Aula szkoły

9 2 0
                                    

Pov: Toya

Obudziłem się rano z wielkim bólem, czułem wszystko. Zacisnąłem zęby i próbowałem nie pisknąć z bólu.
- A-a-ała... kurwa... - powiedziałem do siebie zwijając się pod pierzynę.
Zawibrował mi telefon a ja z bólem wyciągnąłem rękę by odczytać wiadomości.

Tsukasa:
Toya?????
TOYAAAA!!!
NO BRO ŻYJ MARTWIĘ SIĘ

Toya:
Ohayo..?

Tsukasa:
NO W KOŃCU CHCESZ ŻEBYM ZAWAŁU DOSTAŁ DOPISAĆ SIĘ Z RUIM DO CIEBIE NIE MOŻEMY

Toya
Sorki..

Tsukasa:
Eh.. wszystko git? Będziesz w szkole? Wiesz teoretycznie dziś tylko będziemy oglądać w sali jakiś event szkolny i mieć lekcje z wychowawcą jeśli tak to możemy pogadać na przerwie

Toya:
Mhm.. dobrze.. I tak idę do szkoły.. Dozobaczenia

Napisałem kończąc rozmowę z tsukasą. Popatrzyłem na godzinę
- Zachwile siódma.. - powiedziałem próbować wstać z łóżka co przysporzyło mi wielki ból. Podeszłem do lustra sprawdzić w jakim stanie jestem.

No nie wyglądało to zbyt dobrze...
Sięgnąłem do szafy po biały golf a na to ubrałem ciemno granatową bluzę, czarne dżinsowe spodnie baggy. Popatrzyłem znów w lustro.
- Chyba będzie git.. nic nie widać - powiedziałem cały czas patrząc się na siebie. Wziąłem swoją torbę szkolną ułożyłem włosy i poszedłem do szkoły.

Jak zawsze chciałem wejść do pustej sali i usiąść w spokoju trochę odpocząć bo zachwile nie wytrzymam z bólu. Jednak był ktoś tam jeszcze. Akito Shinonome, chłopak który ostatnio się przepisał i od samego początku mnie nie lubi ehh super. Wszedłem do sali zamykając za sobą drzwi, zielonooki od razu zwrócił na mnie swoją uwagę odczepiając swój wzrok od telefonu, nie był zadowolony na mój widok tak samo jak ja na jego.

Podeszłem do swojej ławki obok i w tym momencie strasznie rozbolała mnie rana z ostatniego wieczoru. Wziąłem szybkim ruchem rękę na swój stół i zwinąłem się lekko z bólu zaciskając zęby. Nie no błagam było tak blisko nie mogę się teraz wydać. Chociaż tego typu pewnie i tak nic nie obchodzi.

Rudowłosy natomiast obrócił się zdziwiony w moim kierunku.
- Ee-e em- coś Ci jest? Może idź do pielęgniarki? - wymamrotał niechętnie.
- Nie dzięki. - powiedziałem siadając z bólem na swoim miejscu.
- Mhm jakby co to proponowałem. - powiedział przewrócając oczami.
A ja już się nie odezwałem. Cały czas pisałem na telefonie z moimi znajomymi. Tsukasa, Nene, Rui, Ena, Mizuki i reszta. Szybko Minął czas i o godzinie 8 nasza wychowawczyni jak i reszta klasy przybyła do sali.
- Dobrze przed włączeniem transmisji z naszej auli szkolnej, chce was poinformować o propozycji wycieczki. 1 dniowa do Disneyland była by ona za miesiąc 25 października, jakiś sprzeciw? - spytała się nauczycielka nikt nie podniósł ręki oprócz mnie.
- Ja nie będę jechał Pani Profesor - powiedziałem od razu
- Eh... jak zwykle Toya spodziewałam się tego.. szkoda mógłbyś z nami kiedyś jechać ale dobrze. Gdybyś zmienił zdanie zawsze możesz do mnie przyjść. - powiedziała z uśmiechem nauczycielka, a ja potaknąłem głową wiedząc że i tak nigdzie nie pojadę. No chyba że w moich snach.
- Idziesz teraz na aule Toya grasz na skrzypcach dziś tak? - zapytała się mnie. Kompletnie ale to kompletnie o tym zapomniałem. Zestresowałem się w ułamku sekundy. Czemu dziś? Nie proszę ja nie mogę nie dam rady wszystko mnie boli ja nie wytrzymam. Ale czy kogoś go obchodzi? Masz iść i zagrać jak na wzorowego ucznia przystało.
- A-a-a no tak.. dobrze już idę - powiedziałem biorąc torbę i wchodząc z sali kierując się na aule szkoły.
Gdy przybyłem miałem jeszcze jakieś 15 minut w pokoju muzycznym by przećwiczyć przed wejściem na aule. Tak bardzo miałem dość ale wiedziałem że mój ojciec napewno będzie to oglądał.
Po 15 minutach zostałem zawołany na scenę na naszej auli szkolnej. Patrzyła na mnie cała aula, uczniowie którzy siedzą w salach lekcyjnych i ci co oglądają transmisję z domu jak mój tata.
Zacząłem. Starałem się by wyszło idealnie. Musiało wyjść idealnie. Nie mogłem sobie pozwolić by ból wziął górę, musiałem grać, grać, grać! Aż palce nie zaczną krwawić, aż będę miał dość. Muszę zagrać idealnie jeśli chce by tata był zadowolony.
Nie pomyliłem żadnego dźwięku przez mój cały koncert i na koniec się ukłoniłem. Oczywiście dostałem wielkie oklaski, a pani od muzyki to mnie co chwilę chwali i wielbi. Była przerwa, minęła Cześć artystyczna i zachwile będą godzinne mowy wygłaszane. Wyszedłem na przerwę odkładając skrzypce do sali muzycznej. Zmęczony podparlem się ściany gdy przed moim rozmazanym chwilowo obrazem ukazał się Tsukasa i Rui.
- Toya!!! - krzyknął Tsukasa szybko mnie przytulając. Niestety odczułem jeszcze większy ból.
- Wyglądasz jak trup! Co on ci znów zrobił!? Zabije drania!!! - wkurzył się Tsukasa a Rui go trochę przystopował.
- Spokojnie Tsukasa.. Wszystko okej Toya? Trzymasz się? Zabrać cię do pielęgniarki albo dać jakieś leki? - zapytał zmartwiony Rui.
- Nie nie nie.. spokojnie dziękuję mam w torbie wrócę do sali I wezmę. - powiedziałem lekko się do nich uśmiechając widząc ich zmartwione miny.
- Eh.. dobrze.. wpadnij do mnie jak będziesz miał czas.. porobimy coś razem - Tsukasa się lekko uśmiechnął.
- Jakby co będziemy w sklepiku! - powiedzial Rui odchodząc z tsukasą.

Pokierowałem się do sali która teraz powinna być pusta bo każdy udał się na przerwę. Gdy wszedłem znów na kogoś wpadłem ale to bolało 10 x bardziej tak że upadając na ziemię nie miałem siły wstać. Rudowłosy popatrzył na mnie.
- Aoyagi co ci- - popatrzył zdziwiony akito gdy nie mogłem wstać.
- Nic.. nie interesuj się. Idź na przerwę. - powiedziałem starając się nie załamać swojego głosu przez ból.
- NIE NO JAPIERDOLE MÓWIŁEM ŻEBYS SZEDŁ DO PIELĘGNIARKI TO NIE WIELCE PAN IDEALNY MOZE CIERPIEĆ SOBIE UGH WIESZ ZE ISTNIEJE TAKIE COS JAK ZDROWIE O KTÓRE TRZEBA DBAĆ? - krzyknął na mnie a ja z bólem wstałem.
- NIC MI NIE JEST DO CHOLERY!!!!! WIEM JAK O SIEBIE DBAĆ! A CIEBIE NIE POWINNO I TAK TO OBCHODZIĆ! ZAJMIJ SIĘ LEPIEJ SOBĄ! CO NAGLE SIĘ MARTWISZ O JAKIEGOŚ TYPA KTÓREGO NIE LUBISZ!? - również podniosłem głos.
- TO TY MASZ DO MNIE PROBLEM OD SAMEGO POCZĄTKU. PO ZA TYM JAK BYS MI TU TERAZ ZEMDLAŁ CZY COŚ A JA BYM WYSZEDŁ TO BYM MIAŁ PRZEJEBANE DBAM TEŻ O SWOJĄ DUPE BO TY NA SIEBIE KURWA NIE UWAŻASZ - naprawdę był wkurzony, ale ja też byłem.
- NIE WTRĄCAJ SIĘ W NIE SWOJE SPRAWY NIE MASZ NIC LEPSZEGO DO ROBOTY CHUJ CIE TO POWINNO OBCHODZIĆ CZY TU ZEMDLEJE CZY UMRE. PO PROSTU Z TĄD WYJDZ - krzyknąłem gdy ktoś nam przerwał.
- Nie. Chłopcy. Żaden z was nigdzie nie wychodzi. - powiedziała do nas wychowawczyni ostrym tonem. a my na nią popatrzyliśmy.
- Zostajecie po lekcjach. I przemyślicie swoje zachowanie wobec siebie. Nie będę tolerować nienawiści w mojej klasie. Nie mówię że macie się lubić ale tolerować. 2 godziny po transmisji. Siedzicie w sali. Później możecie iść. - powiedziała poważnym tonem wychodząc z sali.
- Zajebiscie kurwa. - powiedział wkurzony Akito. Na co ja tylko mruknąłem pod nosem.
Transmisja skończyła się po godzinie czasu a my po prostu zostaliśmy w szkole siedząc na swoich ławkach. Tak naprawdę przez dłuższy czas była cisza.
- Tak właściwie to czemu mnie nie lubisz? - zapytał mnie rudzielec.
- Mogę zadac to samo pytanie.. - powiedziałem cicho.
- wydałeś mnie pierwszego dnia Mizuki. Później nawet jak przeprosiłem to zjebałeś mnie za te twoje kartki i ogólnie.. strasznie sztywny się wydajesz taki zbyt sztuczny... - powiedział szczerze. I miał w tym chyba rację.. tak naprawdę jestem tylko taką sztuczną idealną kukiełką mojego taty.
- Mizuki to moja przyjaciółka i też miałem wtedy zły humor.. sorki... a jeśli chodzi o kartki to były dla mnie one bardzo ważne i.. eh.. musiałem robi wszystko od nowa... później zacząłeś mieć do mnie dziwne odzywki i po prostu cie znielubiłem..  - również ja powiedziałem szczerze.
- Uh.. sorki.. mam taki charakter trochę.. nie będę tak cie nazywał... może zostańmy w neutralnych relacjach? - zapytał się mnie na co ja odpowiedziałem kiwając głową.

To ty mnie uratowałeś - Akito x ToyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz