęła wycierać łzy i delikatnie szlochając mówiła dalej - nigdy nie myślałam że wybierając te studia poznam tylu ludzi, i że się szczęśliwie zakocham.

Czekaj, czekaj....."szczęśliwie zakocham"? Fausti była w kimś zakochana? Mój uśmiech na twarzy znikł, a ja pod nosem jedynie powiedziałem „mhm". Dziewczyna siedziała oparta o mnie, a ja o nią. Czułem, że muszę walczyć o jej serce - ale może ja po prostu źle to zrozumiałem? Znowu między nami była cisza, jedynie słychać było odgłosy bitwy która dalej się toczyła, ale tym razem nie między świeżym a wiką - a całą ekipą. Patrzyłem jak słońce zachodzi, kiedy nagle zobaczyłem jak fausti położyła się na moich nogach, a po chwili zasnęła. Słodko wyglądała, to było warto przyznać. Oparłem ręce o trawę po czym sam zasnąłem. Obudziłem się w aucie, obok fausti która sama nie ogarniała gdzie jest. Auto prowadził świeży z Hanią, a pomiędzy nami siedziała julita.

FAUSTI
— gdzie my jesteśmy?.... i która godzina.....- zapytała zaspana dziewczyna patrząc na to, co się dzieje za oknem. I tak by nic nie zobaczyła, bo już było ciemno.

HANIA
— jedziemy do nas na chatę! Party girls!!!

JULITA
— yassss girls!!

BARTEK
— jakim cudem my się tu w ogóle znaleźliśmy....przecież przed chwilą byliśmy na zachodzie słońca, wy się biliście, a...

JULITA
— no łatwo kochanieńki nie było. Nie chcieliśmy was budzić, więc no.. sami was przenieśliśmy...

ŚWIEŻY
— bartek, następnym razem nie zasypiaj bo ja cie nosić nie mam zamiaru. Dziewczyny mi narzekać zaczęły, że ty niewiadomo ile kilo ważysz

BARTEK
— ej...ja taki ciężki nie jestem!!

Wszyscy się zaczęli śmiać. Kochałem spędzać z nimi czas, bo był wyjątkowy. Gadając tak nawet nie zauważyliśmy kiedy dojechaliśmy pod dom świeżego i Hani. Wszyscy już na nas czekali - a my jak zwykle spóźnieni, norma. Wysiedliśmy i skierowaliśmy się do domu pary. Mijały kolejne godziny a my super się bawiliśmy - była już prawie 24 a my oglądaliśmy kevina, zrobiliśmy sobie kakao i super spędzaliśmy czas w swoim towarzystwie. Kiedy wszyscy szykowali się do snu spojrzałem na fausti która błąkała się w tą i wewte bez żadnego celu - dziwne. Od pewnego czasu była lekko nie obecna, zbłąkana i taka...skomplikowana do odczytania. Podszedłem do niej i zmartwiony zapytałem:

— faustynka...wszystko okej? co ty taka...dziwna?

FAUSTI
— co w twoim rozumowaniu oznacza słowo „dziwna" co?

BARTEK
— chill.... co się dzieje?

FAUSTI
— a co ma się dziać?... nie wiem co ze sobą zrobić

BARTEK
— to chodź spać. późno już jest, musisz się wyspać.

FAUSTI
— nie chce. chcę z tobą porozmawiać. wiesz dobrze o czym.

BARTEK
— „wiesz dobrze o czym"? Ale ja właśnie nie wiem o czym..mogę się jedynie domyślać.

FAUSTI
— o naszym ostatnim pocałunku.

BARTEK
— ale tu jest za duże ryzyko, mogą to słyszeć..a później będzie przypał.

FAUSTI
— słuchaj, oni i tak się domyślają. Myślisz, że nie wiem o zdjęciu, które zrobili jak spaliśmy przy zachodzie słońca?

BARTEK
— dobra, mów.

FAUSTI
— co mów. Ja sie doczekuje twoich wyjaśnień bahahah

BARTEK
— eee....okej. Więc powiem w prost. Początkowo widziałem całą tą relację jaką zwykłą przyjaźń. W moich planach nie było wchodzenie w żadną relację, bo z góry sobie ustawiłem, że nie chce, by cokolwiek w ekipie się działo. Później zauważyłem, że coś się zmieniło - tyle, że nie wiedziałem co. Nie patrzyłem na ciebie już jak na przyjaciółkę tylko inaczej. Patrzyłem na ciebie tak jak mały książę na róże, jak Tramp na Lady, jak Bestia na Belle, jak Romeo na Julię, albo...jak Edward na Belle. Wtedy próbowałem zrozumieć co czułem, odsunąć się od tego, może znaleźć jakieś rozwiązanie, ale z dnia na dzień było to silniejsze. Brakowało mi twojej osoby, która uzupełniała codziennie mój dzień. Wtedy zdałem sobie sprawę, że po tym czasie, kiedy zabrakło mi miłości - poczułem ją w tobie. Bo ty się mną codziennie opiekowałaś, ty mi pomagałaś, ty poprawiałaś mi humor i sprawiałaś, że miałem lepszy humor. To ty pokazałaś mi, że nie warto się poddawać i walczyć o to - do czego dążymy. Ty nauczyłaś mnie spowrotem kochać - mimo, że już nie umiałem. Ty uświadomiłaś mi, że jest jeszcze coś, co mi pomoże - mimo, że nie miałaś ze mną kontaktu. Mimo tego wszystkiego co ci zrobiłem, nigdy nie odrzuciłaś mojej osoby, nigdy nie powiedziałaś złego słowa o mnie, a ja to zrobiłem. Pokochałem w tobie nie to - że jesteś piękna i masz super charakter. Tylko to, że dziewczyna, która siedzi przede mną - wystawiłem rękę, głaskając jej policzek - pokochała potwora jakim byłem, kiedy byłem zagubiony.

nieznajomy comfort - fartek 🩷💚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz