Avanna
Obudziły mnie ciepłe promienie słońca wpadające przez okno. Otworzyłam powoli oczy, nie od razu zdając sobie sprawę, gdzie jestem. Leżałam przy nim, czując ciepło jego ciała. Jego silne ramiona obejmowały mnie ciasno, a jego zapach — mieszanka świeżego powietrza i czegoś intensywnie męskiego — wypełniał przestrzeń wokół nas.
Podniosłam głowę, by na niego spojrzeć. Caleb nadal spał, jego oddech był głęboki i równy, a jego twarz wyglądała tak spokojnie, jakbym nie mogła uwierzyć, że to ten sam człowiek, który parę godzin temu tak bardzo mnie chronił.
Zaczęłam przyglądać się jego tatuażom, zastanawiając się, co mogą oznaczać. Cyferki, literki, a nawet rysunki aut... Każdy z nich wydawał się skrywać jakąś historię, coś, czego jeszcze nie poznałam. Czy to ważne daty, inicjały bliskich osób, czy może symbole, które miały dla niego szczególne znaczenie?
Patrzyłam na nie z ciekawością, starając się zrozumieć, co mu przyświecało, gdy je wybierał. Może kiedyś mi opowie... Ale teraz, wtulona w jego ciepło, z jego ramionami obejmującymi mnie, byłam po prostu szczęśliwa, że tu jestem.
***
CalebMinął już tydzień, a od Gregorego nie było żadnych wieści. Odkąd spędziłem noc u Avanny, również jej nie widziałem — skupiła się na nauce, a ja z chłopakami na przygotowaniach do tego, co mogło nadejść. Wiedzieliśmy, że musimy być gotowi na cokolwiek, co oni wymyślą, a to nie dawało mi spokoju. Dziś, jak co wieczór, siedzieliśmy w salonie. Victor, Liam, Chase i Raise zebrali się, każdy z piwem w ręku, próbując znaleźć wyjście z tej sytuacji.
— Musimy obmyślić jakiś konkretny plan, bo tak dalej być nie może — powiedział Liam, przerywając ciszę.
Właśnie wtedy poczułem wibracje telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem imię, które przyprawiało mnie o dziwną mieszankę irytacji i niepokoju — Gregory.
— To on — mruknąłem, a wszyscy momentalnie umilkli. Odbieram i od razu daję na głośnik.
— Caleb... — głos Gregorego był zimny, jak zwykle — ...mamy sprawę, którą musisz załatwić. Posłuchaj uważnie, bo nie będę powtarzał. Wiesz, co mówiłem wtedy, w samochodzie. Teraz nadszedł ten czas.
Siedzieliśmy w ciszy, wsłuchując się w każde jego słowo.
— Potrzebuję cię i Nataniela, a reszta niech się nie miesza, zrozumiano? Wasze zadanie jest proste — w najbliższą sobotę jest transport. Przejdzie przez nasze stare tereny na granicy miasta, a to wasz punkt zainteresowania. Musicie przejąć przesyłkę — paczki, o których wiecie tylko wy — i dostarczyć je do kryjówki w porcie. Nie ma miejsca na błędy.
Spojrzałem na Nataniela, który siedział sztywno, nie odezwał się ani słowem. Wiedziałem, że nie będzie łatwo.
— Zasady? — zapytałem krótko, bo wiedziałem, że musi być haczyk.
Gregory uśmiechnął się, słychać to było w jego głosie.
— Pierwsza: Nie możecie korzystać z własnej broni. Musisz użyć tego, co znajdziecie na miejscu.
— Druga: Nie możecie zabić żadnego z ludzi w konwoju, chyba że zostaniecie zaatakowani.
— Trzecia: Nikomu nie mówcie, że jesteście z nami. To ma wyglądać jak atak niezależnej grupy.
— Czwarta: Wszystko musi być załatwione w ciągu godziny. Czas jest kluczowy.
— Piąta: Nie zawiedź mnie, Caleb.
CZYTASZ
Fighting Hearts
Teen Fiction„Fighting Hearts" to porywająca opowieść o dwóch nastolatkach, którzy łączą siły w świecie pełnym adrenaliny i niebezpieczeństw. Caleb, skrywający tajemnice swojego życia jako uczestnik nielegalnych wyścigów, staje przed ogromnym wyzwaniem, by spłac...