4

2 0 0
                                    

Dave chwilę milczał. Pewnie właśnie przemyślał zagadnienie, które mu przedstawiłem. On nie myślał wolno. On był dokładny.

-Że nie ma tej osoby w internecie – i cisza. Ja pytałem, on odpowiedział.

-Ale Dave – jak to nie ma w internecie? – nie rozumiałem. Jak to możliwe?

Dave znowu milczy. Tym razem pewnie zastanawia się jak w przystępny sposób mi to przedstawić.

-To proste i w sumie często spotykane. Dzieje się tak, gdy ktoś się ukrywa, z różnych powodów. Na przykład przed stalkerami, hmmm ... - chwilę milczał znacząco. No dobra, wiem, że to do mnie - Ale często ludzie nie występują pod swoimi prawdziwymi danymi. Jest to również forma ochrony. Danych osobowych. Tylko uprawnieni albo bardzo bliscy znajomi mają dostęp do tych danych.
Wystarczy, że poznasz pseudonim, nick albo fałszywe personalia. I już masz człowieka na widelcu.
A szukasz kogoś konkretnego? –

Hmm ...

-Dave, a istnieje możliwość poznania tego pseudonimu, nicku ...?

Słyszałem, jak znowu przełyka. Pewnie kolejny energetyk. Odsapnął, lekko czknął.

-Colin, czy ja nie wyraziłem się jasno? Musisz być przyjacielem albo bliską osobą tej szukanej. Tyle –

-Dave. Ja to rozumiem. Słyszałem co powiedziałeś, ale jednak. Może jest jakiś sposób? Może się jakoś da? – liczyłem że tak.

Milczenie.

-Colin. Gdybym cię nie znał, to powiedziałbym, że pytasz tak z nudów. Ale ja wiem, że skoro pytasz i naciskasz to masz w tym gruby interes. Więc niestety stary, musisz mi się opowiedzieć. Wtedy będę mógł pomóc – cholera, szantażuje mnie. A skoro powiem jemu, to za chwilę będą wiedzieli wszyscy inni. I przy najbliższej okazji będę musiał im wszystko opowiedzieć. Cholera, chciałem tego uniknąć.

Ciężko westchnąłem.

-Dobra – burknąłem niezadowolony – ale morda w kubeł. Jak komuś wypaplesz ... zresztą pewnie i tak powiesz. Siostry Miller ... -

-Sio ... stry ... Mi ... lle..r... enter – słyszałem jak na klawiaturze wystukuje frazę – hę, hę, hę ... tak ... bzdury ... czy to te od pociągów? pewnie tak ... bo o jakieś randomowe byś nie pytał. Skoro pytasz a to są dziewczyny, więc zakładam jakąś fuzję ... między waszymi rodzinami ... czy dobrze myślę? Starzy już cię wkopali? Colin? Powiedz, że się mylę? –

W jego głosie słyszałem panikę.

Wszyscy moi kumple, w większości jeszcze ze studiów, ale przede wszystkim z college, byli mojego pokroju. Młodzi, przystojni, majętni, pochodzący z dobrych rodzin. I wolni. To poczytywali sobie za największy atut i zaletę. To znaczyło swobodne życie, zabawy, imprezy, picie na umór i seks bez zobowiązań. Małżeństwo, rodzina, dzieci, żona – broń Boże.  Nigdy. Takie tematy w czasie naszych spotkań powodowały nagły wyrzut adrenaliny i natychmiastową potrzebę zapicia pały.

-Powiedzmy, że masz rację – jęknąłem do Dave.

-O kurwa! – oczami wyobraźni widziałem kumpla jak właśnie miota się nerwowo po pokoju- Więc się zaczęło, a ty dopiero teraz mi mówisz. Muszę ostrzec innych. O rany Boskie, o kurwa ... ratuj się kto może! –

-Dave! Nic się nie zaczęło –

-Jak nie zaczęło się? Jesteś pierwszy. A skoro ty, to zaraz będą następni. Boże, co my zrobimy. Wszystko na marne. A za chwilę twoje urodziny i miała być taaaaka impreza! Taka impreza – JEZUUU!! –

Chciałem mu dać chwilę na ochłonięcie.

-Dave! Spokojnie. Posłuchaj Dave! – słyszę w uchu nerwowe sapanie – To tylko mnie dotyczy. Bo starzy podjęli tą decyzję niezależnie ode mnie. To nawet nie jest nic pewnego –

-Tak? – już był spokojniejszy

-Tak –

-Aaaa ... to jeżeli tak, to dobrze. Czyli jednak będzie ta impreza na Twoje urodziny. Mówię ci Colin, co myśmy przygotowali – chłopie zwariujesz. Ale czekaj – skoro nic nie wiadomo, to czemu mówisz o obu siostrach? Po co ci dwie? –

-Bo nie mam pojęcia o którą chodzi. Tego właśnie nie wiem. I nie mogę nawet ich obejrzeć. W tym problem – 

W ciszy słyszałem klepanie palców w klawiaturę komputera.

-Wysłałem Ci coś co znalazłem teraz. Na coś bardziej i więcej musisz poczekać parę dni. Ok. Ja spadam – i rozłączył się.

Na ekranie komputera migała do mnie żółta koperta.

Email od Dave zawierał załącznik, a w nim pliki .jpg.
Uśmiechnąłem się z satysfakcją pod nosem. Jednak dał radę znaleźć coś na szybko. No to zobaczmy.

To były zdjęcia. Z Balu Debiutantek. Skoro to Bal, to musiał być właśnie „ten". Sprzed czterech lat. Lili miała wtedy 16 lat, więc Rose 18. No dobra. Szkoda tylko, że żadne ze zdjęć nie było opisane. Na grupowym, które zresztą było słabej jakości wszystkie dziewczyny wyglądały tak samo. Trudno zauważyć coś szczególnego, żadna nie wyglądała jakoś wyjątkowo.

Przeglądałem te zdjęcia pobieżnie i bez nadziei. I znalazłem jedno.

-Kurwa – jęknąłem zaskoczony.

Włączyłem zoom. Nie, to nie był dobry pomysł. Wróciłem do poprzednich ustawień.

Było mnie widać. Wyglądałem jak typowy 22 latek, owszem świetnie, ale jednak byłem dzieciuch. Mimo świetnie skrojonego surdutu, który miał uwydatnić moje szerokie ramiona i wąską talię, wyglądałem szczupło. To był ten etap, na którym postanowiłem zainwestować w swój wygląda zewnętrzny. Nagle znalazłem doskonałego fryzjera, siłownię zamontowałem w domu, trądzik i problemy skórne przeszły do historii. Chociaż to były początki mojej przemiany. Jedyne co się nie zmieniło to moje usta. Nadal były soczyste i .... jak to określiła jedna z moich byłych ... „namiętne".

Stałem pośrodku zdjęcia. A po obu moich bokach chyba z 6 dziewcząt.
Podpis pod zdjęciem informował, że dziedzic fortuny Willson zaszczycił w tym roku Bal Debiutantek i od razu zaczęły się domysły, czy przypadkiem nie szuka może partnerki wśród tych wszystkich piękności.
Potem wymienione z imienia i nazwiska panny.

Dobrze policzyłem i wyszło, że po lewej stronie pierwsza i druga to Panny Miller. Obie. Na jednym zdjęciu ze mną.
Kurcze, czemu tego nie pamiętam? Może faktycznie była to kwestia alkoholu.
Dobra. Więc to one. Czyli ...

Nie bardzo miałem się z czego cieszyć. Obie Panny wyglądały tak samo. Dużo niższe ode mnie, tak może z 165 cm wzrostu, ciemne włosy poupinane w fikuśne, ale niestety tandetne fryzury. I obie w wielkich okularach na nosach.
Jedna patrzyła w obiektyw i nie sprawiała miłego wrażenia. Przeciętna, nic szczególnego. Zaś druga, ta która stała tuż obok mnie i chyba nawet ujęła mnie pod ramię ... patrzyła prosto we mnie - wpatrywała się.
Na jej ustach chyba było widać rozmarzony uśmiech. Skąd wiem? Bo kącik ust podnosił się do góry. To przecież widać, bo od razu twarz wygląda inaczej. Nawet jeżeli jest tylko z profilu. Włosy tej były trochę jaśniejsze od siostry. Ale fryzura z tych, co nie dodają urody. I ta suknia, w której nie domyślisz się, czy panna ma talię, czy zupełny jej brak. Zdjęcie nie dawało pola do fantazji. Nic nie wnosiło.

Jedyne czego się dowiedziałem, to że jedna z panien Miller, przynajmniej wtedy, była mną zauroczona. A może nawet zakochana.

Hmm, czemu ja tego nie pamiętam?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 10 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MementoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz