Bezpieczeństwo

32 5 0
                                    

Harry się budzi, a świat się kończy.

Wszystko wraca do niego; setki wspomnień - halucynacji? snów? - uderzają w Harry'ego jak zaklęcie reducto. Nie ma żadnego stopniowego zanurzania się w tym wszystkim. Harry śpi, potem jest już obudzony, a jego umysł rozdzierany jest na strzępy. Nic nie wydaje się prawdziwe, chociaż wszystko jest prawdziwe — albo przynajmniej niektóre rzeczy są prawdziwe, a Harry po prostu nie potrafi powiedzieć, które.

Czuje, jak jego ciało kurczy się i wije, wygina i drży, a jednocześnie jego umysł jest sparaliżowany, uwięziony w jakimś koszmarze, którego nie jest w stanie zrozumieć.

Wydaje mu się, że leży na łóżku, a jeśli nie na łóżku, to na czymś podobnym, miękko wyściełanym. Jest otulony, leżąc na prześcieradłach, które amortyzują jego głowę i kończyny podczas jego szarpanin. Nie jest źle, myśli. Mogłoby być o wiele gorzej.

A potem nadchodzi kolejna fala - widzi Rona w gnieździe akromantul, wołającego jego imię; Hermionę i Lunę tańczące na środku Wielkiej Sali podczas Balu Bożonarodzeniowego; Tonks zmieniającą włosy z niebieskich na zielone, potem na fuksjowe, żółte i z powrotem; trzask jego głowy uderzającej o nogę stołu, nadgarstek pocięty aż do kości, krwawiący i poszarpany; młodego Toma Riddle'a stojącego w Komnacie Tajemnic, z martwym Fawksem, leżącym obok niego; Hermionę i Rona, śmiejących się razem z nim w Pokoju Wspólnym; panią Weasley roznoszącą kolację w Kwaterze Głównej; Harry'ego duszonego i spętanego przez sznury w Departamencie Tajemnic, podczas gdy czerwone oczy płoną obłąkańczo; czerwone oczy, zawsze czerwone oczy; Neville martwy, z nożem wbitym głęboko w gardło i zamglonymi oczami; Hedwiga wydziobującą oczy bazyliszka; Nagini owijająca się wokół jego ciała - i wtedy uświadamia sobie, że nie, pewnie gorzej być nie może.

Nawet gdy jego ciało się rozluźnia, wspomnienia nadal napływają, choć Harry ma wrażenie, że teraz poruszają się wolniej, a przynajmniej mniej gwałtownie. Widzi nagrobek ze swoim imieniem wyrytym na kamieniu; Cedrika Diggory'ego obok siebie w wodzie w łazience prefektów; Hermionę latającą na miotle, łapiącą znicz sto stóp nad ziemią; Voldemorta stojącego naprzeciwko niego w wyblakłym pokoju.

Stopniowo pokój, w którym się znajduje, wyostrza się. Ściany mają ciemny kolor, a kołdra, na której leży, jest szara i jedwabista. Każdy mebel wykonany jest z ciemnego, polerowanego drewna, a dywan w głębokim brązie dopasowany jest do reszty wystroju. Pokój wydaje się pochodzić z innej epoki, mimo że jest w idealnym stanie.
Następnie zauważa węża.

To Nagini. Wie, że to ona z dwóch powodów: po pierwsze, poznałby tę ogromną kobrę w każdych okolicznościach, bo trudno jej nie zauważyć, a po drugie, był Nagini — był wewnątrz niej — a takie doświadczenie mocno wiąże dwie istoty.

Jest niespokojna, kręci się wokół słupków łóżka i syczy, choć nie jest to w pełni wrogi syk. Harry, mimo że logicznie wie, że powinien się odsunąć, rozluźnia się na jej widok, choć jak i dlaczego, nie potrafi wyjaśnić. Próbuje przynajmniej podnieść się, by nie być w tak bezbronnej pozycji, ale na widok ruchu, Nagini już jest na materacu, sunie w jego stronę, zanim ma szansę zareagować.

To jednak nie ma większego znaczenia. Nagini owija swoje długie ciało wokół Harry'ego, przystając, by spojrzeć na niego zaledwie kilka cali od jego twarzy. Mimo że jej ciężar sprawia, że oddycha mu się trudniej, jej dotyk działa kojąco. Wszelkie ślady paniki, które mogły dręczyć Harry'ego, natychmiast znikają. Jego ciało rozgrzewa się w najprzyjemniejszy z możliwych sposobów. Nagle zanurza się w stanie katartycznym, którego nie jest w stanie racjonalnie zrozumieć, więc postanawia nawet nie próbować.

— Cześć — mówi. A przynajmniej próbuje powiedzieć. Nie jest pewien, czy dźwięk, który wydobywa się z jego gardła, jest w ogóle zrozumiały. Odpowiada mu niski syk. — Jesteś całkiem przyjazna, prawda?

Dwa Słowa Zielonym Tuszem | Tłumaczenie | HarrymortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz