Dom

25 3 0
                                    

Dom.

Harry myśli: Hogwart. Zachód słońca nad Wielkim Jeziorem i świadomość, że powinien częściej się mu przyglądać; okropne, okropne kamienne ciastka Hagrida, które on, Hermiona i Ron przełykali mimo wszystko; Świąteczne Uczty w Wielkiej Sali, sok dyniowy, pudding z melasą; przebudzenie się po raz pierwszy w życiu obok sterty prezentów i zasypianie przy chrapaniu Neville'a każdej nocy przez pięć lat, ale nigdy mu to nie przeszkadzało, ani trochę.

Dom - i Harry myśli: Nora, kiedy po raz pierwszy zobaczył ją z siedzenia latającego Forda Anglia; pierwsze spotkanie z Weasleyami na stacji King's Cross, sześć głów o oślepiająco rudych włosach i Pani Weasley, która mówi do niego kochanie, kury przechadzające się po podwórku; członkowie rodziny Weasleyów wpadający na siebie, biegając w górę i w dół wąskimi schodami, ciągle depczący sobie po stopach w domu zbyt małym, by pomieścić tyle osób, zbyt małym, by pomieścić tyle miłości, a mimo to im się udawało.

Dom - Harry czuje mdłości, bo ostatnią rzeczą, która powinna mu przyjść do głowy, jest Voldemort. A jednak.

Czy można obwiniać Harry'ego za to, czego pragnie jego dusza? Czy można go winić za to, że nie potrafi się odwrócić od tego, co czuje?

Nawet jeśli Harry usprawiedliwia się przed sobą, że tego nie kontroluje, to jednak fakt pozostanie faktem, szukał jego ciepła, kiedy stanęła przed nim Bellatriks Lestrange, pragnął uczucia, które towarzyszyło mu, gdy jego głowa spoczywała na szyi Voldemorta. Harry nie może winić się za to, że jego dusza pragnie Voldemorta, ale można go obwiniać za to, jak się temu poddał; za tę część siebie, która tego chce, tę część Harry'ego, która mogłaby buntować się przeciwko instynktowi, a jednak nadal pozostaje posłuszna.

Harry i Voldemort grają w niebezpieczną grę o wiele dłużej, niż Harry powinien był na to pozwolić. Jeśli kiedykolwiek był czas, by to zakończyć, to właśnie nadszedł - gdy Harry ma więcej swobody, niż kiedykolwiek dał mu Voldemort i prawdopodobnie więcej, niż kiedykolwiek jeszcze dostanie, a do tego ma sojusznika.

Czas na to, żeby Harry i Draco odeszli. Następnego dnia po tym, jak Voldemort pojawił się w jego sypialni - trzy dni przed zaplanowanym powrotem Draco do Hogwartu - Harry mówi mu o swoim planie.

Następuje po tym długa kłótnia i brak sensownego rozwiązania. Harry jest nieugięty - Odejdę tak czy inaczej, a jeśli cię tu zostawię, zostawię cię na śmierć. Ciebie, twojego ojca i twoją matkę

Draco jest wściekły
Nie powinienem był ci nic mówić ty głupi gryfoński idioto i żaden z nich nie potrafi dostrzec możliwego wyjścia z tej sytuacji.

W końcu Draco musi zdać sobie sprawę, że nie ma mowy, by przekonać Harry'ego do zmiany zdania i nieco ustępuje. Przynajmniej zaczyna rozważać ten pomysł dla dobra Harry'ego.

— Załóżmy, że się zgodzę, jak myślisz, jakim cudem wyjdziemy z tego cało? — pyta Draco. — Nie mam różdżki, ty też nie, całą posiadłość pokrywają dziesięciowarstwowe antydeportacyjne zaklęcia, a nie wspominam nawet o alarmach, które natychmiast zawiadomią Czarnego Pana, jeśli zbliżymy się do jakiegokolwiek wyjścia bez jego zgody - której oczywiście nie dostaniemy. A co z moimi rodzicami? Mój ojciec jest metaforycznie przykuty do Czarnego Pana i nic tego nie zmieni, chyba że zabiję profesora Dumbledore'a — kontynuuje, mimo że Harry wzdryga się na te słowa — co i tak nie będzie możliwe, jeśli ucieknę z cholernym Złotym Chłopcem i zostawię matkę i ojca na śmierć.

— Zabierzemy ich ze sobą.

— Oczywiście — głos Draco wzrasta o kilka tonów — Dlaczego sam na to nie wpadłem! Pójdę powiedzieć ojcu, żeby przez kilka dni nie pozwalał Czarnemu Panu zaglądać do jego cholernych myśli, podczas gdy my będziemy knuli plan, jak uciec spod jego nosa... — Przerywa na chwilę, prycha, po czym uznaje, że nie musi kończyć żartu na głos i kontynuuje. — Na pewno pójdzie jak z płatka, Harry. Jestem pewien, że wytoczą się przez drzwi razem z nami.

Dwa Słowa Zielonym Tuszem | Tłumaczenie | HarrymortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz