ROZDZIAŁ XIV

1 0 0
                                    


Caleb

Weszliśmy do jego biura, a pierwsze, co poczułem, to przytłaczająca atmosfera. Cień kładł się na podłodze, a jedyne światło pochodziło z lampki biurkowej, rzucającej blade, żółte promienie na meble. Gregory siedział za swoim dużym biurkiem, z nogami skrzyżowanymi na stole. Jego wzrok był chłodny, nieprzenikniony, jak zwykle, a wokół niego stali jego ludzie, patrząc na nas z uwagą.

— Dobrze, że przyszliście — powiedział Gregory, opierając się na dłoniach. Jego głos był twardy, ale w nim czułem nutę satysfakcji. — Co macie?

Wyciągnąłem paczkę, kładąc ją na jego biurku. — Oto to, co obiecałeś. Dług spłacony? — zapytałem, starając się nie zdradzić napięcia w moim głosie.

Gregory uniósł brwi, a jego usta zarysowały się w lekki uśmiech. — Tak, tak... Zobaczymy. — Spojrzał na paczkę, jakby analizował jej zawartość, a ja wiedziałem, że podjęcie tej decyzji może mieć daleko idące konsekwencje.

Wokół nas zapadła cisza, a ja mogłem usłyszeć, jak każdy z jego ludzi poruszał się niepewnie. Wiedziałem, że są gotowi do działania w razie potrzeby, a ich spojrzenia zdradzały napięcie.

— Co z innymi? — Gregory w końcu przerwał milczenie, wzmacniając napięcie. — Nic więcej nie miałeś do powiedzenia?

— Właśnie... — zacząłem, a głos mi drżał. — Gonili nas jakieś trzy czarne auta. Nie wiem, co tam się działo, ale czułem, że mogą mieć związek z tobą.

Gregory zafrasował się, a jego brwi zmarszczyły się w nieprzyjemnym wyrazie. — Ciekawe... — powiedział, a w jego głosie pojawiła się nutka niepokoju. — Czy byli to ludzie, których znam?

Pokiwałem głową, wyczuwając w powietrzu napięcie. — Nie widzieliśmy ich twarzy, ale byli zdeterminowani. Cała sytuacja była dziwna i niepokojąca.

Wszyscy w pomieszczeniu wymienili nerwowe spojrzenia. Czułem, jak Gregory analizuje informacje, które mu przekazaliśmy. Jego postawa nagle się zmieniła; przestał być pewny siebie, a w jego oczach dostrzegłem cień wątpliwości.

— Dobrze, to musimy działać. — Wstał z biurka, a jego ludzie natychmiast zareagowali, podnosząc głowy. — Nie możemy pozwolić, by nas śledzili. A jeśli to moi wrogowie... Musimy być gotowi na wszystko.

Czułem, jak w biurze narasta napięcie. Wszyscy byli w ruchu, a ja miałem świadomość, że sytuacja stała się niebezpieczna. Mój instynkt mówił mi, że z tej sytuacji już nie wyjdziemy bez strat.

Zaczynałem się denerwować. To, co miało być prostą wymianą, nagle stało się nieprzyjemną grą. Była umowa: paczka za wolność. Próbowałem zachować spokój, ale napięcie w powietrzu było wyczuwalne. Gdy ruszyłem w stronę Gregory'ego, mężczyzna obok niego wymierzył we mnie pistolet, a adrenalina podniosła mi tętno.

— Gregory, nie ma potrzeby tego robić — powiedziałem, starając się, by mój głos brzmiał pewnie. — Myślałem, że umowa jest ważna dla obu stron. Wydaliśmy się w niebezpiecznej sytuacji, więc najlepiej będzie, jeśli po prostu zakończymy tę wymianę i każdy pójdzie w swoją stronę.

Zamknąłem oczy na chwilę, próbując uspokoić myśli. Chciałem, by zrozumiał, że nie jestem w sytuacji, w której mogę sobie pozwolić na strach. — Wiem, że masz ludzi, którzy mogą wywrzeć na mnie presję, ale biorę odpowiedzialność za tę paczkę. Zrobiliśmy to, o co prosiłeś. Po prostu daj nam wolność, a ja odejdę.

Ostatnie zdanie wypowiedziałem z determinacją, patrząc mu w oczy. — Niech się to skończy, Gregory. Niech każdy z nas wyjdzie z tego cało.

Moją uwagę przykuł ruch z boku, gdy mężczyzna z pistoletem niepewnie opuścił broń. Gregory spojrzał na niego, a potem znów na mnie, w jego oczach pojawił się cień zrozumienia.

Fighting HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz